Zapewne większość z Was kojarzy i zna twórczość Astrid Lindgren. Ta autorka swoimi książkami nie jednemu dziecku osłodziła dzieciństwo. Nie będę ukrywać, że sama z przyjemnością wracam do jej książek, dlatego z radością bliżej przyjrzałam się nowemu wydaniu przygód małej rozbójniczki Ronji. A jest czemu się przyglądać. Zapraszam do lektury recenzji książki ,,Ronja, córka zbójnika”.

Ronja to prawdziwe dziecko lasu i wulkan energii. Jak przystało na córkę znanego rozbójnika, nie znająca strachu dziewczynka całe dnie spędza w lesie, poznając lepiej jego mieszkańców i ucząc sobie radzić z czekającymi ją w wielkim świecie zagrożeniami. Jej spokojne dzieciństwo przerywa spotkanie ze swoim rówieśnikiem – Birkiem, będącym synem herszta drugiej zbójnickiej bandy grasującej w tutejszych lasach. Bandy, będącej od pokoleń w waśni z rodziną Ronji. Dzieciom jednak owa niezgoda nie staje na przeszkodzie, by połączyła ich prawdziwa przyjaźń, jednak czy okaże się ona na tyle silna, by przełamać niechęć między dwoma rodami?

,,Ronja, córka zbójnika” to klasyczny przykład powieści przygodowej, mówiącej o sile przyjaźni, podszyta nieco fantastycznymi elementami. Las w którym toczy się akcja zamieszkują nie tylko znane nam zwierzęta, ale także bardziej nierzeczywiste stwory, jak Wietrzydła, Szaruchy czy Mgłowce. Wraz z Ronją i Birkiem przyjdzie nam więc przeżyć masę przygód, będzie bywało niebezpiecznie, ale nie zabraknie też elementów humorystycznych czy powodów do wzruszeń. Astrid Lindgren po raz kolejny serwuje czytelnikom pełną ciepła opowieść, którą nie tylko czyta się z prawdziwą przyjemnością, ale także niosącą wiele uniwersalnych wartości ukrytych między mniej lub bardziej zwariowanymi przygodami. Co więcej jest to opowieść, w której każdy, niezależnie od wieku, znajdzie coś dla siebie.

Nowe wydanie książki zostało ozdobione ilustracjami nawiązującymi do powstałej w 2014 roku animacji, którą współtworzył Katsuya Kondō – artysta i animator japońskiego studia Ghibli, którego chyba nikomu nie trzeba przedstawiać.  Myślę, że nawet osoby nie interesujące się japońskimi animacjami będą kojarzyć takie produkcje jak „Spirited Away”, ,,Księżniczka Mononoke” czy ,,Ruchomy zamek Hauru”. Z resztą wymieniać można by długo, ważne jest jednak to, że ilustracje zawarte w Ronji urzekają tak jak by tego można wymagać znając poziom wypuszczanych przez Ghibli produkcji. Tak więc gdy połączymy piękne, ilustrowane wydanie w twardej oprawie z treścią książki, otrzymujemy tytuł, który nie tylko przyjemnie się czyta, ale na który również z miłą chęcią się patrzy.

Czytając tę książkę poczułam się jak dziecko. I było to naprawdę miłe uczucie. Dlatego jeżeli brakuje Wam nieco dziecięcej radości lub szukacie tytułu wartego by przeczytać Waszym pociechom – koniecznie sięgnijcie po przygody małej Ronji. To książka do której naprawdę chce się wracać.

Ocena: 9/10

Sara Glanc

Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu Nasza Księgarnia.