Czasami czytelnik natrafia na takie pozycje, których na pierwszy sposób trudno mi zakwalifikować, co więcej trudno mu powiedzieć cokolwiek konkretnego dopóki nie zagłębi się w lekturę, a nawet wtedy opinia na temat dzieła przychodzi dopiero po ukończeniu ostatniej strony. Taką książką-zagadką była dla mnie powieść „Leżący” Michele Serra. Nawet po przeczytaniu obszernego opisu na okładce, nie byłam pewna, co czeka mnie w środku, a okazało się, że w tej niewielkiej objętościowo książce, kryło się naprawdę wiele. Serdecznie zapraszam do lektury recenzji, w której uchylę nieco rąbka tajemnicy Leżącego.
Sięgając po książkę zapewne pierwszym waszym pytaniem będzie kim jest tytułowy Leżący? Autor określa tym słowem współczesne pokolenie nastolatków, już nie dzieci, ale jeszcze nie dorosłych. Zawieszonych miedzy przemijającym dzieciństwem, a pierwszym krokiem w dorosłość. Przy czym owo zawieszenie objawia się leżeniem na kanapie/łóżku/podłodze w otoczeniu własnych ubrań, z laptopem na kolanach, komórką w ręce, itd. I choć autor prowadzi czytelnika przez wizje młodego pokolenia konsumpcjonistów, uzależnionych od elektronicznych gadżetów, leniwych i zbuntowanych, nie poprzestaje na tak prostym zaszufladkowaniu młodych ludzi, a stara się ich zrozumieć. Znaleźć źródło takiego zachowania, oddać sprawiedliwość temu, jacy byliśmy kiedyś i jacy staliśmy się z czasem. Nie jest to jednak chłodna analiza, którą wielu czytelników ominęłoby szerokim łukiem, a historia ojca i jego dorastającego syna – starego i młodego, w drodze przez codzienność, aż ku szczytowi góry Nasca.
Historię opisaną w Leżącym można podzielić na trzy zasadnicze elementy. Pierwszym z nich jest życie głównego bohatera i jego syna, zetknięcie dwóch pokoleń, w którym to pierwsze próbuje utrzymać wymykająca się więź z własnym dzieckiem, zrozumieć jego postępowanie i być częścią jego życia, a to drugie, pędzi przed siebie w sobie tylko znanym celu, wbrew wszelkim przeciwnościom losu. Jest to rzecz jasna spore uproszczenie, przyjmijmy jednak, że wystarczające na potrzeby recenzji. Nie chcę przecież psuć Wam przyjemności z lektury. Kolejnym elementem historii jest pisana przez ojca powieść o Wielkiej Ostatecznej Wojnie między Starymi i Młodymi, będącą swoistym zobrazowaniem przemyśleń bohatera. Nie ukrywam iż to właśnie ów element przykuł moją uwagę i uważam go za najciekawszy, nie tylko ze względu na ciekawy pomysł, ale i niewątpliwy urok. Ostatnim, trzecim aspektem powieści jest wyprawa na górę Nasca. Dlaczego jest ona taka ważna i jakie jej jest znaczenie? Tego dowiecie się już, sami podczas lektury.
Tak jak wspominałam na początku, książka jest dość niedługa. Wszystkie wspomniane wyżej elementy powieści zamknięte zostały w zaledwie stu-siedmiu stronach. Niewielka objętość, ale i minimalistyczna okładka mogą łatwo zostać pominięte pośród innych tytułów, a byłaby to niewątpliwie ogromna strata. Bo choć nie każdemu Leżący przypadnie do gustu, to jednak jest to oryginalne, ale i ironiczne, spojrzenie na otaczająca nas rzeczywistość. Co więcej, trudno podczas lektury nie docenić kunsztu, z jakim autor posługuje się słowem pisanym. Nie jest to bynajmniej język prosty – wyszukane słownictwo, długie i bardzo rozbudowane zdania, ale także skrywające się za nimi przesłania sprawiają, iż jest to lektura wymagająca uwagi i skupienia.
Leżący przypomina obraz, dość niezwykły, a co ważniejsze taki, w którym każdy widzi coś innego. Książkę można interpretować na wiele sposobów. Dla jednych będzie to karykaturalny obraz naszego społeczeństwa, dla innych wytknięcie młodym ludziom ich gnuśności i odcięcia od świata, dla kolejnych historia o relacjach po między ojcem i synem, różnicy postrzegania świata i wartościami starego i nowego pokolenia. Wymieniać można by długo, jednak jak to z tego typu dziełami bywa, najlepiej ocenić samemu, czy trafia ono w nasze gusta oraz co dla nas oznacza. Nie ulega jednak wątpliwości, że jest to dzieło nietypowe, zaskakujące zarówno formą jak i podejściem do tematu, i warto się z książką zapoznać.
Ocena: 7/10
Sara Glanc
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu Esteri.
Najnowsze komentarze