Rycerze Sidonii to najdłuższa z wydanych w Polsce serii Niheia, która zabiera czytelnika w wyprawę gdzieś w przestrzeń kosmiczną, gdzie po raz kolejny będziemy świadkiem walki o przetrwanie, rozgrywającej się na niezwykłym tle. Bowiem nawet w pustce kosmosu wyobraźnia Niehia pokazuje iż nie ma granic, a autor po raz kolejny stawia sobie na cel zaskoczenie czytelnika bogactwem stworzonej przez siebie opowieści.
Nasza kolejna przygoda w światach Niheia rozpoczyna się na pokładzie tytułowej Siodnii – statktu-arki przemierzającego przestrzeń kosmiczną i uciekającego przez pustelniakami, istotami odpowiedzialnymi za zniszczenie Ziemi. Najdłuższa wydana w Polsce seria Niheia wpasowuje się w idealnie w takie gatunki jak science fiction, space opera i shounen. Również fani wielkich robotów będą więcej niż usatysfakcjonowani lekturą, nie brakuje tu bowiem wielu emocjonujących walk z ich udziałem. Całość bowiem rozpoczyna się w momencie gdy Nagate Tanikaze, młody kadet wychowany w podziemiach statku zasiada za sterami jednej z maszyn bojowych by stawić czoła zagrożeniu ze strony pustelniaków, które po raz kolejny zagrażają ludzkości.
Fabułę serii w dużym uproszczeniu można podzielić na dwa elementy – jeden stanowi wspomniana walka z pustelniakami i towarzysząca temu otoczka polityczna, drugi stanowi codzienne życie mieszkańców statku, skupiające się rzecz jasna na naszym głównym bohaterze i towarzyszącemu mu, rosnącego z tomu na tom wianuszku kobiet. Wątek haremu nie jest tutaj jednak taki jakbyśmy mogli się tego spodziewać, bowiem towarzyszące młodemu kadetowi bohaterki trudno nazwać zwyczajnymi. Spotykamy tutaj poza „zwykłymi” ludzkimi dziewczynami między innymi: hermafrodytę, cyborga czy połączenie człowieka i pustelniaka. Całość zaś stanowi pretekst do licznych scen obyczajowych rozluźniających nieco atmosferę i będących źródłem śmiesznych gagów z udziałem Nagate, który jak nie trudno się domyślić cechuje się charakterystyczną dla tego typu motywów wstydliwością i niezdarnością.
Po raz kolejny Nihei pobił moje serce za sprawą nie bohaterów czy opowiadanej historii, a świata w którym całość została zamknięta. Pokuszę się o stwierdzenie iż Sidonia jest najbardziej niezwykłym statkiem kosmicznym jaki miałam okazję poznać, czy to za sprawą komiksów, książek, czy filmów. Podczas lektury kolejnych tomów nie raz zastanawiałam się jak ta z zewnątrz nie robiąca zbyt wielkiego wrażenia bryła może mieścić w sobie tak bogatą i różnorodną przestrzeń do życia i nie sądzę bym była w tym odosobnionym przypadkiem. Nie raz można zapomnieć iż znajdujemy się zamknięci wewnątrz statku widząc rozległe pejzaże miasta ciągnącego się zdawałoby się bez końca aż po odległy horyzont.
Rycerze Sidonii to z pozoru prosta historia, w której główny bohater walczy w obronie ludzkości – tutaj przedstawionej jako mieszkańców statku-arki Sidonia i otoczonego wianuszkiem zapatrzonych w niego bohaterek. Nie brakuje to widowiskowych walk z udziałem mechów i groźnych przeciwników w postaci tajemniczej rasy pustelniaków. Jednak gdy przyjrzymy się bliżej przedstawionemu w mandze światu z każdym tomem dostrzegamy coraz więcej szczegółów składających się na jego niezwykłe bogactwo, a to z co pozoru uważaliśmy za niewymagającą historię okazuje się tłem do dużo głębszej opowieści.
Wymieniać takich szczegółów można by naprawdę sporo, jednak by nie psuć nikomu przyjemnością z samodzielnego poznawania niesamowitego świata mieszczącego się n tytułowej Sidonii ograniczę się do kilku przykładów, które dadzą pogląd na to jak niesamowity jest to świat i jak zaskakująca bywa wyobraźnia autora. Przede wszystkim gatunek ludzki zmuszony był dostosować się do nowych warunków życia, zamiast normalnego w naszym rozumieniu przyjmowania pokarmu (choć i ono całkowicie nie zanikło) ludzie przeprowadzają fotosyntezę, by móc normalnie funkcjonować. Pojawiła się trzecia płeć, będącą połączeniem cech męskich i żeńskich, nieobce ludziom jest też klonowanie, a nawet w pewnym momencie pojawiają się rozważania na temat połączenia człowieka z obcą formą życia jaką są pustelniaki. Dlatego choć Rycerze Sidonii wydają się być najłatwiejszą w odbiorze mangą Niheia, co może prowadzić do mylnego założenia iż całość będzie przez to bardziej uboga, z całą pewnością tak nie jest. Tak jak i pozostałe pozycje tego autora, Rycerze Sidonii zachwycają swym bogactwem i wymuszają na czytelniku zwracanie uwagi na szczegóły.
Rycerze Sidonii to także pozycja posiadająca najliczniejsze dodatki urozmaicające lekturę mangi. Co rozdział czytelnik może znaleźć czy to szkice postaci bądź miejsc, informacje wzbogacające naszą wiedzę o świecie, czy też ilustracje z cyklu Sto obliczy Sidonii, który podbił moje serce pozwalając na lepsze poznanie tego niesamowitego statku.
Jeżeli dopiero planujecie rozpocząć swoją przygodę w niesamowitych światach Tsutomu Niheia polecam rozpocząć ją właśnie od Rycerzy Sidonii, jest to zdecydowanie najprzystępniejsza z dostępnych na polskim rynku pozycji Tsutomu Niheia, jednocześnie dostarczająca sporo rozrywki i dająca pogląd na jego niezwykły kunszt i wyobraźnię do tworzenia niesamowitych miejsc i osadzania w nich równie niezwykłych historii i bohaterów. Sama zaś z niecierpliwością wyczekuję kolejnych tomów, bowiem akcja z każdym nabiera tempa i rozmachu i nie mogę doczekać się gdzie dalej zaprowadzi mnie ta historia.
Ocena: 10/10
Sara Glanc
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Kotori.
Widać, że Rycerze Sidonii to idealna manga na rozpoczęcie swojej przygody z twórczością Niheia. Może i jest mniej zawiła, ale to świadomy zabieg, aby być bardziej przystępnym dla wszystkich. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że w późniejszych tomach na pewno się rozkręci, a tą mangą przygotuje swoich czytelników do innych swoich historii, które oczywiście dużo będą od nas wymagać. Coraz bardziej ciekawi mnie autor i jego kunszt. 😀
Pozdrawiam cieplutko,
Lex May