Za nami kolejna edycja toruńskiego Festiwalu Gier i Fantastyki – Copernicon. Tegoroczna edycja odbyła się w dniach 15-17 września i zapewniła uczestnikom iście kosmiczne atrakcje, a jako, że to jedno z naszych ulubionych wydarzeń nie mogło i nas zabraknąć w Toruniu. Jeżeli jesteście ciekawi czym w tym roku Copernicon uraczył swoich uczestników serdecznie zapraszamy do lektury relacji!

Copernicon co roku przyciąga do Torunia rzesze miłośników literatury fantasy, science-fiction, komiksu oraz gier planszowych, karcianych i komputerowych. Tegoroczna edycja, promowana hasłem – ,,Wyrzuciło nas w kosmos’’ – kładła tym razem spory nacisk na klimaty science-fiction, co można było odczuć zarówno w programie, jak i tematyce cosplayów – toruński rynek witający przybyłych na festiwal licznymi postaciami z Gwiezdnych Wojen to coś co warto zachować w pamięci.

Tegoroczna edycja kusiła uczestników bogatym programem, licznymi wykładami, sesjami RPG, nie zabrakło też sekcji z grami elektronicznymi oraz planszowymi, czy konkursów z atrakcyjnymi nagrodami. Także lokalne restauracje, tak jak w zeszłym roku, dołączyły do fantastycznej inicjatywy, oferując uczestnikom zniżki oraz inne bonusy za skorzystanie z ich oferty. Do ciekawszych atrakcji z pewnością można zaliczyć postapokaliptyczny obóz, wioskę stalkerów czy stanowisko rodem ze świata Gwiezdnych Wojen, gdzie można było spróbować swoich sił w posługiwaniu się kosmicznym arsenałem. Każdy więc mógł znaleźć tu coś dla siebie, choć trzeba było przyznać, że problemem nie tyle było znalezienie owego ,,czegoś’’ a raczej wybór między licznymi atrakcjami. Nie raz w trakcie owego weekendu zdarzyła się sytuacja, że człowiek dosłownie chciał się rozerwać, by być w kilku miejscach jednocześnie.

Copernicon to przede wszystkim możliwość spotkania równie fantastycznych osób. I nie mówię tu wyłącznie o spotkaniach z autorami, rysownikami i innymi twórcami – których rzecz jasna nie brakowało na festiwalu. Miasto, a w szczególności rynek i jego okolice, zyskują nowy, magiczny wymiar za sprawą wędrujących grup konwentowiczów i cosplayerów. Nawet przejażdżka przepełnioną komunikacją miejską w towarzystwie ulubionych postaci  z mangi, komiksów, książek, filmów czy też gier staje się zupełnie innym przeżyciem. Owa fantastyczna atmosfera która rozlewa się po Toruniu przez te trzy dni trwania Coperniconu, jest czymś co najbardziej cenię w toruńskim Festiwalu Gier i Fantastyki. Tak samo jak i wyjątkowo ciepłe nastawienie do rodzin i najmłodszych miłośników fantastyki. Chyba nie ma bardziej uroczego widoku niż cała rodzina dumnie spaceruje w swoich przebraniach, czy widok zarówno dzieci jak i dorosłych zatraconych w tym co najbardziej kochają – bo atrakcji zarówno dla jednych jak i drugich w trakcie Coperniconu nie brakowało.

Jak co roku, ważnym elementem, o którym nie można zapomnieć, był targ fantastyczny – tym razem zlokalizowany nie na toruńskiej starówce, a wewnątrz Dworu Artusa, który sam w sobie jest miejscem niezwykłym i zdecydowanie wartym zobaczenia podczas wizyty w Toruniu. Zmianę tę uważam za pozytywną nie tylko ze względu na klimatyczne miejsce, ale także na fakt iż uniezależniło to wędrówkę po stoiskach od warunków pogodowych – choć akurat w tym roku pogoda wyjątkowo dopisała uczestnikom, oferując typowo letnie temperatury. Wśród wystawców nie zabrakło artystów oferujących swoje prace, jak i autorów książek, czy nieco bardziej klasycznych stoisk oferujących drobiazgi i gadżety dla fanów gier, mangi czy anime. Tym które najbardziej się wyróżniało było z pewnością położone na ostatnim piętrze stanowisko Forcecamp oferujące repliki mieczy świetlnych, które robiło naprawdę spore wrażenie, przy tym świetnie wpasowując się w tegoroczną tematykę konwentu.

Zwieńczeniem festiwalu, w którym ogromnie cieszę się, że udało nam się wziąć udział, była Parada Cosplay, która w niedzielę przeszła ulicami miasta. Za jej sprawą miasto dosłownie ożyło kolorami, stając się miejscem , w którym zebrane zostały zarówno te bardziej jak i mniej znane postacie z fantastycznych uniwersów.

Copernicon w dalszym ciągu pozostaje jednym z moich ulubionych festiwali i jedyne nad czym ubolewam, to, że jak co roku, weekend spędzony w Toruniu minął mi zdecydowanie za szybko, zmuszając do powrotu do szarej i już nie tak fantastycznej rzeczywistości. Pozostały jednak ze mną piękne wspomnienia oraz świadomość, że za rok ponownie wybiorę się do Torunia pewna, że czekają mnie równie fantastyczne chwile. I Wam również polecam zarezerwować sobie ten jeden wrześniowy weekend na wyprawę do tego pięknego miasta, które raz do roku przez trzy dni zmienia się w prawdziwie magiczne miejsce.