W niewielkim miasteczku w sercu Ameryki zaczynają znikać dzieci – brzmi jak jeden z wielu horrorów, nieprawdaż? A jednak ,,Coś zabija dzieciaki”, mimo iż na pierwszy rzut oka może nie wyróżniać się wśród wielu innych pozycji, miało w sobie coś co skusiło mnie do sięgnięcia po pierwszy tom serii. Jeżeli jesteście ciekawi, czym było owe coś i macie odwagę odkryć kto kryje się za małomiasteczkowym horrorem, zapraszam do lektury.

W Archer’s Peak liczba zaginionych dzieci wciąż się powiększa, a ludzie zaczynają tracić nadzieję na odnalezienie ich żywych. I choć jeden chłopak zdołał się wymknąć tajemniczemu sprawcy całej makabry, prawda jest zbyt straszna i niesamowita by dorośli mogli w nią uwierzyć. Szczęście w nieszczęściu do miasteczka przybywa – Erica Slaughter – dla której takie sytuacje to chleb powszedni. Erica trudni się bowiem zabijaniem potworów. I właśnie rozpoczyna nowe łowy.

,,Coś zabija dzieciaki” to miks tajemnicy i akcji w iście krwawej oprawie. Tytuł garściami czerpie z klasycznych dla horrorów elementów, mamy tu bowiem: małą mieścinę, tajemnicze zaginięcia, krwiożercze potwory, enigmatyczną zabójczynię, wplątanego w całą aferę chłopaka i jeszcze parę innych elementów, których nie będę już zdradzać. Co ważniejsze jednak, całość tworzy, choć może pozbawioną oryginalności, to jednak przyjemną w odbiorze mieszankę. Akcja jest dynamiczna, historia wciąga, a bohaterowie, choć w szczególności mam tutaj na myśli Ericę, zapadają w pamięć i aż chce się poznać ich historię. Choć na poznanie przeszłości panny Slaughter przyjdzie nam poczekać do kolejnych części serii, jednak już to co zaserwowali autorzy w pierwszym tomie daje nadzieję, że ,,Coś zabija dzieciaki” może nas jeszcze zaskoczyć.

Pod względem wizualnym komiks, jak na horror przystało, jest odpowiednio mroczny i, w tym akurat przypadku, krwawy. Przyznam szczerze, że najbardziej podobał mi się tutaj dobór kolorów, które w odpowiednich momentach odprawiają kluczową rolę w oddaniu klimatu grozy. Kolejnym wartym uwagi elementem jest przedstawienie źródła zagrożenia – potwory nie zostały tu jednoznacznie pokazane, ich sylwetki nieco rozmyte, stanowią raczej połączenie czarnego kształtu z niepokojącymi maźnięciami czerwieni, co dodatkowo działa na wyobraźnię. Osobiście też, nie będę ukrywać, spodobał mi się wygląd głównej bohaterki, ale to już kwestia gustu – mnie Erica po prostu kupiła.  

Choć jak na razie ciężko powiedzieć, by komiks ten w jakiś sposób się wyróżniał na tle innych tego typu pozycji, to jednak trudno mi też zaprzeczyć, że to po prostu dobry pierwszy tom serii, która skrywa w sobie spory potencjał. Czyta się szybko, przyjemnie, a ciekawy dobór kolorów ma w sobie coś co przyciąga wzrok i dodaje całości tajemniczości i grozy. Zdecydowanie sięgnę po kolejny tom, ciekawa w jakim kierunku to wszystko pójdzie.

Ocena: 7,5/10

Sara Glanc