Serdecznie zapraszamy do lektury wywiadu z przedstawicielką wydawnictwa Waneko – Alex Siemiradzką. Swoją drogą wiecie, że wydawnictwo Waneko jest już pełnoletnie? Dokładnie 25 września minęło osiemnaście lat od ukazania się pierwszej mangi Waneko, którą był „Cześć, Michael!”!

źródło: https://www.facebook.com/WydawnictwoWaneko/

Waneko jest obecnie jednym z największym wydawnictw mangowych w Polsce. Na wstępie chciałam jednak spytać o początki Waszej działalności: jak je wspominacie? Było ciężko?

Było bardzo trudno. Jako fani mangi założyciele zamarzyli, aby stworzyć swoje wydawnictwo, ale w zasadzie niewiele wiedzieli o jego prowadzeniu. Uczyli się na własnych błędach. Z kim warto współpracować, a z kim nie? Czy trzeba przyjmować takie warunki handlowe, czy można negocjować? Minęło bardzo dużo czasu nim jako wydawnictwo zaczęliśmy czuć polski rynek.  Dodatkowo musieliśmy edukować odbiorców, że manga wcale nie jest głupim komiksem dla dzieci, ani komiksami erotycznymi, sprowadzanymi do „chińskich porno bajek”.  Kiedy powstało Waneko,wydawnictwo J.P.F wydawało mangi młodzieżowe, a Pan Kenichiro Watanuki bardzo chciał przeszczepić do Polski mangę dla dojrzalszego czytelnika. Stąd też dobór nie tylko pierwszych tytułów, ale również ich formatu (mały format wygodny do trzymania w jednej dłoni, co ułatwiłoby czytanie np.w komunikacji miejskiej).Jak się okazało, więcej jest odbiorców mang młodzieżowych.

Skąd wziął się pomysł na nazwę i logo wydawnictwa? (Cześć, Michael! był pierwszym wydanym przez Was tytułem – dlaczego właśnie z nim postanowiliście wejść na polski rynek?)

Po prostu założyciele to straszni kociarze 🙂 Dzięki temu, oprócz kota w logo, otrzymaliśmy od nich serię CZEŚĆ, MICHAEL! Cudowną mangą, w której głównym bohaterem jest uroczy rudy kocur.

Jakie gatunki sprzedają się najlepiej?

Najlepiej sprzedają się mangi shounen, z dużą dawką akcji i dobrą fabułą. Najsłabiej niestety sprzedają się josei, których sprzedaż jest bardzo niska.

Na jakiej podstawie wybieracie wydawane przez siebie tytuły? Patrzycie na to co obecnie cieszy się największą popularnością czy może kierujecie się jakimiś innymi kryteriami?

Obserwujemy rynek oraz sami nieustannie szukamy zastanawiając się co mogliby chcieć przeczytać fani mangi. Czego im brakuje? O czym mówią? Słuchamy i obserwujemy na konwentach oraz czytamy w internecie opinie na temat tytułów, które uważamy za potencjalnie dobre (pod polskiego czytelnika), przez co czasem rezygnujemy z jakiegoś tytułu ( z powodu bardzo niepochlebnych opinii). Dużo dyskutujemy, sprzeczamy się… to naprawdę długi proces. Bywa tak, że znajdzie się jakiś upragniony tytuł, ale strona japońska prosi abyśmy się poddali, bo nie ma kontaktu/jest w konflikcie z autorem… I wtedy jazda zaczyna się od nowa…

Z którymi wydawnictwami z Japonii najlepiej się Wam współpracuje?

Każde wydawnictwo ma swoje „lepsze i gorsze dni”. Najczęściej współpracujemy z Shueishą, Kadokawą i Square Enixem. Z czego Shueisha jest chyba najszybsza, ale ma swoje zasady, które czasem utrudniają pewne sprawy. Square Enix jest bardzo rygorystyczny w wielu aspektach m.in. dlatego nie możemy publikować fanartów, które otrzymujemy od fanów, do mang z tego wydawnictwa.Kadokawa z kolei miewa długie okresy akceptacji, ale nie ma większych problemów… odpukać.

Czy współpraca i negocjacje z japońskimi wydawnictwami są tak skomplikowane jak mówią krążące w internecie legendy? Czy mieliście do czynienia z jakimiś dziwnymi/bardzo trudnymi do spełnienia warunkami stawianymi przez stronę japońską?

Może nie demonizowałabym aż tak, choć zdarzają się dziwne lub trudne sytuacje. Największym utrudnieniem bywa czas oczekiwania czy to na licencje czy akceptacje projektów oraz odrzucanie lub zmienianie materiałów marketingowych (dodatki do przedpłat/ zakładki).

