Nadszedł czas na drugą już wizytę w świecie stworzonym przez Monikę Kalinowską, gdzie w Podziemnym Mieście koegzystują ze sobą wszystkie osoby i istoty, nie pasujące do tego, co ludzie przywykli uważać za normalne. Jeżeli jesteście ciekawi dalszych losów Heliona, zapraszam do lektury recenzji drugiego tomu serii ,,W stronę słońca”.

Tom drugi rozpoczyna się tam, gdzie zakończyliśmy lekturę poprzedniej części historii. Draven zakończył swoją opowieść, dzięki której Helion nie tylko dowiaduje się kim jest poszukiwany przez niego czarnoksiężnik, ale także odkrywa, że jego gospodarz zna go lepiej, niż chciał to z początku przyznać. Nie oznacza to bynajmniej iż problemy naszego bohatera zbliżają się ku końcowi. Nieliczne informacje jakie uzyskał, rodzą jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi, a jakby tego było mało, chłopak zostaje zaskoczony dość odważnym wyznaniem Dravena, które wywołuje nieco zamieszania. W końcu jednak bohaterom udaje się natrafić na dość ciekawy trop…

Jeżeli mieliście już okazję czytać pierwszy tom ,,W stronę słońca”, wiecie czego mniej więcej można spodziewać się po lekturze. Autorka tak jak w poprzednim tomie, dużą uwagę przykłada budowaniu relacji między postaciami, a mam tu w szczególności na myśli Heliona i Dravena, przy czym ten drugi wywołuje w tej części historii małe zamieszanie. Mamy też okazję poznać fragmenty przeszłości obu mężczyzn, co ma nam pozwolić lepiej zrozumieć ich obecne zachowanie. Monika Kalinowska porusza tu między innymi wątek nietolerancji do mniejszości seksualnych, co przyznam szczerze miło mnie zaskoczyło, bowiem nie stanowiło pretekstu do przejścia w jakieś odważniejsze sceny między bohaterami (co zazwyczaj ma miejsce w tytułach poruszających relację męsko-męskie, czy też damsko-damskie), a rzeczywiście pokazywało jaki miało to wpływ na rozwój stworzonej przez nią postaci.

Pomijając jednak warstwę czysto obyczajową, ten tom sugeruje iż zaczynamy przechodzić do właściwej części opowieści – pojawiają się postacie, które zdaje się mogą nieco namieszać w poszukiwaniach Heliona, bohaterowie nie są już dla siebie kompletnie obcymi ludźmi i co ważniejsze dysponują ciekawymi poszlakami. W szczególności końcówka tomu sprawia, że aż chciałoby się od razu sięgnąć po ciąg dalszy.

Ten tomik cechuje duża liczba dodatków, poza dwoma kolorowymi stronami na początku mangi, na końcu możemy znaleźć między innymi: wstępny projekt tyłu okładki, prace będące wynikiem przeprowadzonego w zeszłym roku konkursu na ubranie dla Dravena czy opowiadanie.

,,W stronę słońca” nie jest tytułem dla każdego. Niewiele tu akcji, mimo że mamy do czynienia z fantastyką, główną część historii stanowią elementy obyczajowe i budowanie relacji między postaciami, co sprawia, że historia rozwija się dość wolno. A jednak jeżeli przymknąć oko na pewne wady, jest to tytuł z potencjałem i przyznam szczerze, że jestem ciekawa dokąd nas to wszystko zabierze. Zwłaszcza, że pod koniec drugiego tomu robi się naprawdę ciekawie.

Ocena: 6,5/10

Sara Glanc