Yana Toboso nie zwalnia tempa. Kurtyna tajemnic za którą skrywała się przeszłość Phantomhive’ów została zdarta. Teraz czas na ciąg dalszy historii. I to nie byle jaki. Zapraszam do lektury recenzji dwudziestego-ósmego już tomu serii ,,Kuroshitsuji”.

Prawda o Cielu wyszła na jaw. Nadszedł czas wielkiej konfrontacji. W posiadłości rodowej Phantomhive’ów pojawia się prawdziwy Ciel, a wraz z nim Undertaker, którzy wspólnie odkrywają przed bohaterami ostatnie tajemnice. Jakby tego było mało, szokująca prawda wydobywa się poza mury posiadłości, a młody hrabia zmuszony jest uciekać przed prawem. Jednak czy to oznacza porażkę i koniec gry rozpoczętej trzy lata temu? Myślę, że w tej kwestii autorka nie jednym nas jeszcze zaskoczy.

Dwudziesty-ósmy tom serii kipi akcją. Praktycznie na każdej stronie coś się dzieje i co rusz jesteśmy czymś zaskakiwani. Wracają dawno nie widziani bohaterowie, a ci których myśleliśmy, że dobrze znamy, pokazują nam zupełnie nowe oblicza. Osobiście ogromnie poruszyła mnie sytuacja w jakiej znalazła się Elizabeth, którą mocno wstrząsnął powrót prawdziwego hrabiego. Ale nie będę nic więcej mówić – to trzeba przeczytać!

Gdy zaczęłam przygodę z,,Kuroshitsuji” nawet przez myśl mi nie przeszło, że serii zaraz stuknie trzydzieści tomów. Zapewne, wiedząc jak długi to będzie tytuł, miałabym też obawy o spadek jakości wraz z każdym kolejnym tomem. Na szczęście seria okazała się jednym z tych chlubnych wyjątków, gdzie człowiek jest w stanie czekać bardzo długo na upragniony dalszy ciąg wiedząc, że autor jeszcze nie jednego asa trzyma w rękawie. A i wspominałam, że kreska jak zawsze jest fenomenalna?  

Ocena: 9/10

Sara Glanc