W ten weekend we Wrocławiu odbył się Wizard Time – konwent organizowany przez Konwent Time i Konwent NiuCon, którego uczestnicy mogli poczuć się jak uczniowie prawdziwej szkoły magii! Tematyka ta w szczególności skierowana była do fanów serii o młodym czarodzieju – Harrym Potterze. Jeżeli jesteście ciekawi, czy organizatorom udało się oddać klimat tej serii zapraszamy do lektury relacji z wydarzenia!

Domy: Wiedza, Alchemia i Moc

Pisząc o Wizard Time trudno nie wspomnieć iż z imprezą związane były pewne zawirowania i problemy. Początkowo konwent miał się odbyć w dniach 29-30 czerwca, jednak z powodu problemów ze szkołą impreza zmieniła swoją datę na 7-8 września. I aż do ostatniego dnia przed rozpoczęciem wydarzenia w tajemnicy utrzymywany był adres szkoły, w której miały znajdować się Magiczne Zakłady Czarodziejstwa. Nic dziwnego więc, że Wizard Time mógł wzbudzać pewne obawy, a i zmiana terminu wpłynęła na liczbę uczestników konwentu, których trzeba przyznać nie było zbyt wielu. Jednak czy owe problemy wpłynęły na jakość imprezy i płynącą z niej frajdę?

Zanim odpowiem na to pytanie dodam, że w konwencie można było wziąć udział w dwojaki sposób. Pierwszy stanowiło zakupienie zwykłej wejściówki uczestnika, a Wizard Time spędzało się jak każdy normalny konwent – na atrakcjach, spotkaniach ze znajomymi, wspólnych grach, zabawach i rzecz jasna na zakupach na stoiskach. Drugi, bardziej niecodzienny, otwierał się przed uczestnikami po zakupie wejściówki gracza (ich ilość była ograniczona do tylko 30!) – za sprawą której stawało się uczniem Magicznych Zakładów Czarodziejstwa. Każdy gracz następnie zostawał przydzielony do jednego z trzech domów – Wiedzy, Mocy lub Alchemii – skupiających się na innych umiejętnościach. A następnie otrzymywał plan zajęć i zestaw zadań do wykonania, za  których pomyślne ukończenie zdobywał punkty dla swojego domu.

Na konwent wybrałam się razem z młodszą siostrą, który jest ogromną fanką Harrego Pottera i obie zdecydowałyśmy się na zakup wejściówki gracza, także nasze wrażenia z konwentu przedstawię właśnie z perspektywy ucznia Magicznych Zakładów Czarodziejstwa. I co tu mogę dużo powiedzieć, moje obawy co do jakości i frajdy rozwiały się już po pierwszych zajęciach! Dawno tak cudownie się nie bawiłam na konwencie i pozostaje mi mieć nadzieję, że tego typu formy uczestnictwa w konwentach będą się częściej pojawiały. Z ogromną przyjemnością będę w nich brała udział jako gracz!

Ale zacznijmy od początku.  Zakupienie wejściówki gracza wiązało się także z otrzymaniem szkolnej wyprawki, na którą składały się: unikatowy identyfikator, kubek konwentowy, odznaka z herbem szkoły Magicznych Zakładów Czarodziejstwa oraz druga z herbem domu do którego się trafiło, różdżka do uczestnictwa w zajęciach, plan lekcji dla graczy, peleryna niewidka oraz piwo kremowe (bezalkoholowe).

Na środkowym zdjęciu wyprawka każdego ucznia Magicznych Zakładów Czarodziejstwa.

