Mieliście już okazję zakosztować orientu z książką ,,Czerwony Lotos” Arkadego Saulskiego? A może jesteście ciekawi co takiego autor lubi w Japonii? Czy nie obca mu manga i anime? Na te i inne pytania odpowiedzi znajdziecie w wywiadzie. Serdecznie zapraszamy do lektury rozmowy z Arkadym Saulskim!

źródło: https://fabrykaslow.com.pl/autorzy/arkady-saulski/

Pański pisarski debiut odbył się w 2010 roku, a od tamtej pory regularnie wydaje Pan nowe powieści. Kiedy postanowił Pan że zostanie pisarzem?

Nigdy. Tzn. nie jestem pisarzem (śmiech). Jestem dziennikarzem i co za tym idzie pisanie literatury nie jest moim głównym zajęciem, lecz jedynie dość czasochłonnym hobby. Natomiast opowiadać historie chciałem od małego, początkowo wyobrażałem sobie, że będę scenarzystą filmowym, jednak finansowy stan polskiego kina raczej moje marzenia o pisaniu wielkich blockbusterów raczej uniemożliwia. A że do pisania potrzebny jest tylko papier i ołówek, to zacząłem te historie spisywać. kilka lat minęło no i jest kilka wydanych książek.

Od czego zaczyna Pan pisanie książek? Ma Pan od razu pomysł na całą historie czy wręcz przeciwnie rozwija się ona w trakcie pisania?

To zależy. Czasem przychodzi mi do głowy tylko wstępny pomysł, czasem pierwsza scena, czasem jest ich więcej, innym razem mam jakiś fabularny punkt, do którego pragnę dotrzeć. W przypadku “Czerwonego Lotosu” było tego nawet mniej, jedynie klimat i problematyka całości.

Skąd czerpie Pan pomysły na nowe historie?

“Pod nieobecność innych pisarzy przeszukuję ich biurka”.

Nie boi się Pan eksperymentowania z gatunkami, serwował Pan już czytelnikom historie grozy, postapokalipsę, fantasy i science fiction. W którym z nich najłatwiej było się Panu odnaleźć?

Tak, pisałem w różnych gatunkach. Nie podchodzę do literatury cynicznie – nie jest tak, że jak popularna będzie groza to zacznę trzaskać horry, a jak Słowianie to będę nagle pisał o Słowianach. Moje trzy ulubione gatunki to fantasy, postnuklear i cyberpunk, ale zdarza mi się eksperymentować z innymi gatunkami.

Czy jest jeszcze jakiś gatunek w którym chce Pan spróbować swoich sił? 

Cyberpunk albo postnuklear to na pewno. Ciekawi mnie czy jeśli lubię dany gatunek to i będę w nim się sprawnie poruszał.

Czy sam dużo Pan czyta? Czy ma Pan swoje ulubione pozycje bądź tytuły, które z jakiegoś powodu są dla Pana szczególnie ważne? 

Oj tak! Autorzy tacy jak Rafał Dębski czy Feliks W. Kres to moi Mistrzowie. Z autorów zagranicznych to George R. R. Martin, Cormac McCarthy czy Mario Puzo są dla mnie ważni. Każdy z nich czegoś mnie nauczył.

Pana najnowsza książka – ,,Czerwony Lotos” – przepełniona jest orientalnymi klimatami i aż czuć w niej Japońskiego ducha. Czy są to klimaty bliskie pańskiemu sercu?

Tak, zdecydowanie. Dojrzewałem w rodzinie, która miała bliskie związki z Japonią od bardzo dawna, w dzieciństwie realnie więcej miałem do czynienia z kulturą japońską jak z polską. Nie jest to więc kwestia jakiejś fascynacji lecz wychowania w specyficznej atmosferze.

Miał Pan okazje odwiedzić Japonię? A jeżeli nie, to planuje Pan taką wycieczkę w przyszłości?

Chętnie odwiedziłbym Japonię, kraj w którym mój dziadek, mama i jej rodzeństwo spędzili wiele lat. Dziadek był ekonomistą w Tokio, mama robiła tam studia japonistyczne. Tam też urodzili się moi pół-japońscy kuzyni. Fajnie by było zobaczyć ten kraj teraz.

Jaka jest Pana ulubiona rzecz związana z Japonią?

Sushi, zielona herbata, yakitori, zielone ciasteczka (śmiech)

Czy lubi Pan mangę i anime? A jeżeli tak, to czy ma Pan swój ulubiony tytuł?

Berserk!!! Zawsze i wszędzie! A poza tym chyba klasyczne Ghost in the Shell. W przypadku anime to wspomniany Ghost, Berserk z 1997, Akira a ostatnio Altered Carbon Resleved. Bardzo dobra animacja.

Wiemy, że ,,Zapiski stali” otwarte przez ,,Czerwony Lotos” zamkną się w trzech tomach, a drugi tom ,,Pani Cisza” ukaże się już w lipcu. Czy ma Pan już plany co będzie później?

Nie mam. Na razie pragnę dać czytelnikowi tę konkretną przygodę, a potem – zobaczymy.

Brakuje Panu konwentów i spotkań z czytelnikami? 

Prawie nie zapraszano mnie wcześniej na konwenty, z chlubnym wyjątkiem krakowskiego Smokonu i gdyńskiego Miniconu, więc nie, konwentów mi nie brakuje. Spotkania z czytelnikami to co innego, ale paradoksalnie dzięki rozwojowi spotkań on-line w ubiegłym roku uczestniczyłem w jakiejś rekordowej liczbie takich wydarzeń. I wspaniale!

Nie samą pracą człowiek jednak żyje. Co lubi Pan robić w wolnym czasie? Ma Pan jakieś hobby?

Jak wspominałem – moim hobby jest właśnie pisanie i na to poświęcam sporą część czasu wolnego. Poza tym gry wideo, jestem zatwardziałym gamerem, aczkolwiek to trochę też element pracy zawodowej, z racji faktu, że tworzę właśnie dział gier w “Gazecie Bankowej”. Czasem Warhammer ale epidemia skutecznie odcięła mnie od możliwości rozgrywek z przyjaciółmi. No ale wciągnąłem do figurek żonę więc to na plus.