„Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc” Weroniki Tomali, to książka, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła.
Daria to tak zwana kobieta sukcesu. Ma przystojnego narzeczonego, świetną pracę w Warszawie, dobrego szefa. Wszystko się jednak zmienia, gdy zostaje wysłana na półroczną delegację na Śląsk. Nie jest zadowolona, gdy okazuje się, że zamiast apartamentu w dobrym hotelu, ma zamieszkać w domu jakieś starszej pani. Na dodatek jej sąsiadem jest przystojny górnik Artur, na którym dziewczyna ze stolicy nie zrobiła dobrego wrażenia. Trafiła jednak kosa na kamień. Daria nie jest osobą, którą łatwo się poddaje i postanawia utrzeć nosa Arturowi. Czy z relacji osób z dwóch różnych środowisk może wyniknąć coś dobrego?
Jak wspomniałam na początku, książka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Pierwsze strony zapowiadały raczej zwykłą historię obyczajową. Jednak bardzo szybko się przekonałam, że moja pierwsza myśl była błędna. Historia Darii i Artura tak mnie zaciekawiła, że książkę przeczytałam w jeden dzień. Czas, który na nią poświęciłam, na pewno nie był stracony. Co chwilę się uśmiechałam. Początkowe sytuacje, w których główni bohaterowie próbowali postawić na swoim, bardzo mnie bawiły. Od początku było czuć, że między nimi narodziła się chemia, której nie mieli zamiaru się poddać, przynajmniej na początku.
Oczywiście, jak to w romansach bywa, nie mogło zabraknąć też jakiegoś dramatu. W przypadku tej książki o tragedię bardzo łatwo, ponieważ główny bohater jest górnikiem. A jak wiadomo, praca górników do bezpiecznych nie należy. Każdy ich zjazd na dół może być tym ostatnim. Wystarczy jeden mały ludzki błąd, jakieś niedopatrzenie lub nawet jakiś czynnik, na który człowiek nie ma wpływu i tragedia gotowa. W ciągu jednej chwili wiele osób może stracić życie lub zdrowie. Zawsze zdawałam sobie pracę, że praca pod ziemią do łatwych nie należy, jednak ta książka jeszcze bardziej mi to uświadomiła. Nie wiem, czy byłabym na tyle odważna, żeby codziennie iść do pracy z myślą, że mogę z niej nie wrócić.
„Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc” napisana jest bardzo fajnym językiem. Co prawda nie zawsze rozumiałam, co mówi pani Jadwiga, ale to też nadawało książce odpowiedni klimat. Całą historię poznajemy raz oczami Darii, a raz Artura. Bardzo lubię, gdy autor stosuje taki zabieg, bo mogę wtedy bardziej zżyć się z bohaterami.
Podsumowując, książkę oceniam bardzo dobrze i z czystym sumieniem mogę polecić ją każdej osobie, która lubi czytać romanse. Na pewno czytając tę książkę, spędzicie z nią przyjemny czas.
Ocena: 9/10
Honorata Jamroży
Najnowsze komentarze