W tym roku zima jak do tej pory nie obrodziła śniegiem, niektórzy z pewnością są z tego powodu szczęśliwi, inni mniej. Tych jednak, którzy tęsknią za mroźnym powiewem, zachęcam do wyprawy na skutą śniegiem i lodem wyspę Skane w debiutanckiej książce Lisy Lueddecke – ,,Gdzie niebo mieni się czerwienią”.

Lud wyspy Skane od zawsze patrzył w niebo. Jego kolor, zsyłany przez ich Boginię, symbolizował co na nich czeka. Zielony był oznaką szczęśliwych i spokojnych dni, bowiem ich Bogini również się radowała. Niebieski ostrzegał przed pogorszeniem pogody i zamieciami. Jednak gdy niebo zaczynało mienić się czerwienią, ludność Skane drżała w przerażeniu. Symbolizował ona nieszczęście i zbliżającą się zarazę, przed którą nie było jak się ochronić.

Nasza przygoda na wsypie Skane rozpoczyna się w momencie gdy, po przeszło siedemnastu spokojnych latach, niebo nad wyspą ponownie pokrywa się czerwienią. I choć strach przed zarazą jest wystarczająco silny by sparaliżować życie mieszkańców wyspy, szybko okazuje się, że nie jest to ich jedyne zmartwienie. Na wyspę zbliża się wrogie plemię, przed którym niegdyś uciekli ich przodkowie, a o którym po dziś dzień krążą mrożące krew w żyłach podania. Wśród narastającego chaosu siedemnastoletnia Ósa dostrzega nikłe światło nadziei i w poszukiwaniu ratunku dla siebie i swoich bliskich, mając za przewodnika stare podania i światło gwiazd, wyrusza ona na wyprawę, ku górze, gdzie podobno będzie mogła rozmówić się z ich Boginią, która, jak wierzy dziewczyna, uchroni ich przed niechybną zgubą.

,,Gdzie niebo mieni się czerwienią” łączy w sobie przygodę oraz historię drogi, z baśniowymi i fantastycznymi klimatami. Mamy tu z założenia dość klasyczny schemat, w którym jednostka wyrusza na wyprawę, podczas której przeżywa różne przygody. Tutaj naszą wybraną osobą jest siedemnastoletnia dziewczyna, która nie miała łatwego życia. Ojciec i siostra żywią do niej niechęć i obwiniają ją za śmierć matki dziewczyny, która trawiona zarazą, która zaatakowała ich wioskę, zmarła niedługo po porodzie. Sama Ósa również trawiona jest wyrzutami sumienia i za wszelką cenę stara się dowieść swojej użyteczności i zasłużyć na miłość bliskich. Jej jedynym przyjacielem pozostaje Ivar – jej rówieśnik, który wspiera ją w jej staraniach i który jako jeden z nielicznych wierzy w powodzenie jej misji, mimo iż oznacza ona dla nich rozstanie.

Tym co wyróżnia ,,Gdzie niebo mieni się czerwienią” jest klimat powieści, który uderza w czytelnika już od pierwszych stron. Niemal namacalnie czujemy surowy klimat wyspy, która jest dość nieprzyjaznym miejscem nawet dla jej mieszkańców. Zewsząd czeka na nas zagrożenie, a największym zdaje się uderzający z każdej strony chłód, a jedynym pocieszeniem zdaje się być blask gwiazd, który prowadzi naszych bohaterów przed siebie. Choć jak szybko się przekonujemy, nawet niebo potrafi tam być zwiastunem nieszczęść.

Autorka nie szczędzi czytelnikowi opisów wyspy i w umiejętny sposób buduje napięcie, przez co już od samego początku książki bez problemu można wczuć się w sytuację bohaterów. Mimo że akcja powieści rozwija się dość wolnym tempem, a niektóre rozwiązania fabularne mogą wydawać się nieco naiwne, trudno tej książce odmówić charakterystycznego uroku, który sprawia, że czyta się ją z zaciekawieniem i przyjemnością. Jedynym co mi tak naprawdę przeszkadzało były dość częste opisy uczuć Ósy i Ivara, które w pewnym momencie zdały mi się mocno wtórne.

,,Gdzie niebo mieni się czerwienią” nazwałabym pełną uroku, mroźną baśnią. Nastoletnim czytelnikom z czystym sumieniem polecam wyprawę na wyspę Skane, czeka ich tam bowiem bardzo klimatyczna opowieść o pewnej dziewczynie, jej wyprawie i roztaczającym się nad tym wszystkim blaskiem gwiazd.

Ocena: 6/10

Sara Glanc

Za możliwość lektury dziękuję wydawnictwu Zielona Sowa.