Po pierwszą książkę Ewing Lynne – Córki księżyca tom 1: Bogini nocy. W zimnym ogniu, sięgnęłam przypadkiem – kolejna ładna okładka w sklepie, która zachęciła mnie do lektury. Tytuł okazał się być pierwszymi dwoma opowiadaniami z trzynastotomowej serii dla młodzieży. Wszystkich ciekawych, czy warto się zapoznać z tą serią, serdecznie zapraszam do lektury recenzji.
Vanessa, Catty, Serena i Jimena – do niedawna wydawało im się że są po prostu dziwne, jednak prawda jest o wiele bardziej szokująca, dziewczyny dowiadują się, że są piętnastoletnimi córkami bogini. Każda z nich ma inną moc lub też dar. Zanim bohaterki odkryły prawdę o sobie, bardzo trudno było im zrozumieć, dlaczego dzieją się w ogół nich dziwne rzeczy.
Vanessa posiada umiejętność stania się niewidzialną – trudno jednak powiedzieć, czy jest to dla niej darem czy przekleństwem, ponieważ często tego nie kontroluje i „niechcący” robi się niewidzialna w stresujących sytuacjach. Catty podróżuje w czasie, potrafi tworzyć tunele czasu i dzięki nim być gdzie indziej lub obserwować daną sytuację z innego punktu. Serena umie czytać w myślach, jednak często robi to nieświadomie, co było to szczególnie uciążliwe gdy była młodsza – miała dużo problemów przez to, że nie wiedziała, że inna osoba pomyślała coś w głowie, więc odpowiadała jej jakby tamta wypowiedziała to na głos. Jimena zaś ma zdolność przewidywania przyszłości – wystarczy by dotkneła kogoś aby zobaczyła jakiś istotny fragment przyszłości danej osoby, niestety przeważnie są to złe wydarzenia. Co się zaś tyczy samych ”bogiń”, to zostały one zesłane na ziemie, aby bronić jej mieszkańców przed pradawnym złem – Atroxem, który poluje na ludzi i wysysa z nich całą nadzieję. Ma armię wyznawców – swoich ofiar, które aby sobie chwilowo „ulżyć” wysysają nadzieję z kolejnych osób w ten sposób jeszcze bardziej powiększając swoje szeregi. Jak w każdej młodzieżowej książce nie może też zabraknąć chłopaków, w których bohaterki się zakochują. I tu przeważnie zaczynają się kłopoty. Nie dość że dziewczyny muszą stawić czoła pradawnemu złu, to jeszcze mają typowo nastolatkowe problemy. Tworzy to czasem dość wybuchową mieszankę.
Pierwsza historia – „Bogini nocy” – opowiada o Vansessie. Z kolei w „W zimnym ogniu” opowieść jest snuta z punktu widzenia Sereny i to właśnie ją autorka wysuwa na pierwszy plan. Uważam ,że jest to bardzo ciekawy zabieg, pozwalający lepiej poznać każdą z bohaterek, ale także umożliwiający zobaczenie opisywanych wydarzeń z innego punktu widzenia.
Historie z jednej strony są dość banalne i chyba nie zaskoczą żadnego czytelnika, ale z drugiej strony trzeba przyznać, że całość czyta się całkiem miło i szybko. Jedynym elementem, który dość mocno mi przeszkadzał, a wręcz raził podczas lektury, było propagowanie przez autorkę chodzenia, a nawet wymykania się, do klubów nocnych. W książce opisanych zostało parę klubów, które na jeden, dwa wieczory w tygodniu zmieniały się w kluby dla nastolatków. Ubiór i zachowanie jakie były w tych miejscach modne, jak dla mnie, zdecydowanie nie pasuje do piętnastolatek – odsłonięty brzuch, sexowne wcięcia w spódnicy, głębokie dekolty oraz odsłonięte plecy. Do tego należy dodać opisy zmysłowych tańców oraz wspominanie jak niektórzy za bardzo szaleją z płcią przeciwna po kątach. Gdyby bohaterki miały te osiemnaście-dziewiętnaście lat byłoby to bardziej na miejscu i łatwiejsze do przełknięcia. Tak pozostaje mi jedynie uczcie, że autorka trochę za bardzo się zagalopowała.
Pomimo pewnych uproszczeń w historii i zbytniej rozwiązłości bohaterów, którzy tak naprawdę są jeszcze dziećmi z chęcią sięgnę po kolejne tomy serii. Nie jest to lektura wnosząca jakieś wartości czy posiadająca głębsze treści, ale z pewnością nadaje się jako miły przerywnik i pozwala na chwilowe oderwanie się od rzeczywistości.
Ocena: 6/10
Kasia Krzewińska
Najnowsze komentarze