Bardzo lubię, gdy nie znam autorki i nie mam jakiś większych oczekiwań co do książki. Zazwyczaj wtedy bardziej mi się ona podoba, niż, gdy mam wobec jakiegoś tytułu wielkie nadzieje. I tak było w przypadku ,,Warcross” Marie Lu. Nigdy nic wcześniej autorki nie czytałam, nie wiedziałam, jak pisze i czego mogę się spodziewać.

Emika Chen jest nastolatką, jednak nie wiedzie ona życia, typowej dziewczyny w swoim wieku. Gdy była mała, została opuszczona przez matkę, a po kilku latach jej ojciec zmarł, więc już jakiegoś czasu musi radzić sobie sama. W świecie, gdzie króluje najnowsza technologia, dziewczynie bez wykształcenia, z wyrokiem trudno znaleźć porządną pracę. Ledwo wiąże koniec z końcem, za kilka dni może stracić dach nad głową, dlatego decyduje się na dość śmiały czyn. Podczas zawodów Warcrossa, kradnie pewien cenny przedmiot. Niestety nie wszystko idzie po jej myśli. Jej tożsamość szybko zostaje odkryta, a twórca gry, młody i przystojny Hideo Tanaka, składa jej niecodzienną propozycję, na którą Emika się zgadza. Jednak w wirtualnym świecie nie wszystko jest tym, na co wygląda. A osoby, które na pierwszy rzut oka wydają się dobre, nie zawsze okazują się godne zaufania.

Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tą książką. Na początku nie wiedziałam czego się po niej spodziewać (sięgnęłam po nią głównie dlatego, że praktycznie cała akcja dzieje się w Tokio, a jako fanka Japonii, nie mogłam obok takiej książki przejść obojętnie). Nazwisko autorki nic mi za bardzo nie mówiło, ale już teraz wiem, że bez chwili wahania sięgnę po kolejny tom ,,Warcossa”.

Na dobrą sprawę to nie mam do czego się przyczepić. Podobało mi się wszystko. Historia wciągnęła mnie od pierwszej strony. Nie było momentu, w którym pomyślałabym sobie, że ten fragment jest niepotrzebny. Zazwyczaj, gdy książka ma ponad 400 stron, jest chociaż jeden fragment, który spowalnia akcję i najchętniej przerzuciłoby się od razu kilka stron, a tu nic takiego nie miało miejsca. W przypadku ,,Warcrossa” praktycznie cały czas coś się dzieje. Rozwój wypadków też mnie bardzo zaskoczył. Podczas czytania, gdzieś przemknęła mi myśl, kim może okazać się Zero, ale i tak byłam dość zaskoczona, gdy zostało powiedziane, co to za osoba. Już nie mogę doczekać się, kolejnego tomu, w którym mam nadzieję, zostanie napisane, dlaczego ta osoba, stała się tym, kim się stała.

Podobało mi się to, że chociaż nie jest to romans, pojawił się delikatny wątek romantyczny. Jestem bardzo ciekawa, jak autorka rozwinie, go w kolejnym tomie, bo teraz raczej nie zapowiada się na happy end.

Polubiłam również samych bohaterów. Emika, przez swoje trudne doświadczenia, musiała dosyć szybko stać się silna. Jednak nie należy zapomnieć, że nadal jest tylko nastolatką i jak typowa nastolatka przeżywa chwile zwątpienia.

Podsumowując, książka bardzo mi się podobała. Podczas czytania nie nudziłam się ani przez chwilę. Teraz pozostaje mi tylko czekać na kolejną część. Oby pojawiła się jak najszybciej.

Ocena: 10/10

Honorata Jamroży