Niektóre książki kuszą nas już na pierwszy rzut oka. ,,Tusz” jest niewątpliwie jednym z tych tytułów. I nie mówię tak wyłącznie z powodu fenomenalnej okładki. Bardziej niż ona zafascynował mnie pomysł społeczeństwa, które każde ważne wydarzenie tatuuje na skórze, by pośmiertnie z ich skóry powstała księga stanowiąca świadectwo ich życia. Brzmi niesamowicie, nieprawdaż? Jednak czy ,,Tusz” rzeczywiście jest tak niesamowity jak sam pomysł autorki? Zapraszam do lektury recenzji.

Leora właśnie straciła ojca. I choć żal po stracie ukochanej osoby wciąż jest wszechobecny i zdaje się przyćmiewać każdą chwilę w jej życiu, dziewczynę pociesza jedna rzecz. Niedługo skóra jej ojca zostanie przemieniona w księgę, która po uroczystej ceremonii, która osądzi to jakim był człowiekiem za życia i czy jest godny zapamiętania (w co Leora oczywiście nie wątpi) zostanie zwrócona rodzinie.  Tak więc dziewczyna szczerze wierzy, że jej ojciec już niedługo w pewnym stopniu do nich wróci, a ona sama znajdzie pocieszenie odczytując historię jego życia z tatuaży, którymi całe życie znaczona była jego skóra.  Nie wszystko jednak toczy się tak jak mogła się tego spodziewać, a wraz ze zbliżającą się ceremonią na światło dzienne wychodzą głęboko skrywane sekrety, które wywrócą do góry nogami wszystko w co Leora wierzyła.

Najmocniejszym atutem książki jest pomysł na świat przedstawiony. Społeczeństwo, którego podstawą są dawne legendy , a wśród nich najważniejsza – o dwóch siostrach, jednej dobrej, naznaczonej, której życie stanowi filar ich wierzeń oraz tej drugiej, złej i zakłamanej, której skóra pozostała blada i pusta, tak by nikt nie mógł odkryć jej kłamstw, skrywanych tajemnic i zgnilizny, która zalęgła się pod jej skórą. Sam pomysł na Księgi wykonywane ze skóry zmarłych, których odczytywanie przez bliskie osoby (lub społeczeństwo jeżeli nie posiadali oni rodziny, która mogła by to robić) zapewnia ich duszą życie po śmierci, choć nieco makabryczny również brzmi niesamowicie i stanowi powiew świeżości. Szkoda jednak, że autorka w pełni nie wykorzystała potencjału jaki krył się w tym pomyśle.

Książka bowiem posiada wiele wad. Przede wszystkim fabuła bardzo wolno się rozwija, przez niemal połowę książki nie dzieje się zbyt wiele, a gdy akcja w końcu nabiera tempa, niestety historia nie jest zbyt zaskakująca i większości czytelnik zdążył się już dawno domyślić. Głowna bohatera nie zapada jakoś szczególnie w pamięć, nie jest typem dziewczyny idealnej, wręcz przeciwnie, często podkreśla swoje wady (niekiedy w dość dziwny sposób), ale oczywiście z niewiadomych powodów wiele osób się nią interesuje. Kręci się też koło niej dwóch chłopaków, tak więc można się spodziewać w jakim kierunku pójdzie to w dalszych tomach. Mocno męczyła mnie chwiejność przekonań bohaterki, autorka z pewnością próbowała pokazać jej wewnętrzne rozdarcie, ale nie do końca mnie to przekonało. Leora zdawała się być jak chorągiewka, którą wiatr miota raz w jedną raz w drugą stronę.  

A wracając jeszcze na chwilę do samych wierzeń mieszkańców, często przybierają one formę krótkich opowiadań i bajek, które stanowią poprzerabiane znane nam utwory, jak np. dopasowany na potrzeby książki mit o Pandorze czy bajka o Śpiącej Królewnie. Z jednej strony na początku wydają się one miłym i dość uroczym elementem fabuły, z czasem jednak ów urok znika, a mnie osobiście zaczęła razi zbytnia prostota, a miejscami wręcz naiwność przedstawianych historii. Nie wszystko bowiem trzyma się kupy i widać, że cały system na jakim opiera się społeczeństwo ma sporo niedociągnięć i cechuje go po prostu prostota, co zaczęło mi przywodzić na myśl, że gdyby nie dość makabryczny pomysł ze skórami, książkę spokojnie można by polecić młodszym czytelnikom. Takim, którzy nie czytali jeszcze zbyt wielu dystopijnych powieści i nie będą rozczarowani bijącą po oczach schematycznością czy wręcz naiwnością niektórych rozwiązań fabularnych.

,,Tusz” nie jest więc książką dorównującą pierwotnemu pomysłowi. Widzę w tym tytule sporo zmarnowanego potencjału, ale należy pamiętać, że to dopiero pierwszy tom trylogii. W dodatku ma on charakter bardzo długiego wstępu do właściwej akcji, dlatego nie kończę na tym swojej przygody i mam zamiar kontynuować lekturę  ,,Ksiąg skór” Alice Broadway. Może kolejny tom, jak sugeruje jego tytuł, będzie miał w sobie ową iskrę?

Ocena: 6/10

Sara Glanc