Grudzień to dobry okres by nadrobić czytelnicze zaległości przed końcem roku – powoli odkurzamy swoje stosiki czekających na przeczytanie tytułów. Tym razem padło na spotkanie z Marią Majką, zwaną również Mery Majką – bohaterką debiutanckiej powieści Sylwii Lipki.

Świat Majki kojarzył mi się mocno z serialami dla nastolatek – mocno przerysowany, w którym jedno wydarzenie goni drugie, a jedne są mniej lub bardziej prawdopodobne, ważne jednak że kalejdoskop uczuć głównej bohaterki nieustannie się kręci. Majka co rusz oddaje się nowym pasjom – choć kocha śpiew, nie poprzestaje wyłącznie na nim, grając również w kółku teatralnym, a na nim bynajmniej nie kończąc. Ma problemy z nieco despotyczną matką, licznym rodzeństwem (choć jemu nie poświęcono zbyt wiele uwagi), zazdrosnymi znajomymi ze szkoły oraz – rzecz jasna – kłopoty sercowe. Przy tym wszystkim jednak stara się być wzorową uczennicą, dobrą córką i jeszcze lepszą przyjaciółką. Ma swoją nierozerwalną paczkę na którą składają się Tośka – dziewczyna o ciętym języku i nie uznająca kompromisów, oraz zakochany w balecie Oskar (będący klasycznym przykładem przyjaciela-geja).

,,Mery Majka’’ to lekka, młodzieżowa lektura, w której towarzyszymy głównej bohaterce w jej codziennych perypetiach i rozwijaniu pasji jakim jest śpiew i gra aktorska. Wszystko to przeplatane jest wpisami z pamiętnika głównej bohaterki, któremu powierza ona swoje najskrytsze myśli. Całość momentami jest nieco chaotyczna, ale prawdopodobnie miało to oddawać charakter Majki, która zdecydowanie jest mocno zakręconą dziewczyną, co rusz wybuchającą emocjami. Całość sprawia jednak sympatyczne wrażenie, a jej perypetie, choć w pewnym momencie nieco wtórne potrafią przywołać uśmiech w trakcie lektury.

Problem jednak tkwi w tym, że momentami to aż za lekka lektura – wszystkie problemy Majki, dość szybko odchodzą w niepamięć bądź zostają zepchnięte na dalszy plan. Sama bohaterka również zachowuje się niczym przysłowiowa chorągiewka – w jednej chwili zrozpaczona, w drugiej już uradowana. Wystarczy dobre słowo od przyjaciół, niespodziewany sukces, bądź uśmiech od losu, bo zapomniała o swych troskach sprzed zaledwie paru minut, ciężko przez to traktować je poważnie. A szkoda, bo autorka próbowała chociażby wspomnieć o często spotykanym obecnie hejcie i choć spotykamy się w nim książce bohaterka zadziwiająco szybko sobie z nim radzi i przechodzi do dalszego rozwijania swoich pasji. To samo tyczy się problemów sercowych – bohaterowie co rusz się w kimś zakochują i równie łatwo odkochują, a główna bohaterka jest pod tym względem prawdziwą mistrzynią. Teoretycznie można by to uznać za cechę charakterystyczną tej postaci, gdyby nie fakt, że żadnemu z licznych w książce wątków romantycznych nie poświęcono dostatecznej uwagi. Ot, przechodzimy z jednego związku w drugi.

Na pochwalę zasługuje wydanie- twarda oprawa, okładka przyciągająca wzrok pastelowymi kolorami, dużą dawką różu – od razu kojarzy się z czymś dla nastolatek i pod tym względem spełnia swoja funkcję, w końcu to one są docelowymi odbiorcami. Poza tym w środku znajdziemy drobne ozdobniki na początku każdego rozdziału, a na końcu książki znalazło się też miejsce na informację o jej autorce i reklamę jej nowego albumu.

,,Mery Majka’’ to debiut, który niestety nie obył się bez wielu błędów. Jednocześnie jednak Sylwia Lipka stworzyła książkę, która może trafić w gusta młodszej młodzieży, a szczególności dziewczynek pasjonujących się śpiewaniem i występowaniem na scenie – przygody Marii Majki to lekka historia, przypominająca spotkanie z zakręconą i bardzo rozgadaną koleżanką. Przysiądziesz z taką na chwilę, a ta w jeden wieczór wszystko Ci o sobie opowie i taka właśnie jest lektura ,,Mery Majka’’ – szybka, lekka, choć przy tym nieco chaotyczna, dokładnie tak jak jej bohaterka.

Ocena: 5/10

Sara Glanc