Część tegorocznego urlopu spędziłam z ,,Królestwem dusz” – debiutem Reny Barron, który obiecywał mroczną, przesyconą afrykańską magią historię fantasy. I muszę przyznać, że dostałam sporą dawkę szamańskiej magii, niezwykłych rytuałów i wierzeń, z którymi były one związane, ale nie tylko to. Jeżeli jesteście ciekawi co czeka na Was w ,,Królestwie dusz”, zapraszam do lektury recenzji.

 Szesnastoletnia Arrah pochodzi ze sławnego rodu szamanów, jednak mimo tak szlachetnego pochodzenia, magia nie chce do niej przyjść. Dziewczyna widzi ją i czuje wokół siebie, jednak nie jest w stanie po nią sięgnąć. Fakt iż jej matka jest jedną z najważniejszych osób w Królestwie także nie poprawia jej sytuacji, a presja staje się coraz gorsza z roku na rok. Do tego stopnia, że Arrah coraz bardziej kusi sięgnięcie po zakazaną magię – taką, która zdobywa się oddając lata swego życia. Nie wiadomo jednak nigdy jak wiele magia zabierze temu kto po nią sięga. A niedługo okaże się, że jej brak przestanie być największym zmartwieniem młodej dziewczyny. Nad Królestwo nadciąga bowiem widmo pradawnej grozy.

 ,,Królestwo dusz” zachwyciło mnie stworzonym przez autorkę światem. Jego główną podwalinę tworzą wierzenia i związana z nimi plemienna magia. Afrykańska kultura kipi tutaj z każdej strony, nadając całości niezwykle egzotyczny charakter, choć jednocześnie całość przepełniona jest mrocznym klimatem. Osobiście na początku brakowało mi nieco wyjaśnienia niektórych pojęć, przyznam bowiem, że afrykańskie wierzenia nie są mi zbyt dobrze znane, na szczęście nie przeszkadzało mi to we wczuciu się w niezwykły klimat zawarty na kartach ,,Królestwa dusz”.

Sama historia również należy do ciekawych, nie mamy tutaj klasycznej dla książek fantasy wybranki, która swoją niezwykłością stawi czoła wszelkim wyzwaniom stawianym jej przez los. Wręcz przeciwnie, wyjątkowość Arrah czyni ją słabą i podatną na ataki. Jeżeli dodamy do tego dobrze nakreślony, inteligentny i trudny do pokonania czarny charakter robi się naprawdę ciekawie. Trochę zabrakło mi większej uwagi poświęconej pobocznym bohaterom, ale być może zostanie to jeszcze nadrobione w kolejnych tomach.    

Niestety ,,Królestwo dusz” nie uniknęło wad i podczas lektury mocno daje się we znaki iż jest to debiut autorki. Przede wszystkim styl w jakim została napisana książka jest mocno nierówny, a miejscami wręcz toporny. Książki nie czyta się lekko. Czasami akcja pędzi do przodu w takim tempie, że wystarczy nieuważnie przeczytać jedno zdanie by zgubić się w tym co właśnie się dzieje. Niektóre informacje powtarzane są zbyt często, podczas inne, mimo iż bardzo istotne dla fabuły, zostały wspomniane raz, a przy natłoku wydarzeń czytelnik może o nich zwyczajnie zapomnieć.

Kolejną wadą jest niestety opis na stronie wydawcy, który zdradza zbyt wiele z fabuły. Jeżeli możecie, po prostu go nie czytajcie. Sama historia co prawda jest miejscami dość przewidywalna, ale po co dodatkowo psuć sobie radość z lektury. Bowiem mimo tej przewidywalności, książka potrafi zaskoczyć w miejscach, których się tego nie spodziewamy. A bogaty świat i wszechobecna magia oddziaływają na wyobraźnię do tego stopnia, że można to książce wybaczyć. Przynajmniej ja nie żałuję poświęconego na książkę czasu. ,,Królestwo dusz” potrafi oczarować, trzeba tylko dać mu szansę.  

Jeżeli chodzi o wydanie, wydawnictwo Jaguar stanęło na wysokości zadania – książka naprawdę kusi by po nią sięgnąć. Piękna okładka, złote zdobienia, a także elementy dekoracyjne otwierające poszczególne części książki tworzą naprawdę miłą dla oka całość.

Rena Barron dostaje u mnie duży kredyt zaufania. Bowiem choć ,,Królestwo dusz” wymęczyło mnie nieco podczas lektury, to nie mogę zaprzeczyć, że były w tej książce elementy, które mnie zauroczyły i bez zbędnego owijania w bawełnę przyznam, że chcę poznać zakończenie tej historii.  Dlatego mam ogromną nadzieję, że autorka poprawi swój warsztat i powróci z naprawdę dobrym drugim tomem serii , której pełnego potencjału jeszcze nie ujawniła przed czytelnikami.  

Ocena: 6,5/10

Sara Glanc