Rezkin i jego przyjaciele powracają w kolejnej części ,,Kronik mroku”. Jakie przygody czekają ich w „Królestwie obłędu”?

Wielki turniej w Skutton zbliża się wielkimi krokami, jednak zanim Rezkin i jego towarzysze dotrą na miejsce, czeka na nich jeszcze sporo niebezpiecznych sytuacji. Podczas podróży bohaterowie będą musieli zweryfikować swoje wartości. Wiele tajemnic ujrzy światło dzienne.

Jednym z moich zarzutów co do pierwszego tomu, było, to, że świat przedstawiony nie był do końca wyjaśniony, na szczęście w tej części dowiadujemy się już dużo więcej, o samym kraju, jego historii oraz o tym, kim tak właściwie są magowie i jak działają ich moce.

Niestety nadal nie wiadomo kim tak naprawdę jest Rezkin, co prawda tajemnica jego istnienia powoli zostaje odkryta, jednak nadal sporo pytań pozostaje bez odpowiedzi. Co do jego postaci, to nadal jest to bohater idealny, który do perfekcji opanowane ma wszystkie umiejętności, co często z początku dziwi innych bohaterów. Jednak z każdym kolejnym wydarzeniem czy z nowo poznaną postacią, zaczyna powolutku rozumieć uczucia i to, co dzieje się w jego głowie.

W tym tomie pojawiają się kolejni nowi bohaterowie, którzy stają się ważni dla fabuły. Tak jak i w „Powierniku mieczy” tak i w „Królestwie obłędu” sporo jest akcji i walk na śmierć i życie. Co prawda pierwsza część książki jak dla mnie jest zbyt przegadana, i poza kilkoma przypadkami nie dzieje się w niej za dużo, za to druga połowa wszystko wynagradza. Jest sporo walki, intryg, niestety nie wszytko idzie po myśli Rezkina i z jednym bohaterem przyjdzie się nam pożegnać.

Podsumowując, „Królestwo obłędu” oceniam zdecydowanie lepiej niż tom pierwszy. Tom drugi nie jest pozbawiony wad, ale ma sporo ciekawych momentów, które sprawiły, że książkę czytałam z zaciekawieniem. Jeśli z tomu na tom, autorka będzie się poprawiała, to myślę, że do ostatniego tomu serii nie będę miała żadnych zastrzeżeń.

Ocena: 7/10

Honorata Jamroży

,,Królestwo obłędu” można też przesłuchać w formie audiobooka na stronie Audioteki w udanym wykonaniu Macieja Kowalika.