Stało się. Marzenie zaczyna się spełniać wraz z dostaniem się do wymarzonej Akademii do której uczęszczał sam All Might! To jednak nie będzie bułka z masłem a ciężka i długa harówka.

Już na samym starcie nie jest lekko, na pierwszym treningu Izuku musi się zmierzyć z dawnym przyjacielem, którego lekko mówiąc za często ponosi. Ale mamy też błahe rzeczy jak chociażby wybór przewodniczącego klasy!

Mimo, że nauka w Akademii to ciężki kawałek chleba to dopiero nieoczekiwane wydarzenia zmuszają Izuku i jego kolegów z klasy do zmierzenia się ze złem w czystej jego postaci, nasi młodzi adepci nie będąc na to przygotowanym zmuszeni są do walki nie tylko z własnym strachem, ale i o swoje życie, w tak młodym wieku doświadczają prawdziwej potyczki ze złoczyńcami. Dużo akcji i walk, szczególnie widowiskowe jest starcie jednego z nauczycieli Aizawy. Trzeba przyznać, że mimo młodego wieku i braku doświadczenia poradzili sobie całkiem nieźle choć gdyby nasz Symbol Pokoju nie wkroczył byłoby bardzo źle, w końcu to tylko dzieci. I tu przekonujemy się, że prócz dobra istnieje także zło w świecie bohaterów i jest ono całkiem dobrze zorganizowane a ich celem jest… ahh nie powiem, po co psuć lekturę!

Dzięki takiemu scenariuszowi mamy okazje poznać klasę Izuku bliżej, widać że takie przeżycia zbliżają i uczniowie stają się bardziej zżyci ze sobą. Sam Izuku znajduje paru bliższych przyjaciół, jest to też dobra okazja do przedstawienia ich darów i pokazania ich w prawdziwej walce. Jakby wrażeń było mało to na naszą klasę z kursu bohaterskiego czeka Festiwal Sportowy, który pełni tak samo ważną funkcję jak Olimpiada. Tak więc życie nie daje odpocząć, trzeba się tym razem wykazać przed publicznością z jak najlepszej strony bowiem wpłynie to na dalszą bohaterską karierę. Izuku musi tą szansę wykorzystać, ale czy mu się uda? I z jakim rezultatem?

Choć uważam, że na barki naszego bohatera autor trochę za dużo wrzucił to jak na razie jest w stanie sprostać stawianym oczekiwaniom. To nie jest tylko dziecinna zabawa w bohatera, to marzenia, do których każdy z klasy kursu bohaterskiego wytrwale dąży. Wielu z nich ma bardzo dorosłe i szczere powody, które są ich motywacją i pchają ich przed siebie.

Od strony graficznej jestem mile zaskoczona, dodatków jest mnóstwo, od szkiców postaci z dodatkowymi informacjami po mini komiksy i dodatki na końcu. Warto też wspomnieć o barwnych i podwójnych okładkach. Trzeba przyznać, że takie smaczki są mile widziane, ale nie można ciągle tylko zachwalać, także wspomnę o jednym mankamencie, a mianowicie: czasem na jedną stronę przypada za dużo tekstu, jest on tak drobny, że potrafi zmęczyć oczy.

Z niecierpliwieniem czekam na dalsze przygody i rozstrzygnięcie Festiwalu Sportowego.

Ocena 8/10

Monika „Kiryuni” Nowak