Człowiek przez całe swoje życie dąży do doskonałości. Stara się postępować zgodnie z kodeksem moralnym narzucanym przez społeczeństwo. W swych próbach doskonalenia własnej osoby pragnie choć przez moment poczuć się wolnym, dostąpić uczucia bycia na równi z bogiem. Jednak kiedy tego czasu życiowego zacznie mu brakować, gdy opadną wszelkie normy i zasady moralne, czy również wtedy będzie dążył do boskości? Czy może pogrąży się chaosie? O tym opowie Paweł Widomski w swej książce Byłem bogiem.

Na początku był ból, który rozlewając się po całym organizmie sprawił, że wszystko inne przestało mieć znaczenie. Następnie postawiono diagnozę, by potem rozpocząć odliczanie. Kalendarz zmienił się diametralnie. Godziny stały się tygodniami, dni zastąpiły lata. Terminalne stadium raka trzustki, nieoperacyjne, bez możliwości jakiejkolwiek kuracji. Tak brzmiał wyrok. Można się załamać lub przedsięwziąć wszelkie niezbędne kroki aby w tym krótkim czasie który pozostał zrobić wszystko, co wcześniej odkładało się na później. Teraz skoro nie ma już później można robić wszystko. Kupić sportowy samochód, sprzedać mieszkanie, wyjechać w góry… czy nawet zabić. Źle!!! Wymierzyć sprawiedliwość!!! Zabrać życie tego, który nie chciał uratować życia. To powinno być zwieńczeniem. Profesorze K. proszę uważać, gdyż teraz moja boskość i sprawiedliwość zwróciła na Pana wzrok!!!

Byłem bogiem to najnowsza książka Pawła Widomskiego. Wpisuje się w gatunek thrillera psychologicznego, a także powieści obyczajowej. Dla mnie ten drugi gatunek byłby lepszym odzwierciedleniem dla tej lektury. Pisana jest z perspektywy głównego bohatera, który umierając na raka trzustki postanawia, że będzie inny niż reszta chorych. Pogodziwszy się z nieuchronną śmiercią decyduje się wykorzystać pozostały mu czas jak najlepiej. Odkrywa, że żadne normy moralne już go nie zobowiązują, choć i tak w pewnym momencie jest on trochę hipokrytą. Nie boi się śmierci, jednak wciąż o niej myśli i boi się oczekiwania na nią. Stawia przed sobą cel główny – zabicie Profesora K. – ale jednocześnie nie chce się do tego osobiście przyczynić. Szuka kogoś, kto za niego „ubrudzi sobie ręce”. Mimo próby odejścia ze świata z jak najmniejszą ilością niezałatwionych spraw przywiązuje się w pewnym sensie do dziewczyny poznanej w przydrożnym zajeździe, czy swej sąsiadki na „Czerwonce”. Trochę tych skrajności jest. Choć trzeba przyznać, że życie jest ich pełne.

Za wydanie odpowiedzialne jest Wydawnictwo Novae Res. Okładka jest dosyć ciekawym zabiegiem, gdyż szary, bezimienny profil na niej jest dobrym odzwierciedleniem głównego bohatera, którego imienia nie uświadczymy. Kolejny nikt ważny.

Książka ciekawa, szczególnie dla osób, które lubią wcielać się w psychikę ludzi postawionych na krawędzi, gdzie każda podjęta decyzja koniec końców nie ma znaczenia. Świetnie ukazuje do czego może posunąć się człowiek, kiedy nie ma właściwie już nic do stracenia.

Ocena: 6/10

Krzysztof Zawiszewski

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Novae Res.