,,Droga do Wyraju’’ to książka której nie sposób było przegapić. I przyznamy szczerze, że i nas zaintrygował debiut Kamili Szczubełek, dlatego postanowiliśmy nadrobić zaległości i dziś zapraszamy Was do poznania pierwszego tomu serii ,,Demony Welesa’’.

Wąpierz Elgan nie należy do klasycznych przedstawicieli swego rodzaju. Bo powiedzcie ile znacie wampirów, które pragną żyć z ludźmi w przyjaznych stosunkach, a nade wszystko cenią sobie święty spokój? Niestety, dobre chęci Elgana zazwyczaj przynoszą mu więcej kłopotów, niż korzyści i w ten właśnie sposób zaczyna się nasza historia. Pod opiekę wąpierza trafia pewien cuchnący (dosłownie) demon, którego trzeba jak najszybciej odeskortować do Czarnoboga. W wykonaniu tego, jak się okaże, niełatwego, zadania pomagać mu będzie Dorada – równie piękna, co pyskata szamanka. Jak nietrudno się domyślić, ta drużyna stanowi dość wybuchową mieszankę charakterów i ich wyprawa nie obędzie się bez licznych przygód.

,,Droga do Wyraju’’ to lekka, niezobowiązująca lektura, w której akcja cały czas pędzi przed siebie, czasami można by rzecz, że nawet aż za bardzo. Nie brak tu bowiem pewnych przeskoków czasowych, ale także myślowych, przez co niektóre zachowania bohaterów wydają się nie do końca logiczne bądź na siłę wymuszone byleby popchnąć pewne wątki do przodu. Na szczęście jednak nie psuje to lektury na tyle, by chciało się ją przerwać. Wręcz przeciwnie, książkę czyta się tak jak została napisana – lekko i dość przyjemnie, a pojawiający się w niej humor potrafi wywołać szczery uśmiech podczas lektury. Dodatkowym atutem dla miłośników słowiańszczyzny będzie również fakt iż całość została oparta na słowiańskich wierzeniach. Nie spodziewajcie się tu jednak ich szczegółowych opisów czy wiernego odwzorowania istot, wierzeń czy obrzędów. Kamila Szczubełek pokusiła się raczej o luźna interpretację i dopasowanie elementów na potrzeby opowiadanej przez siebie historii. Nie jest to bynajmniej wada, efekt końcowy jest bowiem bardzo przyjemny w odbiorze.

Jeżeli chodzi zaś o bohaterów, to trzeba przyznać, że duet Elgan-Dorada zdecydowanie stanowi najmocniejszy element całej powieści. Widać, że w kreację tej dwójki włożono sporo serca i choć osobiście nie pałam jakąś wielką sympatią do szamanki, to muszę przyznać, że postać wąpierza bardzo mi się podobała. Z początku można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z taką ,,wampirzą-pierdołą’’ bowiem biedak co rusz zostaje przez kogoś wmanewrowany w robienie rzeczy na których bynajmniej nie ma ochoty i nic mu nie pomagają jego wampirze moce, a ludzie bynajmniej nie wydają się wiele robić z tego, że obcują z potężną mroczną istotą jaką w końcu jest. Pierwsze wrażenie bywa jednak mylne i w trakcie lektury przekonamy się, że Elgan potrafi sobie radzić, a co ważniejsze z przyjemnością towarzyszy mu się w jego wyprawie.

,,Droga do Wyraju’’ dała się poznać jako lekka, rozrywkowa fantastyka, podana w słowiańskiej oprawie i okraszona magią stylizowaną na słowiańskie wierzenia. Nie jest to może debiut pozbawiony wad, ale jednocześnie mimo ich obecności jest to książka przy której można spędzić kilka przyjemnych chwil. Dlatego, jeżeli szukacie niezobowiązującej lektury, która zapewni Wam nieco rozrywki i parę razy rozbawi w trakcie jej czytania, to dobrze trafiliście. A sama przyznam szczerze, że życzę autorce by rozwijała swój warsztat, bo z chęcią sięgnę po jej kolejne książki, w tym po kolejne tomy serii ,,Demony Welesa’’.

Ocena: 6/10

Sara Glanc