Junko jest autorką znaną do tej pory z historii z gatunku yaoi i shonen-ai. Tym razem przygotowała jednak romans shoujo… o yaoistce! Przed wami przewrotna komedia romantyczna o tytule Pocałuj jego, kolego!

Na wstępie pragnę wyznać, że nie jestem zbyt wielką fanką gatunku yaoi czy shounen-ai. Zazwyczaj trafiam na takie tytuły przypadkiem szukając fanowskich komiksów (doujinshi) do serii, które mi się spodobały lub sięgam po nie jeśli są w pewien sposób niebanalne i nietypowe np. świetne moim zdaniem Kawaii Scotland. Piszę więc z perspektywy osoby, która nie ma zbyt obszernej wiedzy na ten temat.

Kae Serinuma to zwykła licealistka. Nie jest zbyt popularna wśród chłopców, ze względu na swoją tuszę. Jednak to jej nie przeszkadza, wystarczy jej przyjaciółka, która tak jak ona jest otaku. Jednak Kae nie jest zwykłym otaku – jest fujioshi, czyli fanką yaoi. Niepotrzebny jej chłopak, bo uważa, że jej miejsce jest w cieniu obserwując z ukrycia zakazaną miłość dwóch „książąt”. Jednak jej los odmienia się w pewnym momencie. Po śmierci ulubionego bohatera anime – Shiona, Kae z rozpaczy traci znacząco na wadze (takie rzeczy tylko w mangach) i zmienia się tym samym w niezwykłą piękność. Chłopcy, którzy wcześniej nawet jej nie zauważali zaczynają ją podrywać! Bohaterka nie wie jak ma się w takiej sytuacji zachować.

Nie chcę zdradzać zbyt wiele z fabuły z tych dwóch tomów, mogę jednak powiedzieć że dzieje się dużo. Wydaje się jednak, że te dwa tomy to dopiero wstęp mający pomóc zapoznać się z każdą z postaci. W końcu o dziewczynę rywalizuje aż 4 przystojniaków! A na końcu tomu drugiego pojawia się kolejna osoba w rywalizacji… W każdym z rozdziałów jest pewne minimalnie silniejsze nastawienie na któregoś z nich. Dzięki temu można lepiej poznać ich charaktery. Mamy Shinomiye – raczej drobnego chłopaka o nieco „damskiej” urodzie ale i pewnym charakterku przez co bohaterka określa go tsundere, sempaia Mitsumiego, bardzo spokojnego, zrównoważonego, który zawsze jest miły dla wszystkich i pełni rolę bufora w całej grupie, Nanashima i Igarashi – dwójka przyjaciół w związku z tym najczęstszy obiekt fantazji naszej fujioshi. Dodatkowo Nanashima przypomina jej ulubionego bohatera anime Shiona. Manga jest pełna nieporozumień, zabawnych zwrotów akcji. Początkowo Kae ukrywa przed chłopakami swoją naturę otaku, ale bardzo szybko wychodzi to na jaw. Oni natomiast tak wpatrzeni w jej śliczny wygląd starają się spróbować zrozumieć jej hobby. Z biegiem czasu zaczynają też dostrzegać inne jej zalety.

Jako, że bohaterami są licealiści mamy typowe wątki dla tego typu historii: zajęcia klubowe, wspólna nauka do egzaminów, szkolne festiwale. Jednak mimo tej klasyki wszystko jest podane w nowy, interesujący sposób.

Wspomniałam już na początku, że nie jestem wielką znawczynią tematyki yaoi nie bez przyczyny.  Bohaterka jest naprawdę wielką fanką tego gatunku, rzuca więc terminami, które były mi zupełnie obce. Nie ma się jednak co niepokoić, bo wszystkie zostają zgrabnie wyjaśnione albo w historii albo w przypisach. Także nieznajomości tematu nie ma się co obawiać, nie jest ona przeszkodzą w lekturze. Również osoby, które nie przepadają za tymi gatunkami spokojnie mogą wziąć tomik do ręki. Mimo bzika Kae na tym punkcie ta historia to komedia romantyczna. Natomiast yaoistki (i yaoiści, nie dyskryminując nikogo) będą się dobrze bawić fantazjując razem z główną bohaterką. Ogółem jest to manga, która ma szansę trafić do naprawdę szerokiej puli odbiorców. Choć nie ukrywam, że bardziej do damskich niż męskich.

Pocałuj jego, kolego! wydało wydawnictwo Kotori. Uważam, że świetnie do nich pasuje ten tytuł, gdyż znani są z wydawania mang gatunku boys love. Ponadto mają w swoim dorobku inne tytuły autorki np. Księcia przepisów czy Kombini-kun. Co do tłumaczenia tytułu mogłabym mieć pewne zastrzeżenia (dla mnie brzmi on bardzo sztucznie) tak wydaje mi się że wewnątrz tłumaczenie jest całkiem zgrabne. Zrezygnowano z obwoluty, jest jedynie okładka ze skrzydełkami, popieram takie rozwiązanie jak najbardziej.

Graficznie bardzo mi się podoba styl rysowania autorki, jest bardzo ładny, wyrazisty, bohaterów z łatwością się odróżnia, nie są to chodzące klony. Przystojniacy są przystojniakami, Kae jest śliczna, jedynie jej „gruba” wersja jest ewidentnie przerysowana, żeby podkreślić jak bardzo się zmieniła.

Mangę polecam fanom romantycznych historii, komedii, haremówek oraz jakżeby inaczej – yaoi i shounen-ai. Wybuchy śmiechu i dobra zabawa gwarantowane.

Ocena: 9/10

Magdalena Ostrowska

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Kotori.