Jestem być może mało obiektywna, ponieważ jestem fanką twórczości Anety Jadowskiej od jej pierwszej książki. Nikt jednak nie powie mi, że nie maczała w tym palców jakaś magia, bo każda kolejna pozycja podoba mi się jeszcze bardziej! To nie jest normalne! A w tym roku na święta autorka postanowiła nas rozpieścić tomem opowiadań, w których znajduje się wszystko co najlepsze – Dora, Nikita, Roman, Baal, Malina i kilkoro innych postaci. Dynia i jemioła. Nietypowe historie świąteczne to pozycja w sam raz na czas pomiędzy Halloween a świętami Bożego Narodzenia.


Dziesięć opowiadań, czyli dziesięć perełek. Noc potworów, Nieboszczyk, który za często się uśmiechał, Ballada dla świętej Ruty oraz Samhain w Sawie to historie poświęcone Nikicie, w różnych momentach jej życia – w tych sprzed pierwszego tomu jej cyklu Dziewczyny z dzielnicy cudów, i tych pomiędzy różnymi częściami. Noc potworów jest historią o tym jak Nikita próbowała spędzić wymarzone Halloween, ale przeszkodził jej w tym pewien niepozorny ryś. Miła historia, pokazująca Nikitę z nieco innej strony. Uwaga, po lekturze może nadejść gwałtowna ochota by oglądać serialowego Sherlocka. Ballada dla świętej Ruty jest historią cięższą, ale fascynującą, bo prawdopodobnie pokazuje moment, w którym Nikita znalazła w sobie coś co popchnęło ją do zmian. Nieboszczyk, który za często się uśmiechał to opowiadanie właściwie o tym, że lepiej nie wybierać się w wyprawy turystyczne w tak niebezpieczne miejsce jak Wars. I to, że miłych ludzi też może spotkać krzywda. Zwłaszcza jak grają na ukulele. No i kultowy komiks Barman i Rabin! Za to Samhain w Sawie to ukłon w stronę wielbicieli japońskiej demonologii (wielbiciele Robina mogą liczyć na jego obecność).

Malinie autorka poświęciła dwa opowiadania (znana jest z opowiadania Idiota skończony z antologii o tym samym tytule). Coś się skrada cichą nocą to historia o rodzinnym zjeździe na święta nietypowej rodziny i odwiedzinach niezapowiedzianego gościa. Rodzina Koźlaków jest absolutnie niesamowicie zabawna i mam nadzieje, że jeszcze nie raz zagości. Jednak to prababcia Narcyza, która pojawiła się w Powrót wiedźmy bojowej jest moją ulubienicą! Tyle dobra mogła zrobić dla Internetu! Tyle dobra! Internetowi trolle strzeżcie się! Pewnego dnia może znowu na was polować zamiast prowadzić Instagrama!

Wampir, który ukradł święta to duet Dory i Romana rozwiązujących historię… mumii. Wampir w najlepszej, złośliwej formie, do tego Dora używająca magii płodności, przechodnio pojawienie się także Witkaca. Dużo dobroci. Jednak wiadomo, że WSZYSCY czekali na jedno szczególne opowiadanie – 50 twarzy Baala! Najlepszy przykład na to, że jeśli będzie się naprawdę długo o coś autorkę męczyć to w końcu to napisze choćby dla świętego spokoju. I dobrze, bo to opowiadanie było tak dobre! Baal w swojej złośliwej okazałości no i to cudowne przekonanie Dory, że wprowadzenie 50 twarzy Greya do piekła mogło by stać się przyczynkiem do Apokalipsy… I wyłapałam pewną toruńską kawiarnię jako miejsce pełne inspiracji! Jak zacznę tam zaglądać ludziom do laptopów zwalę to na autorkę, że to jej wina. Nie moja wina, że też poczytałabym takie fanfiki, jakie tam były tworzone.

Jak pies z kotem oraz Duch, który stał się lisem to opowiadania, które wprowadzają nowe postaci, nie znane z wydanych do tej pory serii. Nie są nowe, można było je przeczytać wcześniej przy okazji świąt i tego ducha niosą w sobie wyraźnie. Przy Jak pies z kotem bawiłam się wyśmienicie, czekając jakie jeszcze psoty nietypowi sąsiedzi sobie sprawią. Natomiast Duch, który stał się lisem jest historią wzruszającą i dowodzącą tego, że uparte dziecko jest w stanie skruszyć nawet najbardziej zatwardziałe serce. I przyjaźni się nie szuka, ją się znajduje!

Jednak sama treść książki nie jest jedynym dobrem jakie dostajemy od wydawcy czyli wydawnictwa SQN. Są jeszcze obrazki! I to nie byle jakie, bo Magdy Babińskiej! Każde opowiadanie posiada własną plus okładka! Są absolutnie fenomenalne! Nawet ujęła Baala od najlepszej strony! Dodatkowo do książki dołączona jest także pocztówka przedstawiająca Dorę, Nikitę, Romana, Baala, Malinę, Witkaca, Kurczaczka i Robina w strojach na Halloween. Książka jest tak dopracowana, że ma nawet cudną wyklejkę w dynie! No po prostu cudo nad cudami. Całość w twardej oprawie – bardzo dobre rozwiązanie, bo nie ma strachu, że grzbiet pęknie przy takiej grubości, nie musiałam się więc trząść nad tym, że ją zniszczę. Zaniepokojonych uspokajam – oprawa może i twarda, ale i tak doskonale pasuje do pozostałych książek Anety Jadowskiej wydanych przez SQN.

Dynia i jemioła to doskonała pozycja do czytania w święta, nie tylko Halloween i Boże Narodzenie. Czyli właściwie nadaje się zawsze. Bo zawsze jest jakieś święto – Wielkanoc, Zielone Świątki, Dzień Kobiet, Dzień Dziecka, Dzień Doradcy Podatkowego (jest taki! 11 maja!), Święto Kaszanki, czyjeś urodziny, imieniny, etc. To co jest najlepsze – po te opowiadania może sięgnąć każdy bez względu na to, czy ma za sobą do tej pory wszystkie wydane książki Anety Jadowskiej, tylko niektóre, czy też nie czytał nic. Są w pełni zrozumiałe (choć wiadomo, że jednak więcej smaczków wyciągnie ktoś kto zna cykl o Dorze, Nikicie czy Witkacym) ponadto są wolne od spoilerów.

Jednak jest coś co umknęło zarówno autorce jak i wydawcy. Na okładce powinno być wyraźnie ostrzeżenie, że po przeczytaniu Dyni i jemioły przychodzi ogromne pragnienie, żeby ponownie przeczytać pozostałe książki autorki. Stos książek do przeczytania zaraz mnie przygniecie, a ja mam tak straszną ochotę by wrócić do heksalogii. Powinno się było mnie uprzedzić (choć i tak nie powstrzymało by mnie to przed przeczytaniem przecież).

Liczę na to, że autorka zrobi sobie teraz taką nową tradycję wydawania zbioru opowiadań co roku na święta. No dobrze, może co dwa lata, niech będzie. Na pewno niech się spodziewa fali pytań kiedy będzie dalej coś o Romanie/Baalu/Malinie, etc. (niepotrzebne skreślić). Czytelnik taki jest, dasz mu palec, odgryzie rękę. Jednak nie można inaczej, kiedy dostaje się takie dobroci. Wciągają w nałóg.

Ocena: 10/10

Magdalena Ostrowska