W moje ręce ostatnimi czasy trafiła książka Kelly Barnhill Dziewczynka, która wypiła księżyc. Jest ona reklamowana jako dzieło literatury dziecięcej, bestseller „New York Timesa”, książka nagrodzona prestiżowym Medalem Johna Newbery’ego. Przyznam, że miałam duże oczekiwania, gdyż została ona porównana do jednego z dla mnie najcenniejszych tytułów: Czarnoksiężnika z krainy Oz. Zupełnie się nie zawiodłam. Uważam, że to jedna z piękniejszych książek, które przeczytałam.

Słowem wstępu Kelly Barnhill opisała krainę w której znajdują się takie miejsca jak: Protektorat, Las, Moczary, Wolne Miasta. Mieszkańcy Protektoratu żyją zwyczajnie z dnia na dzień, pracują, bawią się, z jedną różnicą – raz do roku muszą składać ofiarę z najmłodszego dziecka. Jest to danina dla złej wiedźmy, którą obłaskawiają owym noworodkiem. Nikt nie widział złej czarownicy na oczy, jednakże tak nakazują Starsi, zaś mieszkańcy się nie sprzeciwiają. Do czasu, aż trafia się pewien chłopiec – Antain, który zadaje za dużo pytań. Jest inteligentny, pracowity, a nade wszystko – uczuciowy i empatyczny. Nie może znieść faktu poświęcania dziecka, nie wiedząc nawet, czy czarownica istnieje. Jednakże co może zrobić mały chłopiec wobec zjednoczonego głosu mieszkańców – niestety niewiele, co nie oznacza, że nie będzie próbował.

Z drugiej perspektywy ukazana jest czarownica Xan, która okazuje się dobrym człowiekiem. Nie tylko nie uważa dzieci za swoje ofiary, lecz ratuje je, karmiąc gwiezdnym blaskiem i zanosząc do Wolnych Miast, gdzie dzieci są oczekiwane i kochane przez całe swoje życie. Raz jedyny się zdarzyło, że czarownica popełniła błąd, który spowodował, iż zwyczajne dziecko stało się tytułową dziewczynką, która wypiła księżyc i dzięki temu posiadła ogromną magię. Luna wraz z Xan, potworem bagiennym Glerkiem i smokiem Fyrianem zamieszkuje Las w błogiej nieświadomości swojej mocy.

Świat ukazany w książce Kelly Barnhill jest baśniowy i magiczny. Od pierwszego zdania przeniosłam się do zupełnie innego miejsca, którego nie chciałam opuszczać. Bohaterowie są niesamowici, mądrzy i inspirujący, na zasadzie kontrastu ukazani są też ci przebiegli i podstępni. Z całego serca dopingujemy dobre postacie, złe nienawidzimy równie zaciekle. Dziewczynka, która wypiła księżyc uczy nas bardzo wiele, grono odbiorców zupełnie nie powinno zamykać się tylko na dzieciach. Książka jest nieprzewidywalna, intrygująca i wzruszająca. Dzięki metaforom i poezji sprytnie wplecionej w baśń poznajemy wiele nieoczywistych treści, wzbogacających naszą wiedzę o sobie i otaczającym świecie.

Książkę czyta się bardzo dobrze ze względu na piękny język oraz ciekawe postaci. Jedynym minusem, który delikatnie przeszkadzał w odbiorze książki był dość monotematycznie ukazany czas dorastania Luny. Życie dziewczynki do 13. roku opierało się na tym samym, wobec tego można było szybciej i zgrabniej przeskoczyć do okresu, w którym następowały zmiany. Chwilami też zbytnio rozciągano wątek Antaina, który wcale nie był postacią pierwszoplanową, a wiele dodatkowych szczegółów z jego życia odwracało uwagę od tytułowej dziewczynki, której rola była najistotniejsza.

Podsumowując recenzję: wiem, że na pewno wrócę do tej książki i będę ją polecać wszystkim. Zainteresuje ona tak mocno dorosłych jak i dzieci. Przemyca ważne kwestie ubierając je w aurę niesamowitości i magii. Bardzo się cieszę, że na nią trafiłam, tytuł Dziewczynka, która wypiła księżyc będzie mi przypominał, że to co wydaje się czasami na pozór złe, wcale może takie nie być, zaś to co znane jest jako miłosierne i empatyczne, okazuje się mrocznym złem w czystej postaci. Gorąco polecam, naprawdę warto poświęcić tej książce swój czas.

Ocena: 9/10

Aleksandra Agacińska

Za możliwość przedpremierowej lektury dziękuję wydawnictwu Literackiemu!