Nawet jeśli nigdy nie oglądaliście tego programu znacie jego tytuł. Chociażby z memów. Bo kto nie zna Dariusza siedzącego w wannie z najdroższym szampanem jakiego mógł znaleźć? Przecież wiadomo, że zakochał się w Karolinie a ona nie docenia jego starań. Pamiętacie to? To teraz zapraszam na kolejny odcinek Trudnych Spraw. Tytuł dzisiejszego odcinka to Plan B. Scenariusz i reżyseria: Karolina Nowek.

Poznajcie Jarka – dwudziestopięcioletniego chłopaka u progu swej kariery zawodowej. Poznał właśnie Wiolę, młodszą od niego studentkę uniwersytetu. Chłopak ma problem. Nie potrafi rozmawiać z kobietami. Jednak los pomaga mu zdobyć serce Wioli. „Przypadek sprawił, że wpadł na nią z kubkiem kawy, która rozprysła się na jej białej bluzce tuż przed wejściem na egzamin.”. Potem sprawy potoczyły się szybko. Młodzi zaczęli się ze sobą spotykać aż po czterech miesiącach „Wiola, jego dziewczyna, robiła test ciążowy, a on nie do końca wierzył w to, co się dzieje.”. Test wyszedł pozytywny. Jarek starając się sprostać oczekiwaniom prosi Wiolę o rękę. Dziewczyna się zgadza. W jego życiu pojawia się kolejna kobieta – jego córka Róża.

Mija dziesięć lat. Jarek – dorosły mężczyzna, ojciec rodziny, siedzi sam zajadając pizzę i popija ją whisky. Wiola odeszła zabrawszy córkę. Przeprowadziła się do swoich rodziców. Stwierdziła, że dłużej nie może trwać w takim związku i poprosiła Jarka o rozstanie. Mężczyzna czuje gniew, wściekłość na żonę. Przecież tyle dla niej poświęcił. Przecież małżeństwo sprawiło, że nie był w stanie spełnić swych ambitnych planów. Jak ona mogła tak go potraktować? Przecież on ją kocha. Jednak dopiero teraz może poczuje się wolny.

Jak potoczą się losy Jarka i Wioli? Czy ich córka Róża będzie miała jeszcze prawdziwą rodzinę? Czy zdołają przezwyciężyć przeciwności które rzuci im pod nogi los? O tym w następnym odcinku naszego programu.

Przejdźmy do moich odczuć po lekturze. Najpierw coś o bohaterach. Wszystkie postaci, z którymi spotykamy się w książce są dla mnie sztuczni i zbudowani na podstawowych stereotypach, zarówno płciowych jak i zawodowych.

Jarek jest przedstawicielem szowinizmu – wychowywany twarda ojcowską ręką, nauczył się wrażliwości od Wioli, „zaczął myśleć bardziej sercem niż rozumem (…) okazało się to destrukcyjne dla jego męskości”. Po rozstaniu z żoną trafił w ręce kolejnej kobiety, „choć może właśnie tego mu było trzeba – luźnego związku opierającego się na zaspokajaniu pożądania bez żadnego pitu-pitu i późniejszego melodramatu” A wszystko to można wytłumaczyć tym, że „myślenie u mężczyzn przebiega w trybie szufladkowania, a u kobiet jest to mieszanina tak splątana, że one same nie potrafią ogarnąć tego bałaganu”

Wiola – żona Jarka – przedstawicielka osób ze schorzeniem zwanym „syndrom sztokholmski” oraz dualizmem osobowym. Zachowuje się przez praktycznie całą książkę jak nastolatka, która jest tuż po rozstaniu ze swą pierwszą „prawdziwą miłością” a inni jej nie rozumieją, łącznie z tym chłopakiem. Decyduje się o rozstaniu bo chce postawić męża do pionu. Jednak gdyby tylko chciał i powiedział, że się zmieni ona by do niego wróciła. Dlaczego on nie widzi jak ona cierpi i go kocha? Niech tylko powie, że ją kocha to wszystko się ułoży. Będą pracować nad swoim małżeństwem razem. I jak on mógł postanowić sam o zakupie samochodu. Przecież „ja czekam na ciebie z długo przygotowywanym obiadem, a ty bawisz się w jazdę próbną? Myślisz, że łatwo z takim bagażem z przodu stać przy garczkach?” Jednak gdy tylko Jarek poznał Julię, z którą również będzie miał dzieci – bliźniaki dodajmy –  i się o tym dowiedziała nie mogła tego przeboleć. Przypadkowe spotkanie, którego próbowała uniknąć, w sklepie z odzieżą dla kobiet w ciąży również mogło się skończyć nieciekawie. „(…)to oni idą w kierunku przymierzalni. Słyszała jego oddech, czuła jego obecność, był na wyciągnięcie ręki, musiała walczyć sama ze sobą, żeby nie wskoczyć i nie przytulić się do męża(…)”

Jest  jeszcze Julia. Ta trzecia. Ta do której mąż uciekł, kiedy poczuł wolność. Przedstawicielka kobiet sukcesu, która cierpi na przerost ego. „ Była świadoma swej atrakcyjności, a co więcej: uwielbiała prowokować (…) Biedny i zagubiony mężczyzna w rozpadzie małżeństwa szybko wyczuje tak ponętną kobietę jak ona (…) mężczyźni widzieli w niej ogień, którego brakowało wielu kobietom. Za każdym razem sprawiało jej to ogromną przyjemność.” Na szczęście umiera, a tym samym „nawet jeśli to brzmi fatalnie, to nie da się ukryć, że Julia zrobiła Ci przysługę.”

Wspomniałem, że to małżeństwo ma dziecko – córkę Różę, prawda? Poza imieniem i wiekiem nie dowiecie się o niej zbyt wiele więcej. Podobnie rzecz ma się z postaciami drugoplanowymi. Są bo być powinni. Chyba. Gdyż równie dobrze mogłoby ich nie być – są to płaskie cienie rzucone na ścianę czegoś, co szumnie można nazwać „fabułą”

I w tym mniej więcej tonie jest napisana ta cala „powieść” obyczajowa, gdzie szarość dnia nawet wydawałaby się zdecydowanie ciekawsza. Wieczne przemyślenia i przekomarzania wewnętrzne bohaterów sprowadzają się tylko do jednego – nie mogę być z nią/nim jednak chcę być z nią/nim bo wciąż ją/jego kocham. Książka w czytaniu męczy, szczególnie kiedy po raz setny mamy przed oczami te same frazesy serwowane przez autorkę. Może w innej kombinacji, jednak jeśli na talerzu położymy obok siebie schabowego, ziemniaki i surówkę to jakbyśmy nie kombinowali z kompozycją zawsze pozostaną tym samym. A tutaj jest tego około 200 stron!!!

Nie mogę za to powiedzieć złego słowa o wydaniu, za które odpowiedzialne jest Wydawnictwo Novae Res. Poręczne, zgrabne, z ciekawą grafiką/kolażem na okładce. Podczas lektury wzrok się nie męczy.

Być może się starzeję, albo powieści obyczajowe mnie przerastają, jednak moim Planem B na ten tytuł jest przekazanie go komuś dalej, bym przez przypadek ponownie do niego nie sięgnął.

Ocena: 2/10

Krzysztof Zawiszewski