Człowiek nie powinien oceniać książki po okładce, jednakże po przeczytaniu krótkiego streszczenia na końcu książki nie mogłam się doczekać kiedy w moje ręce trafią „Popielate laleczki” autorstwa Hanny Greń. Co takiego przyciągnęło moją uwagę? Krótki opis dwudziestoletniej Beaty Szymanowskiej, która bierze w swoje ręce sprawę szantażu dotyczącego jej matki, z całą swoją energią wchodzi do akcji, podczas gdy jej rodzicielka zachowuje się wyjątkowo dziwnie i nerwowo. Czy Was to nie zachęca? Mnie bardzo, chciałam się dowiedzieć jaką osobą jest Tula, co ukrywa przed nią matka oraz kto stoi za sprawą szantażu.

Zacznijmy od tytułu, na pierwszy rzut oka wydaje się, iż ma to związek z popielatoblondem – kolorem włosów Tuli oraz jej mamy Astridy przez przyjaciół zwaną Astą. Jednakże w książce pada zdanie wypowiedziane przez dwudziestolatkę w kontekście bycia dobrym lub złym człowiekiem: „On zdaje sobie sprawę, że nie jestem ani czarna, ani biała, tylko zwyczajnie popielata„. Niewątpliwie tytułowe laleczki Tula i Asta są wyjątkowe i niejednoznaczne. Są silne, niezależne, potrafią wybrnąć z nawet najtrudniejszej sytuacji. Jednakże są także istotne różnice. Tula jest prawdomówna, działa niekiedy szybciej niż myśli, kieruje się emocjami i sercem, które potrafią być złymi doradcami. Asta wiele lat żyła okłamując swoich najbliższych, aby nie stracić tego co już osiągnęła. Jak się potem okazuje nie była tak przebiegła jak myślała, całe życie nosiła krzyż kłamstwa przed swoim mężem, który od początku znał częściową prawdę i kochał ją mimo to. Jednakże ciężko jest oceniać jej postępowanie, wiedząc, ze wywodzi się z patologicznej rodziny, gdzie alkohol był na stole równie często jak w innych domach herbata, zaś ojciec próbował przehandlować swoją córkę za butelkę złocistego trunku. Tula miała ten komfort, że wychowywała się w kochającej rodzinie, którzy o nią dbali i ją pielęgnowali, pozwalając jej rozwijać swoją pasję fryzjerstwo. Każdą z bohaterek doświadczenia nauczyły czegoś innego, dlatego też książka dzięki nim jest barwna i interesująca. Kiedy na ich drodze zaczynają dziać się rzeczy dramatyczne: szantaże i  morderstwa, każda z nich znajduje inną drogę aby się z tym rozprawić. Motywem, które nimi kieruje jest strach o ukochaną osobę, mimo, iż podejmują zupełnie inne decyzje, aby rozwiązać swoje problemy.

Książka ”Popielate laleczki” przeczytała się niemalże sama. Jak tylko dostałam ją do ręki tak nie mogłam przestać myśleć co będzie dalej! Fabuła jest zaskakująca, a przede wszystkim dynamiczna, nie ma tu chwil na monotonie i nudę. Główne postacie są interesujące, mają całą feerie barw, są dowcipne, rozczulające, a jednocześnie wredne i uparte. Książka napisana jest językiem przystępnym, głównie składa się z dialogów, nie zawiera wielostronicowych opisów, co dla mnie jest ogromnym plusem. Jednym słowem – bardzo polecam książkę Hanny Greń „Popielate laleczki„.

Ocena: 7,5/10

Aleksandra Agacińska