Alternatywna historia jest wielkim polem do popisu dla każdego autora. Szczególnie fantasy. Możemy więc prześledzić wiele losów bohaterów w okresie Drugiej Wojny Światowej czy średniowiecznych bitew. Rzadko jednak zdarza się aby autor swoją opowieść snuł w czasach Wielkiej Wojny. Jednakże ,,Otto”, czwarty tom cyklu ,,Stalowe Szczury” autorstwa Michała Gołkowskiego, zabiera nas do alternatywnej wersji Pierwszej Wojny Światowej, a zaczniemy od wycieczki po Paryżu.

Kapral Otto Pfilch, członek Czwartej Kompani, dwudziestego szóstego batalionu pionierów, brygady Feldtkellera, wraz z resztą drużyny wędruje w poszukiwaniu porzuconych dóbr, po opuszczonym Paryżu. Piękny krajobraz po bitwie trzeba jednak opuścić i wrócić do jednostki macierzystej. Wychodząc z miasta natrafiają na ciężarówkę pełną francuskich żołnierzy-dezerterów. I właśnie ujrzany przy jednym z nich zegarek stanie się przyczyną podróży, pościgu oraz ochrony skarbu i pewnej kobiety.

,,Otto” to ostatni, w tym momencie, wydany tom cyklu ,,Stalowych Szczurów”. Gołkowski pokazuje w nim po raz kolejny jak potrafi bawić się faktami historycznymi oraz jak działa jego wyobraźnia. Wszystko to okraszone znakomitym poczuciem humoru, bo gdzie odnajdziemy w jednej drużynie „Aryjczyka”, Polaka oraz Żyda. Zresztą rozmowy tej trójki są przyczyną niekontrolowanych skurczów przepony. Humor Gołkowskiego przypomina mi scenariusz do duńskiego filmu Gang Olsena. To komedia pomyłek, niecodziennych zwrotów akcji, głupich pomysłów. A jednak wszystko wychodzi. Może nie zawsze tak, jakby oczekiwali tego bohaterowie, ale zawsze. Jednak humor to nie wszytko. Jak wcześniej wspomniałem, postaci występujące w książce są świetnie napisane. Zbudowanie tak różnorodnych charakterów ukazuje bogaty warsztat autora. No i fabuła. Ciekawa opowieść osadzona w okresie Wielkiej Wojny ze smaczkami, odniesieniami do postaci historycznych znanych z późniejszego okresu oraz popkultury z lat 90-tych to coś co zdecydowanie do mnie przemawia.

Za wydanie na polskim rynku odpowiedzialne jest wydawnictwo Fabryka Słów, które jak zawsze staje na wysokości zadania. Świetna okładka oraz ilustracje Andrzeja Łaski to bardzo miły akcent.

Podsumowując – jeśli szukacie czegoś na chłodne wieczory do czytania przy fajce i kominku – jest to zdecydowanie pozycja dla Was. Jeśli nie palicie fajki, nie posiadacie kominka – to również musicie to przeczytać. Bo śmiech to zdrowie i nie należy na nim oszczędzać. A dzięki tej lekturze zdecydowanie je sobie poprawicie.

Ocena: 8/10

Krzysztof Zawiszewski

Książka pod patronatem Kosza z Książkami.