W ramach nadrabiania mangowych zaległości sięgnęłam po nieco starszy tytuł wydany w serii Jednotomówki Waneko, a mianowicie po ,,Half & half”. Jak sprawdza się historia dwójki młodych ludzi zmuszonych wybrać, które z nich zginie? Zapraszam do lektury!

W życiu można mieć pecha, jednak Shin’ichi powinien w tej kategorii otrzymać specjalne wyróżnienie. Bo powiedzcie jakie jest prawdopodobieństwo, że będziecie akurat przechodzić w miejscu, w którym ktoś popełni samobójczy skok z budynku? I w dodatku spadnie prosto na Was, zabijając na miejscu? Taka jest, zdawałoby się krótka, historia o samobójczyni Yuuki i pechowym   Shin’ichim. Bóg daje jednak im szansę – jedno z nich przeżyje, mają wspólnie o tym zdecydować w przeciągu tygodnia. Do tej pory są ze sobą złączeni – nie mogą oddalać się od siebie, a co więcej odczuwają dokładnie to samo co druga osoba.

Trzeba przyznać, że autor miał wyjątkowo oryginalny pomysł na fabułę swojej mangi. Bo choć wydawać by się mogło, że skoro to dziewczyna popełniła samobójstwo, a chłopak był tylko niefortunną ofiarą splotu wydarzeń, sprawa będzie prosta. Otóż nic bardziej mylnego. Autor bez dłuższych wstępów wrzuca czytelnika i swoich bohaterów w wir wydarzeń, z jednej strony zmuszając ich by w miarę możliwości normalnie kontynuowali swoje dotychczasowe życie, z drugiej jednak związał ich ze sobą i zawiesił nad ich głowami widmo śmierci. A zegar nieubłaganie tyka.

Wydawałoby się więc, że ,,Half & half” będzie dość poważnym tytułem, a historia nie będzie należała do lekkich. I tutaj czeka nas pierwsze zaskoczenie. Manga dość szybko porzuca poważny tom, a mimo wiszącej nad bohaterami śmierci opowieść zmienia się w pełną gagów i fanserwisu historię miłosną. A jako, że mamy do czynienia z mangą z gatunku ecchi co rusz mamy okazję oglądać sporo nagiego ciała Yuuki.

Czy jest to minus? Jak dla mnie nie byłby on wadą gdyby nie fakt iż historia zbyt szybko leci do przodu. Autor zdecydowanie nie powinien był zamykać tej historii w jednotomowej mandze, bowiem wydarzenia następują po sobie w tak nienaturalnym tempie, że po prostu trudno traktować je poważnie. Jednego dnia bohaterowie rzucają się sobie do gardeł, by kolejnego stwierdzić, że są sobie pisani, a trzeciego przejść już do miłości na całe życie? Nawet jak przyjmiemy założenie, że odczuwali nawzajem swoje uczucia – ja po prostu tego nie kupuję.

Warto też dodać, że fabuła jest bardzo przewidywalna, więc nie martwcie się, nic z tego co tu napisałam nie można uznać za spoiler. Podczas lektury nie tylko łatwo przewidzieć co będzie dalej, ale także ma się wrażenie, że niektóre elementy zostały wepchnięte w fabułę nieco na siłę. Za to muszę przyznać, że fajnym dodatkiem były strony pokazujące pierwowzór historii. Jest to bowiem drugie, poprawione przez autora wydanie ,,Half & half”, a zmiany nie polegają wyłącznie na nowych rysunkach. Jak przeczytacie, sami autor sporo pozmieniał również w samej historii i przyznam szczerze, że z chęcią przeczytałabym również pierwowzór dla porównania.

,,Half & half” wzbudziło we mnie dość mieszane uczucia, a szkoda – to mogłaby być naprawdę dobra historia, gdyby tylko dać jej się nieco rozwinąć i uderzyć w nieco poważniejsze tony. A tak otrzymujemy lekki romans o dwójce osób, z których jedno musi umrzeć, lecz oboje szybko o tym zapominają? Jakoś mi to ze sobą nie pasuje.

Ocena: 5/10

Sara Glanc

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Waneko.