Czasem tak bywa, że mimo iż staracie się z całych sił i dajecie z siebie wszystko, to nie układa się jak należy. Tak też się dzieje w kolejnych tomach MAGI, nasi przyjaciele stają w nierównych szrankach z siłami ich przewyższającymi, to pokazuje, że nie jest to tylko lekka opowieść przygodowa, ale posiada również mrok, który ma różne oblicza, a czasem kryje się w nas samych.
Dalsze zmagania naszych bohaterów w Balbadzie dodają nieco polityki w naszej opowieści, ale bez zanudzania, przyjemnie poznać szerszy obraz świata niż tylko dane miejsce akcji, przy okazji przybliża nam znaczące kraje w świecie MAGI, ich role i wpływy. Właściwie to można odczuć, że nie jest to już dziecinna opowieść pełna humoru i śmiechu, klimat nieco się zmienia, ale bez obaw, nie na zawsze, w dalszym ciągu jest w stanie rozbawić do łez, z tym wyjątkiem, że teraz nie tylko śmiech je powoduje, gwarantuję, że można się wzruszyć.
Bardzo podoba mi się sposób w jaki tłumacz poradził sobie z nazwami magicznych zaklęć, mamy oryginalne nazwy, które posiadają wiele uroku i osobiście bardzo mi się podobają i zaraz za nimi polskie tłumaczenie. Myślę, że to bardzo dobre połączenie, zwłaszcza, że bałam się wszechobecnego spolszczenia i pozbawienia tych nie małych magicznych „smaczków” bo czyż „Har-Har Infigar!” nie brzmi magicznie? A poznajemy wiele takich zaklęć, a także istotę magii w świecie MAGI, można powiedzieć, że uczymy się wraz a Aladynem, czyli dostajemy nie małą dawkę wiedzy i informacji i tu muszę przyznać, że wiedza jest umiarkowanie dawkowana z tomu na tom, nie za dużo, żeby nie przesadzić, ale tak, żeby pobudzić ciekawość i wyobraźnie.
Akcja, akcja i jeszcze raz akcja, tego w tych tomach nie zabrakło, walki są widowiskowe i pełne magii pod każdą postacią. Umiarkowane tempo nie daje nam okazji by zgubić wątek. Mrok atakuje i potrzeba wiele odwagi i wiary w sercu by z nadzieją wypatrywać lepszego jutra. I jak już wspomniałam, nie wszystko się zawsze udaje, ale co to byłaby za opowieść gdyby wszystko szło jak z płatka a bohaterowie pokonywaliby wszystkie przeszkody. Zarówno Aladyn jak i Alibaba potrzebują stać się silniejsi i zdają sobie z tego sprawę, przyjdzie więc czas na nauki i trening, trochę więc przesadziłam z tą akcją, ale po tych wszystkich wydarzeniach zarówno bohaterowie jak i czytelnik muszą mieć chwilę wytchnienia, a takową znajdą w pewnym wspaniałym kraju władanym przez samego Władce Siedmiu Mórz! Poznajemy jeszcze więcej barwnych postaci, zwłaszcza Ośmiu Generałów przykuwa uwagę, jest też miejsce na małe intrygi z humorem, jednym słowem niczego nie zabraknie. Przyjdzie też czas na ponowne podbijanie labiryntów.
Pod względem kreski uważam, że nadal się rozwija, jedyne do czego bym się przyczepiła i co lekko irytuje mnie od samego początku to design szerokich portek, które noszą bohaterowie, zwłaszcza te Alibaby rzucają się w oczy. Wiem, że taki typ ubrań pasuje do tego świata, ale uważam, że nastąpiła tu lekka przesada, ponieważ ciężko mi sobie wyobrazić jakikolwiek ruch w takim worku, drugą kwestią są włosy drugiego magi a konkretnie jego warkocz wyglądający jak połączone balony. Naprawdę przy tak urokliwej kresce pewne dziwadła widać bardzo wyraźnie.
Ocena 9/10
Monika Kiryuni Nowak
Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu Waneko.
No cóż, więcej magii, rzucania czarów i do tego wypowiadanie przy nich różnych fraz? Nie, to zdecydowanie nie dla mnie, to kolejna rzecz, która mnie odstrasza. 🙁 No cóż, najwyraźniej nie zabiorę się za „Magi”, bo tylko umęczyłabym się okrutnie, a nic by z tego nie wynikło. :/
Pozdrawiam cieplutko,
Lex May