Na początku września do księgarni trafiła nowa książka Stephena Kinga. Myślę, że niemal każdy mól książkowy w trakcie wizyty w księgarni czy przeglądając strony w internecie natknął się na reklamę ,,Instytutu”. A jako, że mam słabość do twórczości Stephena Kinga, nie zastanawiałam się długo i sięgnęłam po jego najnowsze dzieło w formie audiobooka.

Głęboko w lasach stanu Maine znajduje się Instytut. Ośrodek w którym prowadzone są badania nad dziećmi mającymi zdolności telepatyczne i telekinetyczne. Jednak nie trafiają one tam dobrowolnie. Podopieczni Instytutu są uprowadzani z własnych domów i poddawani okrutnym testom, które trudno im zrozumieć. Jednym z owych dzieci jest dwunastoletni Luke, który poza owymi paranormalnymi zdolnościami wyróżnia się ponad przeciętną inteligencją. Jednak czy mały geniusz będzie w stanie wyrwać się ze szponów tajemniczej organizacji?

Nasza historia rozpoczyna się od poznania pewnego byłego policjanta, który pod wpływem impulsu postanawia zrezygnować z lotu samolotem i wybiera się w podróż, która zakończy się objęciem posady nocnego stróża w pewnym małym, prowincjonalnym miasteczku. Następnie akcja skupia się na Luku – młodym geniuszu, któremu poświęcono zdecydowaną większość książki. Wraz z naszym małym bohaterem trafiamy do tytułowego Instytutu, gdzie będziemy świadkami potwornych eksperymentów na dzieciach, których cel długo będzie pozostawał przed nami ukryty.

Zagłębiając się w fabułę ,,Instytutu” trudno było mi oprzeć się wrażeniu iż wiele elementów zaczerpniętych zostało już z innych książek autorstwa Kinga i złożonych w dość wciągającą, lecz niestety nie zaskakująca historię. Dlatego po zakończeniu swojej wizyty w ,,Instytucie” czułam dość mocny niedosyt. Nie mogę powiedzieć, że książka była zła. Mamy tu bohaterów, którymi losami szczerze się przejmujemy i których da się polubić, ciekawe wątki, łączące się we wciągającą historię (choć opis z tyłu książki zdradza moim zdaniem zdecydowanie za dużo) oraz oczywiście charakterystyczny dla Kinga styl snucia opowieści, który osobiście bardzo lubię. Niestety zabrakło w ,,Instytucie” czegoś co uczyniłoby książkę na tyle oryginalną by zapadła ona na dłużej w pamięć. Brakowało mi także czegoś co trzymałoby mnie w napięciu podczas śledzenia dalszych losów Luka i pozostałych podopiecznych Instytutu.   

Z książką zapoznałam się w formie audiobooka od Audioteki ,,Instytut” stanowił ponad osiemnastogodzinne słuchowisko, czytane przez Macieja Kowalika. Muszę przyznać, że to moje pierwsze spotkanie z panem Kowalikiem jako lektorem wypadło nad wyraz pozytywnie. Książki słuchało się z prawdziwą przyjemnością,  p. Maciej świetnie wczuwał się w role poszczególnych bohaterów. Więc jeżeli lubicie sięgać po książki w formie słuchowiska z czystym sumieniem polecam Wam sięgnięcie po ,,Instytut”.

Jako, że już trochę książek autorstwa Stephena Kinga mam już za sobą nie będę ukrywała, że ,,Instytut” jakoś szczególnie mnie nie zachwycił. Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że część pomysłów kojarzyłam już ze wcześniej czytanych książek jego autorstwa, a i sam wątek ,,Instytutu”, choć ciekawy, nie wywołał we mnie jakichś większych emocji. Ot, otrzymałam kolejną dobrą, przyjemną w odbiorze, ale nie wybitną czy zapadającą jakoś szczególnie w pamięć pozycję. Zdecydowanie czekam na więcej panie King!

Ocena: 6,5/10

Sara Glanc

Za możliwość przesłuchania audiobooka dziękuję Audioteka.pl .