Rynek literatury fantastycznej obfituje w wielu autorów. Jedni są przyjmowani przez czytelników życzliwie, inni odchodzą wraz z pierwszą książką w otchłań zapomnienia. Jednakże czasem zdarza się zaburzenie porządku wszechświata i na rynek trafia niekwestionowany lider, który może konkurować z kanonem takim jak: tolkienowska trylogia, herbertowska Diuna czy książki Ursuli LeGuin. Dla mnie takie zachwianie wywołał pierwszy, i każdy kolejny, tom Cyklu Demonicznego Petera V. Bretta. Warto zapoznać się z tym autorem i jego twórczością, w szczególności ze względu na to, że Otchłań pochłonie kolejne rzesze polskich czytelników już 31 stycznia.

Gdy nastaje noc do życia budzą się demony. I to nie te tworzone przez podświadomość umysłu tylko najprawdziwsze stwory z głębin. Otchłańce, które królują w ciemnej godzinie na ziemskich terytoriach zamieszkanych przez ludzi. Jedyną przed nimi ochroną są runy, które utrwalone na kręgach podróżnych czy przydomowych opłotkach, tworzą barierę, która je zatrzymuje. Choć i ta ochrona potrafi czasem zawieść. Młody Arlen widzi na własne oczy co się może stać, gdy bariera runie. Jednakże jego determinacja aby zwalczyć strach przed nocą stawia mu cel – wygnanie lęku z ludzkich serc i umysłów, pozbycie się drapieżców nocy i odzyskanie przez ludzkość panowania w ciemnościach. W tym celu pomogą mu również Leesha – zaszczuta w swej wiosce przez kłamstwo adeptka starej zielarki, Rojer – wędrowny minstrel, którego muzyka potrafi oczarować ludzi, i nie tylko, a także Jardir – Shar’Dama Ka Fortu Krasja, znanego również jako Pustynna Włócznia. Choć z tym ostatnim cele Arlena się pokrywają, to sposób na dojście do nich może budzić pewne niezgodności i konflikty. Jak potoczą się losy tych bohaterów, Zakątka Drwali oraz Wolnych Miast? Musicie usiąść i zagłębić się w mrok opowieści.

Cykl Demoniczny to seria zawierająca do tej pory cztery tomy (w polskim wydaniu każdy został podzielony na dwie części) oraz zbiór opowiadań. Świat jest niesamowicie spójny i bogaty kulturowo. Widzimy ogromne zróżnicowanie pomiędzy mieszkańcami chociażby Zakątka Drwali czy innych Wolnych Miast a fortem Krasji. Inne obyczaje, mentalność są doskonale opisane, świadomość różnic w strukturze społecznej wpływa na interakcje bohaterów, a także na ich odbiór przez czytelnika. Fabularnie cykl stoi na bardzo wysokim poziomie, choć nie powinno to dziwić skoro autor został „ogłoszony następcą Georga RR Martina i Robert Jordana”. Nie uświadczymy tu ani grama bezpodstawnych czynów. Wszelka akcja wywołuje reakcję. Ten świat żyje i rozwija się wraz z bohaterami, a każdy ich czyn wpływa na całokształt ziemi. Pozostaje jeszcze bestiariusz. Otchłańców jest wiele. Odzwierciedlają praktycznie każdy element który może nas otaczać. Znajdą się więc bestie płonące żywym ogniem, drapieżniki atakujące z powietrza czy kolosy posługujące się żywiołem ziemi aby swą masą rozgnieść przeciwnika. Poza mniej rozumnymi otchłańcami poznamy jeszcze tych, którzy będą wydawać im rozkazy. Widać więc, że Peter V. Brett nie szczędzi nam bogactw plugastwa.

Za polskie wydanie odpowiedzialne jest Wydawnictwo Fabryka Słów. I jest ono chyba ewenementem na całym świecie, ponieważ każdy tom został podzielony na dwie części. Choć na początku byłem zdziwiony tym zabiegiem szybko dostrzegłem jego zalety. Każdy tom jest pięknie zdobiony wewnątrz rycinami autorstwa Dominika Brońka, zaś okładka Larry’ego Rostanta prezentuje się wspaniale w dwóch wersjach kolorystycznych. Szczególne wrażenie robi również  połączona ilustracja okładkowa na brzegach obydwu tomów. Poza tym rozbicie zapobiega niszczeniu. Książka się w ten sposób nie łamie i jest wygodniejsza w czytaniu.

Książki są godne polecenia każdemu, od fana gatunku do osoby stawiającej swe pierwsze kroki w świecie fantastyki. Na pewno żaden z nich się nie zawiedzie, gdyż ten mroczny, pełen lęków świat jest również wypełniony życzliwością i chęcią walki o lepsze jutro. Jest to opowieść o bohaterach, których nie sposób nie polubić, a każdy następny tom utwierdza mnie w przekonaniu, że z nimi na pewno pójdę prosto w Otchłań.

Ocena: 8,5/10

Krzysztof Zawiszewski