Akame ga Kill! to shōnen* z gatunku dark fantasy – ta krótka informacja w zupełności mi wystarczyła, bym zainteresowała się tym tytułem.  Nie będę ukrywać, że uwielbiam tego typu historie i z ciekawością sięgam po każdy tytuł wpasowujący się w te ramy, żądna przygód jakie będą na mnie czekać na kartach kolejnych tomików. Jak więc wypadła pierwsza wizyta w świecie mangi Akame ga Kill!? Zapraszam do lektury recenzji pierwszego tomu serii.

Tatsumi wraz z dwójką przyjaciół opuścił rodzinną wioskę, by wyruszyć do stolicy, gdzie ma nadzieję zarobić dość pieniędzy by wspomóc swój podupadający dom i jego głodujących mieszkańców. Niestety szybko przekonuje się, że nic nie jest tak proste jak byśmy tego chcieli, a pierwszy dzień w wielkim mieście brutalnie uświadamia mu, że nikomu nie może ufać. Okradziony, bez perspektyw zdobycia dobrze płatnej pracy, ma jednak szczęście w nieszczęściu i otrzymuje możliwość przenocowania u przemiłej szlachcianki, która zdaje się wyszukiwać takich jak nasz bohater zagubionych łowców przygód. Jednak tej samej nocy rezydencje jego wybawczyni atakuje grupa bezwzględnych zabójców – Night Raid.

Akame Ga Kill! to tytuł, który próbuje przełamać konwencję podziału bohaterów na tych dobrych i złych. I tak wybawicielka Tatsumiego okaże się nie mieć czystych intencji, a bezwzględni zabójcy będą działać w imię wyższej spawy, choć bynajmniej nie łudząc się iż to co robią da się usprawiedliwić choćby najszlachetniejszymi pobudkami. Jednak ponad tym wszystkim gdzieś w stolicy w imieniu nieletniego władcy władzę nad krajem sprawuje demoniczny premier, główny cel Night Raid i źródło upadku nie tylko serca kraju, ale także okolicznych miast i wiosek cierpiących pod złymi rządami tak jak rodzinna wioska naszego bohatera.

Jak nietrudno się domyślić, poza wspomnianym już Tatsumim – wiejskim chłopakiem, muszącym szybko nauczyć się żyć w brutalnym świecie, dalekim od jego marzeń i wyobrażeń o przygodach i sławie zdobytej w stolicy, manga skupia się na członkach Night Raid. Poza tytułową Akame, cichą, nieco dziwaczną, ale przede wszystkim bardzo skuteczną zabójczynią władającą kataną, spotkamy w niej między innymi: bardzo nerwową, ubierająca się na różowo snajperkę, dziewczynę-kota, która swoimi pięściami potrafi zmiażdżyć najtwardszego wroga, okularnicę, której bronią są olbrzymie nożyce oraz geja walczącego w przypominającej robota zbroi. To rzecz jasna nie wszyscy członkowie grupy, ale dają oni dobry zarys tej dziwacznej gromadki złączonej wspólnym celem.

Oczywiście, pierwszy tom stanowi dopiero zarys historii i w kolejnych z pewnością przyjdzie nam lepiej poznać poszczególnych członków Night Raid, a także zobaczyć ich w akcji. Już w pieszym tomie nie brakuje emocjonujących walk a dynamiczna kreska w pełni oddaje emocje towarzyszące walkom.

Osobiście jednak brakowało mi czegoś co wyróżniłoby ten tytuł spośród wielu innych podobnych serii. Nawet bohaterowie, choć nieco dziwaczni, wydają się być dość standardowi: wymądrzająca się panienka, panienka z uszkami, okularnica, itd. Można powiedzieć, że autor zdecydował się na standardy mające szansę przypaść czytelnikom do gustu, tak aby każdy znalazł postać dla siebie.

Tomik został wydany w standardowym formacie, wewnątrz znajdziemy jedną kolorową stronę i kilka krótkich dodatków na końcu tomiku. Pod obwolutą zaś ukryty jest „Dziennik Tatsumiego” czyli codzienne życie grupy zabójców.

Akame ga Kill! nie zaoferowało mi nic czego nie znałabym już z innych serii tego typu. Pomimo braku wyraźnego podziału na złych i dobrych bohaterów, tytuł ten czerpie garściami ze sprawdzonych schematów. Jednakże dość spora liczba bohaterów daje możliwość, żeby każdy czytelnik znalazł swojego idola, dla którego będzie z zainteresowaniem śledził dalsze losy Night Raid. Osobiście jednak po tak popularnym tytule spodziewałam się czegoś więcej.

*manga przeznaczona głównie dla chłopców

Ocena: 6/10

Sara Glanc

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Waneko.