,,Prawdziwa historia Frankensteina’’ to tytuł, który przykuł moją uwagę do czasu pojawienia się kampanii na wspieram.to i choć sama kampania nie została zakończona powodzeniem, z ulgą przyjęłam informację o tym, że książka jednak zostanie wydana. Ogromnie lubię ,,Frankensteina’’ Mary Shelley i z chęcią sięgam po wszelkie adaptacje tej historii. Czy ta również warta była uwagi? Jeżeli jesteście ciekawi serdecznie zapraszam do lektury recenzji.

,,Prawdziwa historia Frankensteina. Nowożytny Prometeusz’’ to pierwszy tom trylogii stworzonej przez Witolda Jabłońskiego i Sławomira Folkmana, stanowiącą próbę odpowiedzenia na pytanie jakie prawdziwe wydarzenia mogły zainspirować Mary Shelley do stworzenia postaci, która na zawsze wpisała się w szeroko rozumianą popkulturę i stała jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci światowej literatury. W książce poznajemy losy Oskara Voss Hauke, którego burzliwe i tragiczne losy dadzą początek historii potwora Frankensteina a pierwszy tom stanowi preludium wydarzeń przybliżając nam jego dziecięce i młodzieńcze lata.

Jeżeli mam być szczera książka nie porwała mnie od pierwszych stron, a wręcz przeciwnie, pierwsza jej część, niezbyt przypadła mi do gustu. Spotkanie z Mary Shelley, które zainspirowało ją do napisania sławnej historii o doktorze Frankensteinie i potworze, którego stworzył, nie wywołało u mnie większych emocji, ani też nie czułam zbyt wielkiej więzi z bohaterami. Dopiero gdy cofnęliśmy się w czasie by poznać losy głównego bohatera od momentu gdy był on jeszcze dzieckiem, zaczęłam śledzić historię z zainteresowaniem.

Akcja, pomijając etap ze spotkaniem z Mary, składa się w dużej mierze na przedstawieniu dziejów Oskara Voss Hauke od okresu dziecięcego po młodzieńczy, przy czym już od najmłodszych lat obserwujemy jak już dość wczesne spotkania ze śmiercią powoli kierują go nieuchronnie ku walce z nią, która ostatecznie stanie się sensem jego życia oraz przyczyną wielu nieszczęść.

Jeżeli zaś chodzi o sam sposób przedstawienia historii, książka ewidentnie stylizowana jest na powieść pisaną w dawnych czasach, jakby autorzy chcieli dorównać oryginałowi. Czy im się to udało? Cóż odczucia mam mieszane, co prawda mamy to do czynienia z podniosłym, pełnym emfazy stylem prowadzenia opowieści, jednak niestety niekiedy efekt wydaje się nieco przesadzony, co z kolei psuje wrażenia z lektury. Wraz z rozwojem opowieści jednak zdecydowanie ulega to poprawie, daje to więc nadzieje, że kolejne tomy będą tylko przyjemniejsze w odbiorze dla czytelnika. Mam też nadzieję na nieco szybsze tempo akcji w późniejszych tomach, tutaj niestety zdarzały się momenty nieco przegadane, przez co lektura mogła momentami się nieco dłużyć, tym bardziej, że jak wspominałam jest to dopiero wstęp i na najciekawsze wydarzenia przyjdzie nam dopiero czekać wraz z ukazaniem się dalszych części trylogii.

Choć zdecydowałam się na zakup książki w przedsprzedaży i samo wydanie bardzo przypadło mi do gustu, to jednak ostatecznie zapoznałam się z tym tytułem w wersji audio, która pojawiła się równo z premierą książki na stronie Audioteki. I nie żałuję tej decyzji, Adam Bauman bardzo dobrze wypada w roli lektora, miłym zaskoczeniem były także krótkie wstawki muzyczne między rozdziałami, które dodatkowo umilały słuchanie.

Jeżeli chodzi zaś o wydanie książki – była ona dostępna w dwóch wersjach: klasycznej w miękkiej oprawie, oraz kolekcjonerskiej, numerowanej i z twardą oprawą. Osobiście skusiłam się na podstawową wersję, nie mogę na nią narzekać. Całość jest naprawdę porządna, zarówno pod względem wydania, jak i estetyki. W środku znajdziemy kilka ilustracji, obecne są zdobienia między rozdziałami, a osoby które zdecydowały się na zakup w przedsprzedaży mogły dodatkowo cieszyć się dodatkami w postaci zestawu pocztówek, zakładki i autografów autorów.

,,Prawdziwa historia Frankensteina’’ okazała się nieco inna od moich oczekiwań, jednak nie żałuję czasu spędzonego z tym tytułem. To ciekawe i oryginalne podejście do tematu, który nie raz i nie dwa był wykorzystywany na różne sposoby. I choć nie jest to pozycja pozbawiona wad to uważam, że warto dać jej szansę, tym bardziej iż mamy tu do czynienia dopiero z preludium pewnych wydarzeń i wierzę, że prawdziwe emocje zaczną się wraz z kolejnym tomem, po który najchętniej sięgnęłabym od razu. A to moim zdaniem najlepszy sygnał, że mimo pewnych obiekcji przy książce bawiłam się dobrze.

Ocena: 6,5/10

Sara Glanc