,,Czarne Miasto” to Śląsk przedstawiony w niecodzienny sposób – w oczach Marty Knopik zmienił się on w miejsce magiczne, żyjące starymi opowieściami i legendami. Dziś pragniemy Was zaprosić do wywiadu, w którym autorka opowiada nieco więcej o tym miejscu, a także o swoich dalszych literackich planach.

źródło: https://wydawnictwolira.pl/autorzy/marta-knopik/

Czytając ,,Czarne Miasto” czuć, że Śląsk jest dla Pani ważnym miejscem. Może Pani opowiedzieć coś więcej na ten temat?

Pochodzę z rodziny, która nie ma swojej stałej rodowej siedziby. Moi dziadkowie przybyli ze wschodu Polski różnych jej dzielnic na Dolny Śląsk, moi rodzicie zaś wybrali sobie do życia Górny Śląsk. Tu mam swoją Małą Ojczyznę, a każdy takiej potrzebuje jako jednego z elementów swojej tożsamości. Można powiedzieć, używając motywu z powieści „Czarne Miasto”, że moja rodzina sobie ten  Śląsk adoptowała, albo odwrotnie, oddała mu się do adopcji. Ja w każdym razie czuję się ze Śląskiem mocno związana.

W ,,Czarnym Mieście” Śląsk objawia się jako miejsce magiczne, choć mające też swoje mroczniejsze strony. Z czego zrodził się pomysł umagicznienia tego miejsca? A może na co dzień właśnie tak postrzega Pani Śląsk?

Pisanie powieści rozpoczęłam w okresie, kiedy czujniki smogowe w moim regionie codziennie świeciły na czerwono, sygnalizując, że jest bardzo źle i że lepiej nie wychodzić z domu. Paradoksalnie ta unosząca się nad miastem ciemna i zabójcza dla zdrowia mgła, przykrywająca fragmenty krajobrazu, układająca się smugami w powietrzu, nadała krajobrazowi tajemniczości. Z tej mgły, można powiedzieć,  wyłoniły się kolejne fragmenty książki. Myślę, że to właśnie dało efekt magiczności przedstawionego świata.

Śląsk nie jest miejscem łatwym do życia, da się to odczuć również podczas lektury Pani książki. A mimo tego ma w sobie coś co sprawia, że ludzie nie chcą go opuszczać. Czym jest owo ,,coś” dla Pani?

Ja myślę, że działa tu coś, o czym już wspomniałam, mianowicie efekt Małej Ojczyzny, którą odczuwamy jako część siebie.

Ma Pani swoje ulubione miejsce na Śląsku?

Tak, mam. Dużo jeżdżę na rowerze i lubię śląskie ścieżki rowerowe, na przykład  wyznaczoną w Lasach Lublinieckich Leśną Rajzę, Żabie Doły, miejsce wyjątkowe, ptasi raj powstały na dawnych terenach kopalnianych. Lubię również Beskid Śląski. Mam tam wiele swoich ulubionych miejsc, czyli, jak widać, uciekam w zieleń i ciszę.

Co najbardziej pani kocha w Śląsku?

Lubię Ślązaków za bezpośredniość, szczerość i bezpretensjonalność. Lubię żurek śląski oraz piwo ze śląskich browarów. No i śląskie legendy, wszystkie te zmory i utopce.

A czego nienawidzi?

Smogu. Z tym powinno się coś zrobić.

Legendy, folklor, fragmenty starych kronik – to elementy, które nadają Pani książce niezwykły klimat. Korzystała Pani z jakiś źródeł, a może są to zasłyszane przez Panią historie?

Korzystałam z rozmaitych zbiorów legend, antologii i opracowań. Nie znalazłam niestety tych opowieści w formie mówionej. Może z tej tęsknoty za kontaktem z żywą opowieścią powstała postać Genowefy Gwóźdź postaci, do której mam wielki sentyment i z którą najciężej było się rozstać.

,,Czarne Miasto” jest pierwszym tomem, który ma otwierać cykl opowieści z Czarnego Miasta – czy może Pani zdradzić ile jeszcze razy przyjdzie nam odwiedzić owo niezwykłe miejsce i kiedy możemy spodziewać się kolejnego tomu?