źródło: https://www.facebook.com/WydawnictwoWaneko/

Czy podczas współpracy nad danym tytułem macie kontakt wyłącznie z japońskimi wydawnictwami czy także ustalacie szczegóły indywidualnie z autorami danych dzieł?

Tak, kontaktujemy się z agencjami, oni z wydawcami, a ci z autorami. My sami nie mamy bezpośredniego kontaktu z autorami. Nawet w przypadku Pani Shungiku Nakamury, która sama akceptuje obwoluty do Sekaiichi Hatsukoi odbywa się to poprzez ten „łańcuszek”.

Jak długo trwa praca nad zdobyciem licencji na dany tytuł?

Bywa naprawdę różnie. Kiedyś dostaliśmy coś w ciągu jednego tygodnia, a na decyzję w stosunku do jednego tytułu czekamy już ponad dwa lata.

Materiały z Japonii są Wam przesyłane w formie elektronicznej czy papierowej?

Oczywiście oprócz materiałów elektronicznych otrzymujemy również tomiki, przy użyciu których pracujemy.

Do wydawanych przez was tytułów często dodajecie dodatki w postaci plakatów bądź zakładek – jak wygląda ich przygotowanie? Czy tak jak w przypadku polskich wydań danego tytułu musicie uzgodnić wszystkie szczegóły ze stroną japońską?

Wszystko musi zostać uzgodnione, najdrobniejsza rzecz, każdy projekt. Bywa tak, jak np. przy Dimension W, że jako dodatek do pierwszego tomu zezwolono mi jedynie na zrobienie plakatu. Próbowałam z innymi propozycjami, ale szybko zostały odrzucone (w tym przypadku wytwórnia anime ma prawa do wszelkich gadżetów z tej serii).  Inną sprawą jest, że do promocji możemy używać materiałów z pierwszego, góra drugiego tomu, które nie zawsze się do tego nadają. Wtedy zgłaszam się do agencji z prośbą o udostępnienie wybranej pracy (uprzednio wyszukuje, tak jak było to w przypadku plakatu z Vanitasa). Jęczę, zawracam głowę i jest 🙂 Są również przypadki jak Sekaiichi Hatsukoi, gdzie autorka nie zgodziła się na jakąkolwiek formę promocji swojej pracy.

Czy przygotowanie tytułów w pełnym kolorze – jak wydane przez Was Re:Life, czy Kuro jest trudniejsze od standardowych tomów gdzie dominuje wyłącznie czerń i biel?

Tytuł w pełni kolorowy jest znacznie trudniejszy, poczynając od większej ilości kolorów, ich natężenia i odcieni, które trudno kontrolować, żeby nie pojawiły się plamy. W jednym kolorze rozlanie i kontury są bardziej płynne, w innym mniej. Ilość używanych kolorów w onomatopeiach również przyprawia o ból głowy- osobny kolor na czcionkę, osobny na obrys a jeszcze inny na powierzchni, na którą zostanie nałożony…

Jednotomówki Waneko – seria, którą w 2014 rozpoczął Rock na szóstkę i która obecnie liczy sobie już 22 pozycje – wliczając w to sierpniową premierę – Duchowe Bliźnięta. Skąd wziął się pomysł na serię i co ważniejsze, na jakiej podstawie wybieracie kolejne tytuły do tego cyklu wydawniczego?

Chcieliśmy wydać jakieś jednotomówki i znaleźliśmy sporo interesujących tytułów. Stwierdziliśmy, że moglibyśmy zrobić z tego serię wydawniczą. Serię krótkich historii, w której każdy może znaleźć jakąś pozycję dla siebie. W Jednotomówkach Waneko znalazły się pozycje, które odzwierciedlają trochę nasze gusta, jest to też takie pole do eksperymentów… Jakie historie mogą spodobać się polskiemu czytelnikowi? Jednotomówki są w stanie nam to w jakimś stopniu pokazać. Przy nich jest również inny próg ryzyka niż przy tytułach kilku i wielotomowych.

W 2015 roku swoją ofertę poszerzyliście również o komiksy – pierwszy nie japońskim tytułem jaki wydaliście było Sunstone. Dlaczego Wasz wybór padł na ten właśnie tytuł? Nie obawialiście się, że ze względu na tematykę odstraszy on Waszych czytelników? A może właśnie chodziło o takie mocne wejście? 

Chcieliśmy spróbować wydać jakiś komiks zachodni i dostrzegliśmy Sunstone’a. Piękna kresa, wspaniała historia, czego chcieć więcej? Dla nas Sunstone był pociągający i interesujący z cudownymi ilustracjami, które mogą przyciągnąć wzrok nie tylko komiksiarzy, ale mangowych czytelników również. Nawet nie pomyśleliśmy o ewentualnym negatywnym odbiorze ze względu na tematykę.

