O Emily Giffin słyszałam już dużo wcześniej, jednak nigdy mnie do niej nie ciągnęło, chociaż moja mama bardzo mi jej książki polecała. Jednak, gdy tylko nadarzyła się okazja, żeby przeczytać ,,Wszystko, czego pragnęliśmy” nie zastanawiałam się za długo i muszę przyznać, że była to bardzo dobra decyzja.

,,Wszystko, czego pragnęliśmy” ma trzech głównych bohaterów:

Ninę, która z pozoru wiedzie idealne życie. Ma wspaniałego syn Fincha, który właśnie dostał się na studia do elitarnej szkoły, bogatego męża Kirka, organizuje akcje charytatywne, jednak wszystko w jednej chwili rozpada się jak domek z kart.

Toma, samotnego ojca, wychowującego swoją córkę, Lyle. Żeby wiązać koniec z koniec, poza pracą stolarza dorabia sobie wieczorami jako kierowca ubera.

Lylę, która dostała się do prywatnego liceum do którego uczęszcza Finch, dzięki stypendium. Próbuje za wszelką cenę dopasować się do nowego otoczenia. Fakt, że ma latynoską urodę po matce, alkoholiczce, wcale jej w tym nie pomaga.

Losy całej trójki łączą się ze sobą pewnej nocy za sprawą szokującego zdjęcia.

Książka jest bardzo emocjonująca. Nie da się jej przeczytać nic nie odczuwając. Często przewijają się takie uczucie jak gniew, współczucie. Po przeczytaniu myślę, że każdego najdzie refleksja, że, gdyby o niektórych rzeczach powiedzieć otwarcie i gdyby, nie popełniło się niektórych błędów w wychowaniu do sytuacji opisanej w książce by nie doszło. Każdy bohater został bardzo dobrze przedstawiony. Można dokładnie dowiedzieć się co dana postać czuła i myślała w danej sytuacji dzięki temu, że historia została opisana oczami Toma, Niny i Lyli. Muszę przyznać, że bardzo mi się ten zabieg podobał.

Polubiłam też głównych bohaterów. Popełniają oni sporo błędów, nie są idealni, ale właśnie dzięki temu stają się bardziej ludzcy, nie są to tylko wymyślone postacie, ale każdy może się z nimi utożsamić. Widać, że autorka dokładnie przemyślała fabułę i bohaterów. Nie znalazłam w książce żadnych niespójności.

,,Wszystko, czego pragnęliśmy” porusza kilka bardzo ważnych obecnie tematów jakimi są hejt, gwałt i samobójstwo. Żyjemy w czasach, gdzie ludzie myślą, że wszystko im wolno. Zwłaszcza w Internecie niektórzy krytykują innych, często nie przepierając w słowach i nie zdają sobie sprawy lub nie chcą zdawać sobie sprawy, albo co gorsza zdają sobie z tego sprawę, ale zupełnie ich to nie obchodzi, że niektórych może bardzo to dotknąć. Osoby, które mają słabszą psychikę mogą targnąć się nawet na własne życie. Ma to miejsce szczególnie w przypadku młodych osób, które są bardzo podatne na otoczenie i przejmują się tym co inni sobie o nich pomyślą. Nie należy tego jednak generalizować, ponieważ starsi również nie radzą sobie z bezpodstawną krytyką. Myślę, że niektórym przydałaby się dokładna definicja hejtu, bo może nie zdają sobie nawet sprawy, że to co robią jest właśnie hejtowaniem. Podążając za definicją słownika języka polskiego „hejt to obraźliwy lub agresywny komentarz zamieszczony w Internecie”[1], uogólniłabym troszkę tę definicję i hejtem nazwałabym obraźliwym komentarzem w ogóle, nie tylko w Internecie. Dla tych co zmagają się z obrażaniem przygotowałam kilka rad, jak poradzić sobie z hejtem ze strony otoczenia.

  1. Pierwszą główną radą jest to, żeby bardziej uwierzyć w sobie. Jeśli robi się to co sprawia, że jest się szczęśliwym nie ważne jest zdanie innych. Należy pamiętać, że życie ma się tylko jedno i trzeba przeżyć je jak najlepiej, robiąc to co sprawia nam przyjemność, nie innym. Oczywiście należy robić rzeczy, które innym nie sprawiają krzywdy. J
  2. Kolejną radą jest to, że trzeba sobie uzmysłowić kim tak naprawdę jest hejter. Często jest to osoba, która nam po prostu czegoś zazdrości. Czy to pomysłu na coś, popularności, wyglądu, szczęścia. Ma za dużo wolnego czasu i woli żyć życiem innych niż zrobić coś fajnego w swoim. Czy naprawdę warto przejmować się co ktoś taki o mnie myśli?
  3. Nie warto również z hejterem wchodzić dyskusję, on tylko na coś takiego czeka. Można najwyżej odpowiedzieć jednym grzecznym komentarzem np. na komentarz, że mój blog jest do dupy, znajdują się w nim same kiepskie teksty można odpisać, że ma się wielu oddanych obserwujących, którzy z chęcią czytają wpisy, ale dziękuję za poświęcony czas na przeczytanie artykułu. Nie należy później wchodzić w niepotrzebną wymianę zdań. Nie uda się przekonać takiej osoby do zmiany zdania, bo umieszcza ona obraźliwe komentarze specjalnie.
  4. Należy również zdać sobie sprawę, że nikt nie ma prawa bezpodstawnie obrażać i poniżać drugiej osoby. Każdy ma prawo do innego zdania, wiary, przekonań. Każdy z nas jest inny. I nikt, absolutnie nikt nie ma prawa z tego powodu szydzić.
  5. Warto zdać też sobie sprawę, że hejterzy będą zawsze, ale można znaleźć też z nich jakiś pożytek. Hejter może przysłużyć się do wzrostu popularności w Internecie. Dzięki temu, że udostępnia wpisy, zdjęcia, komentuje je, więcej osób dowiaduje się o mojej osobie.
  6. Powinno się również pamiętać, że w każdej chwili można też usunąć niechciany komentarz. Jako administrator ma się do tego prawo.
  7. Warto wybrać się też ze znajomymi porobić coś co się lubi, co sprawia radość. Może być to wyjście do kina, kawiarni, escape room’u itp. Często zmiana otoczenia dobrze robi.
  8. Można zwrócić się o pomoc do osoby, której się ufa. Zwykła rozmowa, pozwala nam spojrzeć na niektóre sytuacje zupełnie inaczej. Ułatwia nam uzmysłowienie sobie, że tym czym się przejmujemy, tak naprawdę nie ma większego znaczenia. Że nie powinno liczyć się ze zdaniem osoby, która nic dla mnie nie znaczy. Czasami zaczynamy w to wierzyć dopiero jak usłyszymy to od osoby, której się ufa.
  9. Ostatnią radą jest to że należy pamiętać o tym, że w Internecie nikt nie jest anonimowy i każdą przykrą sprawę można zgłosić do organów prawa.

Więcej informacji o książce:  https://goo.gl/JKdSpr #JaTeżCzytamGiffin  #BlogujęNieHejtuję  #WeźNieHejtuj

[1] https://sjp.pwn.pl/sjp/hejt;5580544.html

Honorata Jamroży