Królowe Szczurów powracają po raz piąty! Wszystkich gotowych na kolejną dawkę soczystego fantasty w komediowym wydaniu zapraszam do lektury recenzji ,,Wielkiego magicznego nic”.

Hannah, Violet, Dee i Betty udaje się uciec z rąk nikczemnego oszusta i ponownie powrócić (nie w chwale, aż tak nie przesadzajmy) do Palisady. Jak nietrudno się domyślić, nie przyjdzie im się w spokoju cieszyć zasłużonym odpoczynkiem i oddać słodkim libacjom. Palisada pod ich nieobecność zyskała bowiem nowego mieszkańca, który przyniósł ze sobą nowe kłopoty…

,,Wielkie magiczne nic” stanowi zbiór kolejnych szalonych przygód Królowych szczurów i tak jak w przypadku swoich poprzedniczek stanowi pełną czarnego humoru, mocno zakręconą, czasami nieco chaotyczną lekturę. Tym co wyróżnia ten tom to różnorodność stylów w jakich zostały przedstawione przygody naszych bohaterek. Od realistycznych, do bardzo komiksowych, niekiedy przypominających szalone wizje (w końcu mamy tu do czynienia z różnymi grzybkami i innymi używkami). Wypada to naprawdę fajnie i stanowi miłe urozmaicenie lektury.

Przyznam szczerze, że swego rodzaju restart serii w czwartym tomie mocno mnie zmartwił. Bałam się, że seria już nie wróci do poziomu, za który pokochałam pierwsze tomy ,,Rat Queeens”. I choć nadal ubolewam nad tą decyzją, to jednak muszę przyznać, że lektura ,,Wielkiego magicznego nic” sprawiła mi sporo frajdy i ciszę się, że kontynuowałam przygodę z Królowymi Szczurów.

,,Rat Queens” ponownie sprawdziły się w roli lekkiej, nieco zwariowanej lektury, która zapewniła kilka przyjemnych chwil i pozwoliła oderwać się od szarej codzienności. Bo życie Królowych Szczurów można określić wieloma sposobami, ale na pewno nie należą one do bezbarwnych.

Ocena: 7/10

Sara Glanc

Komiks od wydawnictwa Non Stop Comics.