Aneta Jadowska pisarka urban fantasy znana z heksalogii o Dorze Wilk, książkach o szamanie Witkacym oraz o członkini Zakonu Cieni popełniła skok w bok. Otóż napisała kryminał. Całkowicie niefantastyczny. I był on dobry! Trup na plaży i inne sekrety rodzinne to mocne rozpoczęcie nowego książkowego roku.

Główną bohaterką jest Magda Garstka, która po wielu latach wraca do rodzinnej Ustki. Po śmierci ojca mieszkała z ciocią w Łodzi, teraz zamieszkała z babcią i pomaga jej prowadzić hotel Wielka Niedźwiedzica oraz pracuje jako kelnerka w cukierni. Ma zwyczaj codziennie rano przechadzać się po plaży zanim jeszcze zjawią się na niej turyści. Podczas jednej z nich znajduje tytułowego trupa… Od tego momentu z wrodzonej sobie ciekawości próbuje rozwikłać jego zagadkę – kim był i jak zginął, gdyż jest przekonana, że było to morderstwo podczas gdy policja stawia na prostsze rozwiązania. Zagadka denata wiąże się także z tajemnicami rodzinnymi, o które Magda wcześniej bała się zapytać.

Młoda Garstka stała się oficjalnie jedną z moich ulubionych bohaterek. Jak mam jej nie lubić, skoro ma zwyczaj przestawiać się Madzia (jak ja) ma 155 cm wzrostu (całe 3 cm więcej niż ja) i nosi bluzy z Myszką Miki. Jest niesamowicie oddana rodzinie, bardzo bystra i w razie potrzeby potrafi się odgryźć. Na co dzień należy raczej do spokojnych osób, ale to nie znaczy, że w razie potrzeby nie będzie działać. Generalnie cała rodzina Garstków jest bardzo sympatyczna – postrzelona Monika, kuzynka Madzi, która wkrótce wychodzi za mąż (fragment o wieczorze panieńskim moim zdaniem przejdzie do legendy), wujek Marek, policjant i człowiek do rany przyłóż, postrzelona ciocia, która nie potrafi usiedzieć w miejscu czy nawet niezwykle skryta i tajemnicza babcia.

Aneta Jadowska do tej pory napisała 11 książek z gatunku fantasy: 6 o Dorze, jeden tom opowiadań, dwa o Witkacym i dwa o Nikicie. Trup na plaży i inne sekrety rodzinne jest jej pierwszą książką całkowicie niefantastyczną. Prawda jest jednak taka, że każdy kto czytał jej poprzednie powieści wie, że mariaż autorki z kryminałem trwa od samego początku. Bowiem zarówno Dora jak i Witkac i Nikita są tak naprawdę w dużej mierze kryminałami po prostu osadzonymi w magicznym świecie. W takich klimatach ewidentnie autorka czuje się najlepiej, ale w końcu jest córką policjanta – można powiedzieć, że wrosła w tę tematykę jak Magda Garstka, której ojciec i wujek pracowali w policji.

Przyznam szczerze, że nie czytam zbyt wiele takich typowych kryminałów, zazwyczaj wybieram ich mariaże z fantastyką. Jednak  Trup na plaży i inne sekrety rodzinne kupił mnie już od momentu przeczytania bookleta z pierwszymi dwoma rozdziałami. Napisany fenomenalnym, barwnym językiem, pełen humoru, ale i też odpowiedniego napięcia. W przypadku zagadki rodzinnej mniej więcej w połowie zaczęłam domyślać się w pewnym stopniu o co może chodzić, tak jednak sam trup mnie zaskoczył. Spodziewałam się innego rozwiązania, jednak takim obrotem spraw byłam usatysfakcjonowana.

Tej powieści nie da się uszeregować pod względem tego, czy jest dla kobiet czy dla mężczyzn. Moim zdaniem każdy może po nią sięgnąć. Jednak kobiety będą w stanie dostrzec w niej coś więcej – ponieważ ich los w pewnych sytuacjach został tam zawarty. O nich się nie mówi, zostają za zamkniętymi drzwiami domów nie raz przez długie lata, czasem nigdy nikt się o nich nie dowiaduje. Powieść może dać takim kobietom pewne popchnięcie do działania, mogą zrozumieć, że nie muszą się na wszystko godzić. Myślę, że taki był również zamysł Anety Jadowskiej podczas pisania. Żeby pewnym osobom dodać otuchy i innym, naokoło, pokazać, że warto się czasem rozejrzeć i przyjrzeć, czy ktoś nie potrzebuje naszej pomocy.

Od dzisiaj będę autorkę obwiniać o pragnienie wizyty w Ustce (nie byłam tam od kolonii szkolnych gdy miałam 12 lat) i zjedzenia tamtejszych krówek. Oby tylko na plaży nie potknąć się o żadnego trupa.

Ocena: 10/10

Magdalena Ostrowska

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu SQN.