,,Legendy i latte’’ czyli opowieść heroiczna o sprawach przyziemnych autorstwa Travisa Baldree już za parę dni trafi na półki księgarni. Jako miłośniczka zarówno fantastyki jak i dobrej kawy nie potrafiłam oprzeć się pokusie sprawdzenia co kryje się w książce łączącej obie te rzeczy. Jeżeli macie ochotę spróbować świeżo zaparzonej kawy przygotowanej przez pewną znużoną bojem orczycę serdecznie zapraszam do lektury!

Viv zmęczona krwawymi potyczkami i awanturniczym życiem odkłada na bok swój oręż i z pomocą magicznego artefaktu postanawia zrealizować swoje marzenie. Dość niecodzienne jak na orczycę – bowiem postanawia otworzyć kawiarnię i największym problemem nie jest wyłącznie fakt iż Viv powszechnie wzbudza strach. Większą przeszkodą jest to iż mało kto wie czym w ogóle jest kawa. Niezrażona tym jednak postanawia rozpowszechnić gnomi wywar który odkryła i w którym się zakochała w trakcie jednej ze swoich wypraw. Nowy rozdział w jej życiu zmienia się w nową przygodę pełną wyzwań, ale także i nowych cudownych znajomości.

,,Legendy i latte’’ to powieść która nie porywa czytelnika zwrotami akcji, pędzącą na łeb na szyję fabułą, czy jak by się to można spodziewać po tym gatunku heroicznymi zmaganiami, szczękiem oręża czy wszechobecną magią. To spokojnie tocząca się historia w której obserwujemy jak krok po kroku Viv dąży do realizacji swojego marzenia. Począwszy od znalezienia odpowiedniego miejsca, przygotowania lokalu i rozkręcenia biznesu, czy co bardziej właściwe, przekonania okolicznych mieszkańców do nowości jaką jest dla nich ,,egzotyczna ziarnowa woda’’ zwana kawą. To historia nie tylko o realizacji marzeń, ale także poszukiwaniu szczęścia, własnej drogi i roli przyjaciół w naszym życiu.

Temu wszystkiemu będzie rzecz jasna towarzyszyło poznawanie nowych osób i już niedługo kawiarnia Viv stanie się miejscem spotkań całkiem ciekawej gromadki do której będą należeć między innymi: hobgoblin będącego prawdziwą złotą rączką, sympatyczna i artystycznie uzdolniona sukkub, pewny nietypowy bard i szczurołak, którego talent z pewnością Was zaskoczy.

Oczywiście to nie wszyscy bohaterowie których spotkamy na kartach powieści, a jedynie część niezwykle sympatycznej gromadki, której perypetie będziemy poznawać w trakcie lektury. A będzie ona niezwykle przyjemna i odprężająca. Autor serwuje nam lekkie, obyczajowe fantasy, które szybko trafia do serca, rozgrzewając je i jednocześnie pobudzając czytelnicze kubki smakowe. Jestem pewna, że nie jeden miłośnik kawy z ogromną przyjemnością odwiedziłby lokal Viv. Ja z chęcią znalazłabym się na liście stałych klientów.

,,Legendy i latte’’ to przykład niezwykle przyjemnej, niezobowiązującej lektury, którą czyta się leniwie, sącząc ją niczym dobrą kawę bez pośpiechu, by móc w pełni rozkoszować się jej smakiem i aromatem. Z jednej strony można by powiedzieć, że Travis Baldree nie zaserwował czytelnikom nic niezwykłego, z drugiej jednak czasami nie potrzeba nam niczego odkrywczego, wystarczy, że będzie to dobrze wykonane. A ,,Legendy i latte’’ to fantastyka, którą śmiało można nazwać dobrze przyrządzoną i idealną do zaserwowania czytelnikom. Do wypicia na raz, lub rozłożenia na kilka przyjemnych posiedzeń. Najlepiej w akompaniamencie dobrej kawy.

Ocena: 8/10

Sara Glanc