Gdy widzę kolejne serie reklamowane hasłami porównującymi je do Harrego Pottera, Percy’ego Jacksona, Zwiadowców czy innych znanych czytelnikom na całym świecie pozycji zazwyczaj nie wywołuje to we mnie większych emocji. Takie hasła są zbyt często powtarzane i tylko w nielicznych przypadkach są zgodne z prawdą. Teraz jednak udało mi się trafić właśnie na taki wyjątek i z całego serca pragnę wam polecić serię, o której z pewnością nie raz jeszcze usłyszycie. Przedstawiam Rycerzy pożyczonego mroku.

Denizen jest trzynastoletnim chłopcem mieszkającym w ponurym sierocińcu. I choć jego życie z pewnością mogłoby być lepsze nie narzeka, a co więcej dzięki inteligencji, humorowi, bratniej duszy i miłości do książek, udało mu sie nie utracić pogody ducha. Dni mijają mu wyznaczone tym samym rytmem, jednak  rutyna zostaje przerwana pojawieniem się krewnej, o której istnieniu nie miał najmniejszego pojęcia. Gdy po ukończeniu trzynastu lat przyjeżdża po niego znajomy jego ciotki, Denizen nie wie iż to wydarzenie zmieni zupełnie jego życie, a także sposób postrzegania świata. W drodze z sierocińca zostaje bowiem zaatakowany przez przedziwną istotę stworzoną z żywego mroku i w dość brutalny sposób dowiaduje się, że poza znanym mu światem istnieje jeszcze inny – dużo mroczniejszy i nieprzyjazny, z którym nieliczni obdarzeni mocą ludzie muszą walczyć. Na swoje nieszczęście trzynastolatek dowiaduje się iż także ma predyspozycje by zostać jednym z Rycerzy pożyczonego mroku.

Dave Rudden zaprasza czytelnika do świata równie niebezpiecznego, co fascynującego. Tutaj magia – choć nie nazywana w ten sposób – jest mroczna, a nawet światło, które może zwalczyć zagrażający ludziom mrok ma swoja cenę, która sprawia, że jego użytkownicy nie korzystają bezmyślnie ze swoich mocy i ważą każdy swój krok. Rycerze pożyczonego mroku to jednak nie tylko powieść przygodowa z elementami fantastycznymi, ale także opowieść o rodzinie, przyjaźni, a przede wszystkim o dorastaniu i pierwszych dorosłych wyborach, które często spadają na nas szybciej niż byśmy tego chcieli.

To co najbardziej zaimponowało mi w głównym bohaterze to wyjątkowy, jak na jego wiek, rozsądek. Większość bohaterów książek młodzieżowych, gdy dowiaduje się o istnieniu magicznego świata mimo czyhających w nim niebezpieczeństw dosłownie rzuca się w wir przygody. Z Denizenem jest zupełnie inaczej. Stara się zebrać jak najwięcej informacji na temat nowej rzeczywistości zanim podejmie decyzję, która wpłynie na jego dalsze życie, a co najważniejsze pozostali członkowie organizacji – jak na dorosłych przystało – uprzedzają go o niebezpieczeństwie, a wręcz zniechęcają do dołączenia do Rycerzy pożyczonego mroku. Nie ukrywam, że w wielu książkach brakowało mi tego, jakże logicznego postępowania, często zastępowanego wymuszaniem wręcz na praktycznie jeszcze dziecku poświęcania się w imię wyższego dobra.

Dave Rudden serwuje w swojej książce elementy i schematy, które czytelnik może kojarzyć z wielu innych powieści młodzieżowych. Ile to juz sierot dowiadywało się o swoim niezwykłym pochodzeniu/niesamowitych mocach, ile to juz razy właśnie taka niezwykła młoda osoba odkrywała istnienie innego magicznego wymiaru i stawała do walki ze złem zagrażającemu światu. Jednak pomimo iż te tematy są wałkowane w książkach raz po raz, nadal potrafią one bawić czytelnika, o ile rzecz jasna całość została dobrze napisana i posiada w sobie to coś co przykuje uwagę czytelnika.

A Rycerzy pożyczonego mroku śmiało można nazwać książką dobra. Czyta sie ją lekko i przyjemnie, akcja jest wartka, a świat cienia i zamieszkujące go istoty są oryginalne i potrafią zarówno zaintrygować jak i wzbudzić niepokój w czytelniku. Do tego należy dodać bohaterów, o których, choć nie wszystkich z nich polubimy, na pewno nie będziemy mogli długo zapomnieć. A i zakończenie z  pewnością nie jednego czytelnika zaskoczy i sprawi, że będzie chciał sięgnąć po dalsze tomy serii. Wszystkim młodszym czytelnikom polecam tę książkę bez obawy, że odłożą ją zawiedzeni, a i starszej osobie może ona przynieść kilka godzin milej rozrywki i przypomnieć czasy gdy sama zaczynała swoją przygodę z fantastyką.

Rycerze pożyczonego mroku byli dla mnie wyjątkowo pozytywnym zaskoczeniem. Nie będę ukrywać, że czułam się jakbym znowu była dzieckiem i po raz pierwszy sięgnęła po Harry’ego Pottera – dawno nie czułam takiej radości z lektury książki młodzieżowej i już wiem, że zostanę z tą serią na dłużej. Co tu dużo mówić, autor podbił moje serce i z pewnością sięgnę po kolejne tomy.

Ocena: 8,5/10

Sara Glanc

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Jaguar.