Chcąc pozostać w słowiańskich klimatach, po skończonych ,,Darach bogów” Witolda Jabłońskiego, sięgnęłam po ,,Idź i czekaj mrozów” – pierwszy tom serii ,,Wilcza dolina”, autorstwa Marty Krajewskiej. Zapraszam do wspólnego odwiedzenia niewielkiej mieściny, której mieszkańcy żyją otoczeni puszczą, władaną przez leszego i inne niebezpieczne istoty.

,,Idź i czekaj mrozów” zabiera czytelnika do osady położonej w Wilczej Dolinie – miejscu gdzie jedna osoba staje w obronie mieszkańców tego miejsca. Zadaniem Opiekuna jest bowiem ściągać na siebie uwagę potworów zamieszkujących tutejsze lasy i obłaskawiać Bogów, by patrzyli przychylnie na losy śmiertelnych. Niestety, dla mieszkańców doliny nastały złe czasy – Opiekun umarł, a jego przybrana córka, Venda, nie kwapi się do zajęcia jego stanowiska. Tym bardziej, że dla Wilczej Doliny nadchodzą ciężkie chwile. Wszystko wskazuje, że niedługo wypełni się starożytne proroctwo, które może przynieść wszystkim zagładę. Oto bowiem w dolinie pojawił się DaWern – ostatni z Wilkarów, który ma doprowadzić do powrotu swoich pobratymców. A Ci bynajmniej nie będą pobłażliwi dla ludzi, których przodkowie doprowadzili do ich wypędzenia.

Jeżeli mam być szczera, to muszę przyznać, że nie od razu książka mi się spodobała. Jakoś nieszczególnie polubiłam Vendę, momentami wręcz nieco mnie irytowała, na szczęście nie na tyle by miało mi to psuć lekturę. Ot, w morzu innych postaci, ona po prostu była dla mnie najmniej ciekawa. Książka trochę długo się rozkręca, to trzeba jasno powiedzieć. Na szczęście, gdy już akcja nabierze tempa, a my nieco poznamy mieszkańców doliny,  autorka wynagradza nam te drobne niedogodności. Bo ,,Idź i czekaj mrozów” naprawdę potrafi oczarować. Książka przesycona jest niesamowitym klimatem, bardzo spodobała mi się dbałość z jaką Marta Krajewska przybliża obyczaje związane z wierzeniami, a także stworzenia i bogów związanych ze słowiańską mitologią. I tak, obserwując kolejne dni z życia mieszkańców doliny, naprawdę można się poczuć jakbyśmy przenieśli się do odciętej od reszty świata osady, w której na równi z sąsiednimi niesnaskami trzeba przejmować się czyhającymi tuż za rogiem magicznymi stworami – z którymi, tak jak i z uciążliwymi sąsiadami, jakoś trzeba przecież żyć. 

Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Genius Creations i muszę przyznać, że bardzo spodobała mi się jej okładka. Wewnątrz książki znajdziemy również kilka ilustracji, choć trzeba przyznać, że są one dość specyficzne i nie każdemu przypadną do gustu.

Choć przyznam, że na początku podchodziłam do tej książki z dużą dozą ostrożności, a i historia jakoś wielce nie porwała mnie od samego początku, to jednak nadszedł taki moment, że całkowicie dałam się porwać wykreowanej przez autorkę historii i już końcówkę czytałam z ogromnym zapałem. Teraz zaś nie mogę się doczekać sięgnięcia po ciąg dalszy losów mieszkańców Wilczej Doliny. Bo ,,Idź i czekaj mrozów” to naprawdę udana pozycja, która w szczególności zadowoli miłośników słowiańskich klimatów.

Ocena: 8/10

Sara Glanc