Zdobycie labiryntu to tylko początek wielkiej przygody naszych bohaterów, jak przystało na opowieść pełną magii, czeka na nich wiele niebezpieczeństw, prób i niespodzianek. Nie ma łatwych decyzji, trzeba uwierzyć nie tylko w siebie ale i w przyjaciół.
Nasi bohaterowie choć rozdzieleni po wyjściu z labiryntu nie poddają się i prą naprzód, kierunkiem który obrał Aladyn by odnaleźć Alibabę jest Balbad, kraj pogrążony w wojnie domowej, w którym Alibaba się wychował. Tak się składa, że to w to samo miejsce zmierza Morgiana, była niewolnica, którą uwolnili z kajdan, jednak którą czeka jeszcze długa droga do oswobodzenia się z wewnętrznych więzów z którymi musi poradzić sobie sama – uwierzyć w siebie i w to, że od teraz to ona decyduje o swoim losie, przezwyciężyć własny strach i stawić czoła przeszłości. Mimo tego co przeszła Morgiana to dobra dziewczyna, gotowa zaryzykować własnym życiem by pomóc innym, los obdarował ją potężną siłą, którą po tylu latach może w końcu wykorzystać według własnej woli.
I tak oto jesteśmy świadkami ponownego spotkania Aladyna i Morgiany, co prawda w dość dziwnych i niecodziennych okolicznościach, bo nie każdego dnia trafia się do niewoli i pokonuje w pojedynkę groźnych bandytów. Razem, wolni od przeszkód nasi przyjaciele ruszają do Balbadu, a nie… jednak jest jeszcze jedna rzecz, którą napotkali po drodze… a raczej osoba dla której będą wybawieniem z dość krępującej sytuacji, a która na pewno nie przystoi osobie jego pokroju. Los bywa przewrotny i tak oto spotykają Sindbada, króla Sindrii, zdobywcę siedmiu mórz i pierwszego w historii zdobywcę labiryntu.
Zbieg okoliczności sprawia, że razem postanowili położyć kres siejącej zamęt w Balbadzie Brygadzie Mgły, tajemniczej bandzie rabusiów napadającej na posiadłości bogaczy i pomagającej biednym. W końcu Aladynowi dane jest ponownie spotkać się z przyjacielem ale nic nie jest takie jak było, dawne obietnice tracą ważność a Alibaba nie jest już tą samą osobą. Poznajemy jego smutną przeszłość, w której wielką rolę odegrał jego przyjaciel z dzieciństwa. Ale kraj sam się nie uratuje, tylko czy Brygada Mgły jest w stanie cokolwiek zmienić? Nawet z pomocą króla Sindrii kraj nadal pogrąża się w chaosie. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest tajemnicza organizacja i powiązane z nią Cesarstwo Kou. Na drodze naszych bohaterów staje Judar, który jak się okazuje tak jak Aladyn jest Magim, jednak różnią się jak woda i ogień.
Przed Alibabą pojawiają się same trudne wybory, ratowanie kraju który kocha czy pomoc przyjacielowi, który jest dla niego jak rodzina, a on sam nie jest pewien swoich możliwości i nadal brak mu wiary w siebie, a jest ona potrzebna, a wręcz niezbędna do tego co musi zrobić.
Dajcie się porwać przygodzie! Gwarantuje, że nie będziecie się nudzić, a przecież to tylko początek przygód naszych bohaterów. Mnie lektura pochłonęła, kolejne tomy nie zawiodły w kwestii akcji, humoru i wyrazistych postaci, a tych pojawia się sporo i nadają opowieści jeszcze lepszy klimat. Na uwagę zasługuje też fakt, że nawet pół roczna różnica czasu jest zauważalna w wyglądzie bohaterów, można naprawdę odczuć ich rozwój i to nie tylko fizyczny ale i psychiczny. Graficznie nadal mamy zaserwowane piękne kolorowe okładki i świetną kreskę w tomikach.
Ocena: 9/10
Monika Kiryuni Nowak
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Waneko.
Poprzednim razem zachwyciły mnie 3 pierwsze tomy „Magi”. Tym razem przybyłam po kolejną dawkę informacji i nadal pozostaję przy stwierdzeniu, że ta seria ma w sobie coś niezwykłego. Pojawia się jeszcze więcej przygód i niewiadomych, przybywają nowi bohaterowie, ale i nowe problemy, z którymi trzeba się zmierzyć. Cóż, kreska wciąż pozostaje bez zarzutu, kolorowe okładki przyciągają wzrok, a akcja toczy się dalej. Mogę jedynie dodać, że ta recenzja ponownie utwierdziła mnie w przekonaniu, że warto zajrzeć do tych tomików. 😀
Pozdrawiam,
Nath
Po recenzji tomów 1-3 postanowiłam zasięgnąć jeszcze innych opinii. Niestety niezbyt przepadam za mangami i książkami, które są oparte na baśniach. Najpierw myślałam, że imiona to zbieg okoliczności, ale tutaj również to występuje. Wielka szkoda, bo naprawdę miałam ochotę zabrać się za „Magi”, ale mój zapał ostygł.
Cóż, jedyną nadzieją jest jeszcze postać seksownego Judara, ale moje obawy, że to po prostu stara jak świat historia opowiedziana na nowo, skutecznie mnie zniechęca. :/ Kreska jest ładna, jednak przedstawienie czegoś starego w mangowym wydaniu niekoniecznie sprawi, że sięgnę po dany tytuł. Zawsze się takowych obawiam. 🙁
Pozdrawiam cieplutko,
Lex May