Trylogia o ,,Okrutnym księciu” doczekała się zakończenia, jednak autorka nie porzuciła jeszcze wykreowanego przez siebie świata. Holly Black zaprasza byście wysłuchali opowieści o pewnym rodzeństwie zamieszkującym miasteczko na granicy dwóch światów – ludzkiego i elfiego, a także opowieści o śpiącym w szklanej trumnie rogatym chłopcu. Atrakcji miasteczka, która po wielu latach postanawia się przebudzić. Zapraszamy do lektury recenzji ,,Lasu na granicy światów”.

Miasteczko Fairfold to jedno z tych nielicznych miejsc, gdzie świat śmiertelnych styka się ze światem elfów, a część ich magii jest obecna w życiu jego mieszkańców. W tym mieście wraz z rodzicami mieszkają  Hazel – z pozoru zwyczajna dziewczyna i jej mniej zwyczajny brat Ben  – który jeszcze przed narodzinami został pobłogosławiony darem muzyki. Oboje od małego snuli historie i fantazje na temat głównej atrakcji tego miejsca – rogatego chłopca ze spiczastymi uszami, śpiącego w szklanej trumnie, której nikt nie jest w stanie otworzyć. Teraz, gdy dorośli, dziecięce zabawy w służbę u tajemniczego chłopca powinny odejście w niepamięć, jednak pewnego dnia szklana trumna zostaje strzaskana, a jej mieszkaniec znika. Jednocześnie pojawia się apokaliptyczna bestia imieniem Rozpacz, która zagraża wszystkim mieszkańcom miasteczka. Dla Hazel i Bena będzie to czas w którym dziecięce fantazje staną się nad wyraz rzeczywiste. Niestety jednak nie będzie to dla nich spełnienie marzeń, lecz powód do przerażenia.

Muszę przyznać, że autorka ponownie wykreowała przed czytelnikiem niezwykle klimatyczne miejsce, które porusza wyobraźnie czytelnika i sprawia, że ten wsiąka w nie bez reszty. Sama historia rozwija się dość wolno, jednak można by jej to wybaczyć, gdyby nie jeden szczegół. Niestety podobnie jak w przypadku poprzednich książek z tej serii odrzuciła mnie kreacja głównej bohaterki. Hazel, podobnie jak Jude, nie dała się polubić, co dość mocno uprzykrzało mi lekturę. Jej dziwne podejście do życia, mimo iż mające swoje wyjaśnienie, nie trafiło do mnie (tak samo jak i jego argumentacja). Reszta postaci wypada lepiej, choć nie będę ukrywać, że niestety z żadną z nich nie zżyłam się jakoś mocniej.

Warto dodać, że ,,Las na granicy światów” stanowi osobną, zamknięta historię, jednak Ci którzy czytali ,,Okrutnego księcia”, ,,Złego króla” i ,, Królową niczego” z pewnością znajdą tutaj nawiązania do trylogii. Napotkamy tu między innymi Króla Olszyn i Severina, a także poznamy dzieje miecza, który odegrał istotną rolę w rozwiązaniu problemów Jude. Książkę jednak można spokojnie czytać bez znajomości poprzedniczek.

Pod względem wydania książka prezentuje się naprawdę pięknie. Okładka współgra z główną serią i jest po prostu śliczna. Wewnątrz książki znajdziemy również urocze zdobienia i ilustracje otwierającą każdy rozdział, na której zobaczymy szklaną trumnę i śpiącego w niej chłopca.

,,Las na granicy światów” wywołał u mnie podobne uczucia co główna seria. Myślę więc, że Ci którym spodobała się trylogia ,,Okrutnego księcia” będą bardzo zadowoleni z możliwości powrotu do tego świata. Osobiście jednak ponownie poczułam się głównie zmęczona główną bohaterką, a szkoda, bo Holly Black wykreowała naprawdę interesujący świat, a miasteczko Fairfold okazało się naprawdę klimatycznym miejscem.  

Ocena: 6/10

Sara Glanc