Na odwrocie książki „Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni” jest informacja, że jest to książka dla fanek Outlandera i Bridgertonów, a, jako że się do nich zaliczam, to musiałam po tę historię sięgnąć. Czy było warto?

W wieku ośmiu lat Essie zostaje zaręczona, z wyniosłym Aidanem, przyszłym hrabią Denholm. Gdy kończy osiemnaście lat i zbliża się termin jej ślubu, postanawia, że zrobi wszystko, żeby do zaślubin nie doszło. Czy jej się to uda? A może w ciągu dziesięciu tygodni jej podejście się zmieni?

Muszę przyznać, że zgadzam się z każdym pochlebnym zdaniem, jakie przeczytałam na temat tej książki. Rewelacyjnie się podczas jej czytania bawiłam. Była ona zabawa, czasami urocza, z bardzo dobrze wykreowanymi bohaterami i dowcipnymi dialogami.

Bardzo polubiłam rezolutną Essie. Jest ona kobietą, która wyprzedza swoją epokę. Lubi rozmawiać o polityce, ma swoje zdanie i marzenia. Nie chce jak inne młode kobiety być tylko żoną, a tym bardziej hrabiną. Dlatego nie cofnie się przed niczym, żeby do ślubu nie doszło.

Polubiłam również Aidana. Z początku wydaje się trochę przemądrzały, ale ostatecznie okazuje się, że taki nie jest. Jest za to poważny i bardzo dba o bliskich. Gdy Essie potrzebuje pomocy, nie zastanawia się nawet chwili i tylko robi dla niej wszystko, co jest w stanie. Idealnie z główną bohaterką do siebie pasują i miałam nadzieję, że ostatecznie Essie będzie w stanie pokochać hrabiego Denholm.

Kuzynka Essie, Caro, również zdobyła moją sympatię. Chętnie przeczytałabym też książkę o niej. No i nie można zapomnieć o babce Essie i Caro, jej postać bardzo przypominała mi Lady Danbury z Bridgertonów.

Podobał mi się również styl, w jakim została napisana książka. Był on bardzo lekki, było sporo zabawnych dialogów, bardzo naturalnych, niewymuszonych. W tej historii nie ma jakiś mocnych, erotycznych scen, za to można wyczuć chemię, jaka panuje między głównymi bohaterami. Doskonale wyczuwalny jest moment, w którym Essie zaczyna czuć coś niezwykłego do Aidana.

Gdybym miała znaleźć coś, do czego mogłabym się przyczepić, to nie mam do czego. W tej książce wszystko jest idealne. Począwszy od klimatycznej okładki, po rewelacyjne wnętrze kończąc.

Podsumowując, „Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni” jest idealnym tytułem dla fanów lekkich i zabawnych romansów historycznych. Wielbiciele Bridertonów i Outlandera z pewnością będą zadowoleni z tej książki. Przynajmniej ja byłam i czekam na więcej takich książek.

Ocena: 10/10

Honorata Jamroży