Polacy to raczej naród postrzegany jako narzekający i wiecznie z czegoś niezadowolony. Może to wynika z naszej historii, że raczej w życiu oczekujemy najgorszego? Czy więc Polacy są w stanie wprowadzić w życie duńską filozofię szczęścia hygge? Iza Wojnowska przekonuje, że nie jest to takie znowu niemożliwe w swojej książce Hygge po polsku.

Hygge po polskuto nie jest powieść ani nawet poradnik. Jest to zbiór historii wielu różnych osób – rodziców, osoby prowadzące pensjonat, hodujące pszczoły, piekące własny chleb – o tym, jak odnalazły w życiu swoje hygge. Jak nauczyły się zwalniać, cieszyć z tego co jest, z drobnych przyjemności – naleśników z ucieranymi truskawkami, dotyku dłoni babci, obserwacji chmur razem z dziećmi. Są to wskazówki dla czytelnika w jaki sposób on również może się tego nauczyć, wiadomo bowiem, że najlepiej uczyć się na przykładach. Jednak jak wypowiadał się Duńczyk mieszkający w Polsce hygge to coś więcej niż chwila oddechu i relaksu. Trzeba nauczyć się z niego czerpać codziennie i dostrzegać we wszystkim. Na początku książki znajdujemy „Słowo od Marie” – chodzi tu o Marie TourellSøderberg autorkę książki Hygge. Duńska sztuka szczęścia.Wypowiada się „Nie musicie uczyć się hyggowania od Skandynawów. Możecie hyggować po polsku. I jestem pewna, że już to potraficie”. Dalsza część książki podzielona jest na kilka rozdziałów: spontaniczność, zmysły, bliskość.

Książka została wydana przez wydawnictwo Insignis. Wydanie jest bardzo ładne – intrygująca okładka, pasujące zdjęcia wewnątrz w odpowiednich proporcjach do tekstu. Całość czyta się szybko, choć zachęcam aby delektować się tymi opowieściami i szukać w nich odniesień do swojego życia. Jest to pozycja idealna na prezent nie tylko na święta. Dla kogoś dla kogo pragniemy szczęścia.

Ocena: 7/10

Magdalena Ostrowska