„Królestwa i chaos” to już czwarta część przygód niezwyciężonego wojownika. Jak tym razem Rezkin poradził sobie z nowymi wyzwaniami?

Na wyspie Cael panuje chwilowy spokój. Jednak, żeby wyspa była nadal bezpiecznym azylem Rezkin musi udać się do innych królestw. Władca jednego z nich powierza mu zadanie, które z początku wydaje się niewykonalne. Jednak Rezkin musi mu podołać, inaczej życie jego poddanych znajdzie się w niebezpieczeństwie.

Przyznam szczerze, że chociaż poprzednie tomy mi się podobały, to zawsze znalazłam coś, co mi nie odpowiadało. Za to w części czwartej „Królestwa i Chaos” podobało mi się absolutnie wszystko. Jak na razie jest to najlepsza część. Gdy zaczęłam ją czytać, to nie mogłam się od książki oderwać i gdyby nie sprawy prywatne, to czytałabym ją cały dzień. Chociaż z drugiej strony, to dobrze, ponieważ przyjemność z czytania miałam rozłożoną na kilka dni.

Bardzo podobało mi się to, że wszyscy bohaterowie tak bardzo się rozwijają. Niektórzy swoją przemianę rozpoczęli już w poprzednich częściach, a niektórzy dopiero teraz zaczęli się zmieniać. Rezkin zaczyna zdawać sobie sprawę, że ma jakieś uczucia, chociaż stara się z nimi walczyć i nie do końca wie, jak z nimi postępować. Ma też coraz więcej pytań na temat swojej przeszłości. Wesson wydaje się pogodzony ze swoją mocą. Zaczyna angażować się w przedsięwzięcia Rezkina. Często sam wychodzi z jakąś inicjatywą. Jednak największym zaskoczeniem dla mnie było to jak wydoroślała Frisha. W poprzednich częściach nie zdobyła ona mojej sympatii. Była rozpieszczona i naiwna. Cały czas nie wiedziała czego chce, ciągle miała zmiany nastroju. Za to w tym tomie podejmuje ważne decyzja, które zmieniają kompletnie jej relacje z Rezkinem oraz całą jej przyszłość. Sytuacja, która miała miejsce na końcu, również mocno mnie zaskoczyła. Nadal nie jest to moja ulubiona bohaterka, ale podoba mi się, to, że przeszła taką dużą przemianę.

Co do fabuły, to nadal jest to książka bardzo brutalna. Co chwilę są jakieś walki, ktoś ginie, jest mnóstwo krwi i intryg. Rezkin nadal zaskakuje swoimi umiejętnościami i zmysłem strategii, ale to właśnie tym wszystkim autorka przekonała mnie do siebie już w pierwszej części. W tym tomie jest bardzo dużo wydarzeń, których się nie spodziewałam. Pojawiają się też nowi bohaterowie, którzy, chociaż nie pojawiają się często, będą ważni dla fabuły.

Podsumowując, ja z tej części jestem bardzo zadowolona i już nie mogę się doczekać kolejnego tomu. Jeżeli nie mieliście jeszcze okazji zacząć swojej przygody z ,,Kronikami Mroku” Kel Kade – koniecznie czym prędzej nadróbcie zaległości! Naprawdę warto!

Ocena: 10/10

Honorata Jamroży