Chciałam również spytać o kolejny, chciałoby się powiedzieć, kontrowersyjny tytuł, a mianowicie Miłość krok po kroku. Jak ten tytuł został przyjęty przez Waszych czytelników i z jakiego powodu zdecydowaliście się na zakończenie wydawania serii na 10 tomie?

Niestety, zainteresowanie było znikome, zerowe wręcz. Szczęście w nieszczęściu, że była to historia epizodyczna, której poszczególne tomy nie miały ciągłości fabularnej (poza postaciami) i można było ją przerwać w dowolnej chwili, a my chcieliśmy zakończyć ją w jakieś okrągłej liczbie tomów.

MangaMix Neo to darmowy internetowy magazyn, zawierający dzieła polskich autorów. Jaka była geneza tego projektu?

Chcieliśmy po prostu pokazać, że polscy rysownicy też potrafią pięknie rysować i tworzyć ciekawe historie. Tylko tyle 🙂 Jeśli dzięki MangaMixowi Neo, ktoś jest w stanie pokazać się większej publice i zyskuje popularność, to czujemy się szczęśliwi. Ja osobiście bardzo dziękuję za każdą nadesłaną pracę i rysunek i zachęcam do tworzenia i nadsyłania prac. Najnowszy numer cierpi na paskudne opóźnienie, za co ogromnie przepraszam. Nie martwcie się jednak, numer pojawi się, jak najszybciej się da.

Light novel obecnie podbijają polski rynek, jednak czy sprzedają się one równie dobrze co mangi? Biorąc na przykład pod uwagę jedną z waszych nowości: Re:Zero – co cieszy się większym zainteresowaniem: light novel czy mangowa adaptacja?

Akurat w przypadku Re:Zero sprzedaż jest trochę większa w przypadku nowelki. Jednak biorąc pod uwagę proces produkcji i jego koszty to nadal manga jest bardziej opłacalna dla wydawcy. Zobaczymy jak będzie to wyglądało w przyszłości, bo jest jeszcze za wcześnie by powiedzieć w tym temacie coś więcej. Zobaczymy co będzie, gdy już strona japońska podejmie decyzję w sprawie kolejnej serii mangi Re:Zero.

E-manga cieszy się zainteresowaniem wśród Waszych odbiorców, czy jednak częściej czytelnicy sięgają po wersje drukowane?

E-manga nie cieszy się popularnością. Większość fanów jednak woli mieć pachnący farbą drukarską tomik.

Która z waszych serii okazała się wielkim sukcesem i sprzedaliście najwięcej jej kopii?

Nie będzie to dla nikogo zaskoczeniem- oczywiście, jest to Tokyo Ghoul!

Czy któryś z wybranych przez Was tytułów nie został dobrze przyjęty na rynku i  sprzedaż okazała się niższa niż zakładaliście? Jeżeli tak, jaki był to tytuł?

Nie ma co kryć- jest ich kilka. Wspomniana powyżej „Miłość…”, obecny na rynku „Nasz Cud”, który jest mocno niedocenionym joseiem, QQ Sweeper… Są również tytuły, które jakoś sobie radzą, ale ich sprzedaż jest dużo poniżej oczekiwań dla przykładu Kuroko’s Basket.

Ile obecnie osób pracuje w redakcji wydawnictwa?

Stacjonarnie w redakcji pracuje 7 osób ( w magazynie jest ich dodatkowo 4), ale pracowników zdalnych  rozsianych po całej Polsce jest całkiem sporo.

Praca w wydawnictwie mangowym to frajda czy praca jak każda inna?

Z jednej strony frajda, bo pracujemy przy tym co kochamy… jednak medal ma dwie strony- jest to też praca, jak każda inna- musimy pilnować wielu rzeczy (w tym tych niezależnych od nas, jak drukarnie, zachowanie japońskiej strony). Każdy ma swoje zadania i obowiązki, zdarzają się sytuacje bardzo stresogenne, których nie potrafimy przewidzieć.

Często bywacie na konwentach: jak odbieracie spotkania z Waszymi czytelnikami? Jest to dla Was przyjemność? A może w większości polega to wyłącznie na prowadzeniu sprzedaży na stoisku?

Oczywiście jest to również praca na stoisku sprzedażowym, ale jeśli akurat nie ma ogromnego tłumu chętnie rozmawiamy z czytelnikami. Spotkania z fandomem są dla nas bardzo cenne. Między innymi to właśnie podczas nich obserwujemy trendy, możemy posłuchać uwag, odpowiedzieć na trapiące pytania i poinformować czytelników, jak wygląda praca w wydawnictwie i proces tworzenia polskich edycji mang. Co najfajniejsze: możemy również prywatnie porozmawiać o naszych gustach i ulubionych tytułach z innymi fanami mangi 🙂