,,Cień wysokiej przestrzeni” był jednym z tych debiutów, który wiedziałam, że po prostu muszę przeczytać. I dlatego dziś zabieram Was ze sobą w podróż nie tylko w czasie, ale także i w przestrzeni, przed nami wyprawa na Ziemię, Księżyc i Marsa!
Mars – losy dwóch androidów, jednego badającego w kopalni przypadek zaginionej sondy, drugiego będącego swego rodzaju odpowiednikiem ,,damy do towarzystwa”. Księżyc – po jego ciemnej stronie dwójka ludzi wraz z rozwijającą się sztuczną inteligencją pracują nad wspólnym projektem. I Ziemia – pod koniec dwudziestego pierwszego wieku spotyka się dwójka młodych ludzi. Trzy miejsca, trzy odmienne czasy, to podróż w czasie i przestrzeni pokazująca wizję przyszłości, która z jednej strony może wydawać się spełnieniem marzeń, jednak czy jest nim w rzeczywistości?
,,Cień wysokiej przestrzeni” to opowieść o tym dokąd zmierza ludzkość, o tym jak technologie odmieniają nasze życia i otaczający nas świat. To także opowieść o sztucznej inteligencji, o tym jak wiele człowiek jest gotowy poświęcić w zamian za wygodne życie, ale także rozważania, co czyni nas ludźmi i gdzie kryje się granica między tym co ludzkie, a tym co już człowiekiem nie chcemy nazwać. Wymieniać można by długo, bo we wspomnianych wcześniej wątkach znalazło się sporo miejsca na tego typu rozważania i stanowią one główną oś całej książki. Autorzy zabierają nas w podróż, która nie ma na celu jakiś wielkich przygód, nie znajdziecie tu wiele akcji, gwałtownych emocji czy wzruszeń, to opowieść mająca skłonić nas do zastanowienia się nad pewnymi sprawami, niekiedy przybierające formę wykładu i zamknięta w trzech aktach.
Jeżeli chodzi zaś o samą fabułę, to muszę przyznać, że najdłuższy wątek, czyli ten rozgrywający się na Ziemi, najmniej mi się podobał. Z pozoru dostajemy dwójkę młodych ludzi, którzy mają się ku sobie, jednak w ich relacji brakowało mi chemii, a dialogi przypominały najbardziej akademickie dysputy czy filozoficzne rozważania. Wiadomo, miało to na celu wywołać swego rodzaju interakcję z czytelnikiem, zmusić go do zastanowienia się nad pewnymi sprawami, ale momentami wypada to nieco sztucznie i utrudnia lekturę.
Za to pozostałe dwa wątki – księżycowy i marsjański – są zdecydowanie ciekawsze. W nich również nie brakuje rozważań na temat ludzkiej przyszłości, sztucznych inteligencji, tego kim jesteśmy i dokąd zmierzamy i co tak naprawdę czyni z nas ludzi, wymieniać można by sporo, jednak zostały one zgrabniej wkomponowane w fabułę. Sami bohaterowie też wydali mi się dużo bardziej interesujący i łatwiej było mi się wczuć w przeżywane przez nich rozterki. Moimi ulubieńcami zdecydowanie została dwójka naukowców Fiona i Kriis na swój sposób matkujący rozwijającej się sztucznej inteligencji. Obserwowanie ich nadziei, ale także niepokojów związanych z SI, a także wykonywaną przez nich misją było niezwykle interesujące. Ale także Ci mniej ludzcy bohaterowie, jak Yutris czy Ada potrafili zaskoczyć i czasami wręcz nachodziło mnie pytanie, czy nie wykazywali więcej człowieczeństwa niż ludzcy bohaterowie. A przynajmniej przeżywane przez nich uczucia zdawały się dużo wyraźniejsze i mocniejsze od tych, które obserwowałam między Harukim i Natalią.
Jak już wspomniałam sporą część książki zajmują zarówno technologiczne jak i nieco filozoficzne rozważania. Takie fragmenty bywają niekiedy uciążliwe i sprawiają, że ciężko przebrnąć przez daną pozycję. Byłam więc pod sporym wrażeniem, że dwójce debiutantów udało się napisać książkę, która nie dość, że kryje w sobie tyle tego typu treści, to dalej stanowi przyjemną lekturę. Nie trzeba też być specjalistą w żadnej dziedzinie by pojąć o czym obecnie mówią bohaterowie czy zrozumieć rozterki, które nimi targają. Książka jednak mimo wszystko wymaga skupienia podczas lektury, w szczególności na początku, gdy jeszcze nie do końca orientujemy się w realiach w których żyją bohaterowie, a co chwilę przeskakujemy pomiędzy poszczególnymi wątkami i okresami historii ludzkości.
Wydanie prezentuje się naprawdę ładnie – twarda oprawa, klimatyczna okładka i mimo, że nieszczególnie przepadam za żółtym kolorem, to muszę przyznać, że barwy komponują się tutaj naprawdę fajnie. Na stronie Audioteki czeka na Was również audiobook, w udanym wykonaniu Leny Schimscheiner.
Jeżeli lubicie science fiction, nie przeszkadzają Wam długie naukowe i pseudonaukowe rozważania, ,,Cień wysokiej przestrzeni” powinien trafić na waszą listę do przeczytania. Niewielu polskich autorów zapuszcza się w tak odległe rejony jak Aleksandra i Tomasz Zelek, a biorąc pod uwagę iż to ich debiutancka książka, to trzeba przyznać, że odwalili oni kawał dobrej roboty.
Ocena: 7/10
Sara Glanc
Najnowsze komentarze