,,Światła północy. W dolinie trolli’’ to pierwszy tom nowej komiksowej serii dla najmłodszych czytelników. A jako, że mam do niej słabość, nie mogłam sobie odmówić sprawdzenia również tego tytułu. Dlatego dziś zapraszam do poznania Sonji wraz z którą wyruszymy w podróż do magicznej krainy, gdzie czekać na nas będą gadające zwierzęta, trolle, wikingowie i rzecz jasna masa przygód.

W dniu swojej konfirmacji, od nieco ekscentrycznego wujka, Sonja otrzymuje w prezencie starą broszkę. Dziewczyna nawet nie podejrzewa, że jeszcze tej samej nocy jej dom odwiedzi niezwykły gość pragnący ją odzyskać. I tak stara brosza staje się przyczyną wyprawy do magicznego świata, w którym żyją istoty znane ze skandynawskich mitów i legend, a na Sonję czeka wiele przygód.

Sonja, główna bohaterka komiksu to młoda dziewczyna, której w głowie jazdy konne, niesamowite historie i chęć daleki wypraw. Jak się nietrudno domyślić nie wywołuje to radości u jej najbliższych. Na szczęście jednak niespodziewane spotkanie sprawia iż dziewczyna może dać upust swoim pragnieniom i wyrusza w nieznane, ku magicznej przygodzie. Jako bohaterka Sonja daje się poznać jako miła, otwarta na świat dziewczyna, która szybko adaptuje się do nowej rzeczywistości w jakiej się znalazła.

Z ważnych postaci mamy także Espena – mieszkańca magicznej krainy, dzięki któremu dziewczyna rozpoczyna swoją niezwykłą przygodę. Postać której kreacja i wątek wydały mi się mocno inspirowane ,,Piotrusiem Panem’’. Chłopak choć troskliwy względem dziewczyny jest też odważny i zadziorny, posiadający swoją bandę ,,zgubionych chłopców’’ – tutaj będący mała grupą trolli. Jest także wątek zaciekłego wroga – wikinga, którego ręką nakarmił morskiego węża, który od tamtej pory nieustannie tropi ofiarę w której krwi się rozsmakował. Sami przyznacie, że skojarzenia z Piotrusiem, nie są bezpodstawne.

Malin Folch bawi się więc znanymi motywami, otulając je klimatami magicznej Norwegii, tutejszą kulturą i wierzeniami. I muszę przyznać, że robi to na tyle sprawnie, by móc jej wybaczyć te jawne inspiracje, a wręcz odłożyć je na bok i po prostu cieszyć się lekturą. Bo jest czym. Mamy wielu sympatycznych bohaterów, wiemy kto jest tym złym, w którym przyjdzie nam się mierzyć, całość oprawiona została klimatycznym miejscem akcji, ni brak tu też magii. A fakt, że wszystko to mocno trąci pozycjami spod szyldu Disneya myślę, że akurat dla młodszych odbiorców będzie to jedynie zaletą.

Skojarzenia z pozycjami Disneya powoduje również kreska. Bohaterowie zarówno z wyglądu jak i z charakteru mogą przywodzić na myśl popularne postacie tego studia, ale już szalę przeważył niedźwiedź imieniem Bjornar, którego w pierwszej chwili wzięłam za Kenaia z filmu ,,Mój brat niedźwiedź’’. Nie ukrywam, że aż przerwałam wtedy lekturę by sprawdzić czy autorka nie współpracowała przy tej bajce, ale szybko rozwiałam te wątpliwości, biorąc pod uwagę iż urodziła się w 1993 roku, a ,,Światła północy to jej debiut’’. Czy owo podobieństwo jest wadą? To już zależy. Mi osobiście to aż tak nie przeszkadzało. Komiks jest jednocześnie prosty, ale nie pozbawiony uroku. Jeżeli do czegoś bym się już miała przyczepić to miejscami postacie za bardzo odznaczały mi się od tła, co wyglądało dość nienaturalnie.

,,Światła północy’’ dały się poznać jako bardzo ,,disneyowa’’ pozycja. I choć mamy tu do czynienia z klasyczną historią, której elementy znamy już z innych tytułów, to nie mogę zaprzeczyć, że lektura komiksu sprawiła mi sporo radości. Bo historia młodej Sonji otula czytelnika magicznym klimatem i wciąga, jednocześnie składając obietnicę niesamowitych przygód jakie będą na nas czekać w kolejnych tomach. I ja w tą obietnicę chcę wierzyć 🙂

Ocena: 6/10

Sara Glanc