Kończę kolejną powieść, której akcja osadzona jest w Czarnym Mieście. Nie jest to jednak kontynuacja fabularna, choć spotykamy i poznajemy bliżej niektórych bohaterów, których znamy z pierwszej części, na przykład Kazię oraz Lolka, postać epizodyczną, która tutaj objawia się w całej krasie. Akcja w całości dzieje się w czasie Roku Zaćmienia. Myślę, że książka pojawi się na początku kolejnego roku.

W ,,Czarnym Mieście” zdecydowanie dominują postacie kobiece, czy w kolejnych tomach planuje Pani oddać większy głos męskim postaciom?

Tak, główny bohater to mężczyzna. Przybywa do Czarnego Miasta służbowo, jako przedstawiciel zagranicznej kancelarii prawnej i szuka spadkobiercy ich klienta. Czarne Miasto wciąga go w labirynt swoich korytarzy.

Czy w jakiś sposób czuje się Pani podobna do swoich bohaterek? Łączy je z Panią silna więź?

Oj tak, zwłaszcza ze wspomnianą już przeze mnie Genowefą Gwóźdź. Tak sobie myślę, że ja sama chciałabym nią być, leczyć opowieściami, siebie i innych. Jeśli chodzi o Siostry Bebe, to pewnie nie bez znaczenia jest fakt, że ja sama mam siostrę, siostrę mądrą, pielęgnującą siostrzeństwo i dbającą o relacje rodzinne, taką trochę Biankę z Białego Miasta 🙂

Czy poza kolejnymi wizytami w ,,Czarnym Mieście” planuje Pani napisanie również jakiś innych książek?

Mam gotowe spore fragmenty dwóch innych rzeczy, które powstają równolegle, najczęściej pod wpływem impulsów. Myślę też o napisaniu książki przygodowej dla młodzieży, takiej, w której wykorzystałabym niektóre fascynujące wątki i postaci, które znalazłam wśród starych baśni i legend. Chciałabym ocalić je przed zapomnieniem.

,,Czarne Miasto” jest pani debiutem literackim – dlatego chciałam się spytać jakie są Pani pierwsze wrażenia z literackiego świata? Co najbardziej się Pani podoba w pracy pisarki?

Tak się złożyło, że książka miała premierę tuż przed pandemią, zatem moje doświadczenia są na razie dość ograniczone. Nie było ani targów książki ani spotkań autorskich, teraz dopiero jestem w trakcie ich umawiania. Mam natomiast sporo doświadczeń z kontaktów z osobami zajmującymi się recenzowaniem książek, pisaniem o nich, przeprowadzaniem wywiadów z pisarzami i są to doświadczenia bardzo pozytywne. To fascynaci literatury, osoby pełne pasji i entuzjazmu. A w pracy pisarki lubię te momenty zanurzenia się pod taflę codzienności, do cichej, cienistej krainy wyobraźni. To mój świat.

Pisanie jest Pani pasją, pracą, hobby? A może wszystkim po trochu?

Na razie jest wszystkim po trochu. Chciałabym, żeby było moją pracą  i w tym kierunku zamierzam iść.

Pani ulubiona książka to…?

„Droga” Cormaca McCarthego. No i „Zaproszenie na egzekucję” Vladimira Nabokowa. I jeszcze „Wszystkie imiona” Jose Saramago. I tak naprawdę jeszcze wiele wiele innych J

Dla wielu branż nastał teraz trudny okres, przez pandemię nie odbyło się wiele wydarzeń, ograniczone są spotkania. Również dla Śląska ostatnie miesiące były wyjątkowo trudne. Jak to Pani odczuła?

Tak się złożyło w moim życiu, że już wcześniej, przed okresem zamknięcia w domach, właśnie tak spędzałam czas, czyli w izolacji (pisarskiej), zatem nie odczułam większej zmiany. Bałam się oczywiście o moich bliskich, początkowo wszystko rysowało się przecież w dość ponurych barwach i czułam się trochę tak, jakbym była świadkiem końca czegoś, końca świata, który znam. Na jakiś czas odcięłam się od wiadomości, bo wywoływały we mnie lawiny strachu. Wykorzystałam jednak ten czas twórczo.