Po odebraniu ,,czarodziejskiego ekwipunku” skierowałyśmy swoje kroki na pierwsze zajęcia, podczas których poznałyśmy tajemne języki czarodziejów, a dokładniej rzecz mówiąc nauczyłyśmy się kilku szyfrów, a następnie przetestowałyśmy nasze umiejętności w ich łamaniu. Dzięki czemu uzyskałyśmy hasło do dormitorium, pełniącego również rolę specjalnego sleepa dla wszystkich uczniów. Kolejne zajęcia obejmowały między innymi gry związane z uniwersum książek o Harrym Potterze, wiedzówki, wykłady na temat nauki, magii, wierzeń i nie tylko. Poza tym rzecz jasna można było także wagarować (za to nie przyznawano punktów dla domu!), wykonywać poboczne zadania, jak np. odnalezienie świstoklika czy ukrytego na terenie szkoły animaga, a także brać udział z punktach programu dostępnych również dla zwykłych uczestników. Nie zabrakło miejsca na gry planszowe, na konsole, turnieje i inne charakterystyczne dla konwentów zabawy, choć warto dodać, że postarano się o sporą ilość elementów związanych z Harrym Potterem i odpowiednie dekoracje.

Sala lekcyjna.

Nie będę ukrywać, że Wizard Time był małym konwentem, a frekwencja również nie była zbyt liczna. Stoiska można było spokojnie policzyć na palcach obu dłoni, a większość atrakcji zamykała się w obrębie czterech sal, z czego jedna zarezerwowana była na zajęcia dla uczniów (zwykli uczestnicy również mogli brać udział w zajęciach, choć w nieco okrojonej wersji, między innymi nie mieli możliwości wykonywania zadań dla graczy). Co więc stanowiło największy atut konwentu (bo na pewno wiemy, że nie rozmach)? Otóż niezwykłe zaangażowanie i organizatorów i klimat imprezy. Wszyscy profesorowie byli ubrani w szaty i widać było, że wczuwają się w swoje role, egzaminy dawały w kość (były dwa obowiązkowe egzaminy dla wszystkich graczy – MAMUT i TRUP) i za ich sprawą poczułam się jakbym znowu była na studiach,  a przy tym miałam niesamowitą frajdę. Co więcej frajda imprezy była równa niezależnie czy jest się wielkim fanem Harrego Pottera (jak moja siostra) czy po prostu lubi się serię (jak ja). Było po prostu magicznie, widać było, że każdy przyszedł się tu dobrze bawić i myślę, że nikt nie opuścił konwentu rozczarowany. Jeżeli miałabym się do czegokolwiek przyczepić to jedynie do prowadzącego wiedzówkę ,,Harry Potter dla laików”, który momentami zachowywał się jakby był tam za karę i ignorował prośby uczestników zabawy (plus dopiero w połowie zabawy oznajmił, że chodzi o wiedzę z filmów, a nie książek), jednak nawet on nie był w stanie popsuć nam humorów. A już tym bardziej jeżeli wzięło się pod uwagę późniejsze dwa cudowne wykłady prowadzone Martę Cękalską – wielu wykładowców mogło by brać od Ciebie przykład jak przekazywać wiedzę by było interesująco i ciekawie.

Łazienka dla dziewczyn.
Sowiarnia

Jako, że nie mogłyśmy brać udział w drugim dniu konwentu nasza przygoda z Wizard Time zakończyła się nieco szybciej niż byśmy tego chciały. Na sam koniec wzięłyśmy udział w zadaniu w Bibliotece Magicznych Zakładów Czarodziejstwa, która otwierała się dopiero późnym wieczorem i odebrałyśmy dyplomy ukończenia magicznych zakładów czarodziejstwa. A później no cóż pozostało wróci do szarej, już zdecydowanie mniej magicznej, rzeczywistości. Na szczęście piękne wspomnienia pozostały, tak samo jak oczekiwanie na kolejną edycję imprezy!

Wizard Time okazał się niespodziewanie miłym zaskoczeniem. Dawno nie bawiłam się tak dobrze na żadnym konwencie i ogromnie żałowałam, że nie dałam rady wziąć udziału także w drugim dniu imprezy. To było naprawdę magiczne wydarzenie, pełne entuzjazmu nie tylko ze strony uczestników, ale także samych organizatorów, którzy z cały sił starali się byśmy mogli chociaż przez te dwa dni poczuć się jak uczniowie szkoły magii i czarodziejstwa. Cóż mogę więc więcej powiedzieć: Oby więcej takich imprez! Z czystą radością będę brała w nich udział i Was również do tego namawiam.

Sara Glanc