Jeżeli znudziły Was wydumane dramaty, bądź jeżeli szukacie pełnej ciepła historii o miłości, a przy tym gustujecie w gatunku boys love trafiliście właśnie na pozycję, która z pewnością kupi Wasze serca. Zapraszam do zapoznania się z pierwszym i drugim tomem historii tytułowych bohaterów – Rutty i Kodamy.

Kodama Miyagi z powodu pracy swojego ojca zmuszony został do zmiany szkoły w trakcie semestru, w dodatku w akademiku ląduje w jednym pokoju z budzącym grozę wśród innych uczniów chuliganem – Takao Ruizakim. Choć wydawałoby się, że nie jest to zbyt pozytywny początek nauki w nowej szkole okazuje się, że Ruizaki (zwany Ruttą) jest w rzeczywistości sympatycznym i troskliwym chłopakiem, a między bohaterami rodzi się przyjaźń. A przynajmniej tak jest początkowo, gdyż przyjaźń szybko zmienia się w coś więcej, gdy Rutta wyznaje swoje uczucia Kodamie. Nowy uczeń choć z początku się waha postanawia dać szansę temu uczuciu i sam zanim się obejrzał wpada po uszy.

Tak rozpoczyna się historia tytułowych bohaterów, składająca się z krótkich rozdziałów opisujących ich wspólne chwili. W pierwszym tomie przyjdzie nam obserwować nie tylko początki ich znajomości, ale także znalazło się miejsce na krótszą historię o dwójce przyjaciół, nie związaną z historią Rutty i Kodamy, zatytułowaną – Torao i Tatsumi. Drugi tom z kolei skupia się na wydarzeniach bez których nie mogłaby się chyba obyć żadna szkolna historia – będziemy więc razem z bohaterami świętować Nowy Rok, Walentynki,  weźmiemy udział w zawodach szkolnych, odwiedzimy rodziców Kodamy, przekonamy się, że nawet największy twardziel jak Rutta może się rozchorować, a także poznamy pewną kotkę.

Rutta i Kodama stanowią całkiem ciekawą parę. Z jednej strony mamy zawadiakę Ruizakiego, który nie stroni od bójek, do tego stopnia, że nawet wśród największych chuliganów zdobył respekt i szacunek, a przy tym jest miłym i troskliwym chłopakiem, którego po prostu trzeba lepiej poznać by przekonać się o jego dobrej naturze. Z drugiej strony mamy Kodamę, dość cichego i spokojnego chłopca, uprzejmego dla wszystkich. I choć przyjmuje on rolę uke*, trudno nazwać go zniewieściałym. To chłopak z krwi i kości, co zostało w mandze dobrze przedstawione.

Oczywiście choć większość akcji kręci się wokół głównej pary, nie zabrakło także ciekawych postaci pobocznych. Jak chociażby: Hiromi i Aki – zakochana w sobie para przyjaciół ze szkoły. Osobiście ogromnie polubiłam również rodziców Kodamy i… panią ze stołówki szkolnej. I choć postaciom pobocznym nie poświęca się tyle uwagi, widać, że są to realistycznie napisane postacie z indywidualnymi charakterami, a nie jedynie pionki mające co jakiś czas pchnąć historię Rutty i Kodamy do przodu.

Przyznam szczerze, że nie przepadam za mangami typu yaoi . Nie dlatego, że jestem uprzedzona do historii miłosnych dotyczących osób homoseksualnych, ale dlatego, że większość pozycji z jakimi miałam do czynienia opierała się na tych samych dość męczących schematach, w których homo poznaje hetero, bohaterowie się wahają, po drodze są różne „dramy”, a koniec końców i tak wszystko sprowadza się do pozbycia się wątpliwości i wspólnego skończenia w łóżku. Bądź mamy do czynienia z parą w której teoretycznie jest dwóch facetów, jednak w rzeczywistości jeden zachowuje się jak kobieta, a nie raz nawet jak kobieta wygląda. Rutta i Kodama stanowi tutaj ciekawy wyjątek – przede wszystkim bohaterowie bardziej pasują na bi niż homo. Po drugie relacja między nimi została wyjątkowo realistycznie pokazana i skupia się na aspektach o których wielu autorów yaoi w ogóle nie myśli bądź celowo o nich zapomina. Świetnym przykładem będzie tu dylemat otwierający drugi tom serii, czyli pytanie Kodamy: „Jakie to uczucie w kimś być?”.

Manga została wydana w charakterystyczny dla wydawnictwa Kotori sposób – z usztywnioną okładką ze skrzydełkami. Mangę otwiera jedna kolorowa strona, a na końcu każdego z tomów na czytelnika czeka posłowie od autorki, z którego można się dowiedzieć kilku ciekawostek na temat bohaterów i powstawania mangi. Bardzo podobało mi się również użycie zabiegu, który wcześniej spotkałam u wydawnictwa J.P.Fantastica – czyli zastąpienie dialektu japońskiego polską gwarą. Choć zraża to część czytelników, osobiście uważam, że świetnie oddaje różnice językowe i czyni całą historię wiarygodniejszą, dlatego zaliczam to jak najbardziej na plus i doceniam wysiłek włożony w tłumaczenie.

Rutta i Kodama to pozycja nad wyraz przyjemna w odbiorze. Z jednej strony wydaje się, że mamy tutaj klasyczny uroczy romans typu yaoi, z sympatycznymi bohaterami, jeżeli jednak przyjrzymy się szczegółom widać, że jest tutaj sporo przemyślanych elementów o których zapomina wielu autorów boys love. I za to należy sie ogromny plus. Jest to rozgrzewająca serce historia miłosna, pełna romantyzmu, a także scen seksu, których ilość powinna zadowolić miłośników gatunku.

*uke – osoba uległa/strona bierna w związku

Ocena: 7,5/10

Sara Glanc

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Kotori.