Wczoraj do sprzedaży trafił pierwszy tom nowej, sześcioczęściowej serii fantasty, zatytułowanej ,,Beniamin Ashwood”.  Jeżeli jesteście ciekawi, czy ten tytuł trafi w Wasze czytelnicze gusta, serdecznie zapraszamy do wspólnej wyprawy w towarzystwie tytułowego Beniamina!

Beniamin Ashwood wiódł spokojne życie w położonej na uboczu osadzie zwanej Widokami, gdzie dni wypełniała mu praca polegająca na warzeniu piwa. Nie planował wielkich przygód, wypraw w nieznane czy innych czynów, które zasługiwałyby na coś więcej niż luźny temat do rozmowy w miejskiej karczmie. Czasami jednak jest tak, że przygoda odnajduje nas sama, zmuszając do niespodziewanej podróży w nieznane.

Tak też było w przypadku Bena, który, gdy w okolicy zaczął grasować demon, niespodziewanie dla siebie samego zwrócił uwagę grupki przybyszów mających za zadanie pozbyć się bestii. Nie wiedzieć kiedy skończyło się to dla niego wyprawą u boku czarodziejki, Mistrza Miecza, awanturnika i ich podopiecznych, które są eskortowane do miasta w którym mają zacząć pobierać nauki magiczne.

Pierwszy tom serii to typowa powieść drogi. Nasz dość młody, niedoświadczony, ale za to bardzo poczciwy bohater wyrusza w nieznane, by przekonać się, że świat bardzo różni się od zasłyszanych opowieści. Zderzenie z rzeczywistością może nie jest szczególnie brutalne, aczkolwiek przyniesie Benowi kilka bolesnych lekcji. A skoro już o nauce mowa to rzecz jasna nie zabraknie też nauki walki i Ben przekona się, że zazwyczaj nie wygląda ona tak jak opowieściach, a prawdziwe umiejętności nie przychodzą z dnia na dzień.

Sama historia stanowi ewidentny wstęp do dalszych przygód, akcja rozwija się powoli, dając czytelnikowi dużo okazji do poznawania stworzonego przez autora świata. Nie brakuje ciekawych miejsc, jakie napotkamy podczas wędrówki, informacji o aktualnym rozkładzie sił panującym na świecie. Wszystko to uzupełniają plastyczne i bogate opisy, które czyta się naprawdę przyjemnie.

Pierwszy tom to także okazja do poznaniu kilku interesujących postaci, o których pewnie nie raz jeszcze usłyszymy w dalszych częściach serii. I tak dla przykładu mamy wspomnianego Mistrza Miecza imieniem Saala – dość małomówną postać, która jednak zacznie uczyć Bena walki mieczem, a także o dziwo okaże się źródłem ciekawych informacji. Rhys – kolejny męski członek wyprawy, okaże się typowym awanturnikiem – nie stroniącym od dobrego trunku, ale także potrafiący wykazać się w walce. Do ważniejszych postaci zdecydowanie możemy zaliczyć również naszą czarodziejkę, będącą dość nieprzystępną przywódczynią całej wyprawy. Już po tych kilku przykładach widać, że autor postawił na dość klasyczne typy postaci, które muszę tu dodać, że dobrze wypadają w swoich rolach, a razem tworzą grupę, której miło się czyta.

,,Beniamin Ashwood’’ czeka na czytelników również w formie audiobooka czytanego przez Wojciecha Masiaka, którego osobiście uważam za świetnego lektora. Nie muszę więc chyba nikogo przekonywać, że czas spędzony na słuchanie będzie dobrze spożytkowany, tym bardziej, że i sama historia jest ciekawa.

Mówiąc krótko, ,,Beniamin Ashwood” jak na razie dał się poznać jako klasyczne, ale bardzo sympatyczne fantasy. To nie jest historia, która ma na celu zaskakiwanie czytelnika, autor garściami korzysta ze znanych nam motywów, typów postaci i rozwiązań fabularnych, jednak robi to w na tyle umiejętny sposób, że śledzenie losów naszego niedoświadczonego przez życie piwowara jest po prostu źródłem czystej, odprężającej przyjemności.

Ocena: 7/10

Sara Glanc