Szetlandy, wysepka na końcu świata, hermetycznie zamknięte miejsce pozornie idylliczne i sielskie. Wystarczy jednak jeden trup, aby spojrzeć na Szetlandy zupełnie inaczej i dostrzec dziejące się tam niewyjaśnione wydarzenia, które odcisną swoje piętno w życiu mieszkańców wyspy na zawsze.

Zacznijmy od tytułu, biel nocy – pora roku w połowie lata kiedy słońce nigdy nie zachodzi za widnokrąg, ludzie wtedy mają problemy ze snem, koncentracją, bardzo ciężko złapać naturalny rytm dnia i nocy. W jedną z takich noc Bella Sinclar zorganizowała wystawę prac swoich oraz swojej znajomej Fran Hunter. Na przyjęciu pojawia się niewiele gości, dlatego też każdy zapamiętuje Anglika, który wpadając w atak paniki, szybko ucieka z wydarzenia. Następnego dnia jest już trupem. Jedyną rozsądną odpowiedzią na zagadkę: kto zabił? jest odpowiedź: mieszkaniec wyspy. Jednakże kto byłby wstanie tego dokonać?

Biel nocy Ann Cleeves jest drugim tomem serii z detektywem Jimmym Perezem [recenzję Czerni Kruka możecie przeczytać tutaj]. Poznaliśmy już inteligentnego detektywa, który nie daje za wygraną, szuka odpowiedzi dopóki ich nie otrzyma, bardzo łatwo emocjonalnie angażuje się w sprawę. W tej części sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana, gdyż wiele elementów zaczyna łączyć się z Fran Hunter, która jest detektywowi szczególnie bliska. Przyznam, iż im bardziej poznaję Pereza, tym bardziej wydaje się być on osobą bardziej złożoną niż mogłoby się to wydawać na pierwszy rzut oka. Nie chce, aby jego życie wyglądało tak, jak wyobraża sobie to jego rodzina, pokazuje, iż jego sposób jest dla niego odpowiedni, sam upewniając się, iż dobrze wybrał swoją ścieżkę kariery. Nie sposób nie lubić Pereza, to dzięki niemu chce się wracać do serii Ann Clevees.

Tak jak w Czerni Kruka autorka świetnie zbudowała akcję, która ma odpowiednie tempo, bywa dynamicznie, jednak często mamy chwilę żeby odetchnąć i na spokojnie poukładać w głowie puzzle układanki. Postacie bohaterów są nietuzinkowe i wywołują wiele emocji, relację wywiązujące się między mieszkańcami są ogromnym plusem książki, mimo kryminału wkrada się tu trochę obyczajówki, co dla mnie jest bardzo pozytywnym aspektem. Z czystym sumieniem mogę polecić tę pozycję, a już teraz napiszę, że 13 lutego premiera kolejnej części, wobec tego nadrabiajcie jak nie czytaliście Czerni Kruka, spotkamy się czytając Czerwień Kości.

Nie byłabym sobą gdybym nie dodała paru słów o paczce, którą otrzymałam… niezmiennie pióro, wstążka, koperta z listem oraz…. maska. Uwielbiam jak Wydawnictwo mnie zaskakuje za każdym razem, czuję się jakbym miała święta przez cały rok!

Ocena: 8,5/10

Aleksandra Kujawska

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona.